Rozdział IX

119 16 1
                                    

<Jungkook>
Wreszcie się wyspałem, niestety przespałem wykłady, no ale cóż. Jedyne co mogłem zrobić to przyszykować się do pracy, pewnie siostra będzie chciała mnie zamknąć w pokoju, abym chociaż odpoczął. Tylko, że mieszkamy na pierwszym piętrze więc mogę wyjść oknem, to dla mnie nie problem, kiedyś tak robiłem. Było wtedy za czasów, gdy mieszkałem z rodzicami w domu jednorodzinnym i nie chcieli mnie puszczać na imprezy. To było genialne, nie ma to jak z prześcieradeł robić linę, po której się schodziło i uciekało z domu na dwudniowe imprezy. Fakt, że wtedy dostawałem po łbie od ojca, no ale cóż zrobić taki wtedy byłem-buntowniczy charakter i miałem na wszystko wywalone. W sumie nie mieli mi co zrobić, bo gdy dostawali ze szkoły wyniki moich egzaminów i oceny z każdego miesiąc dawali mi spokój. No do momentu aż znowu czegoś nie odwaliłem. No, ale każdy kiedy coś odwalał, jak na przykład ja w gimnazjum na chemii. Trzeba było połączyć jakieś różne odczynniki i miało coś tam powstać. Ja dla zabawy postanowiłem zrobić inaczej i nagle zaczęło śmierdzieć w całej sali dzięki czemu przełożyli sprawdzian z tego przedmioty o dwa tygodnie, dzięki czemu mogłem się douczyć na luzie. Może oberwałem od dyrektora i rodziców, a o siostrze to już nie wspomnę, ale uczniowie w szkole mnie uwielbiali za to. Zmieniłem się trochę dopiero później. Wszyscy mówią, że dziecko zaczyna być dobrym dzieckiem dopiero po utracie jakiegoś rodzica, ja straciłem ich oboje. No, ale wracając wypełzłem spod kołdry i na bosaka poszedłem do kuchni, aby zjeść jakieś dobry obiad. Niestety dostałem telefon od szefa z pracy i poprosił mnie abym był wcześniej. Spojrzałem na zegarek i zrezygnowałem z obiadu. Założyłem czarne lekko obcisłe rurki, na siebie białą koszulę z długim rękawem, którą włożyłem w spodnie. Założyłem sobie zegarek na nadgarstek , ułożyłem swoje włosy oczywiście wcześniej umyłem się porządnie. Zabrałem plecak, w którym miałem jakby co na zapas koszulę, ale czarną i jeszcze jakieś pierdoły. Założyłem kurtkę, buty i czapkę, bo niestety wiało niemiłosiernie a chory to ja nie jestem, aby iść bez niej i dać się przewiać. Ruszyłem na stację metra wcześniej dokładnie zamykając mieszkanie.
Czekałem na swój pociąg, gdy mój telefon zaczął wibrować.
- Co tam?- wiedziałem, że to Jimin.
- Jakoś, zgaduję że idziesz właśnie do pracy.- mruknąłem, że dobrze zgadł.- Powinieneś odpocząć. Nic by się nie stało, ani też by nikt Cię za to nie ukarał. Dbaj lepiej o siebie, proszę Cię.- pomału wychodzę z siebie.
- Hyung, zrozum. Nie mogę odpoczywać, odpoczywanie będę mieć po śmierci. Muszę kończyć pa.- słyszałem, że coś jeszcze mówił, ale to zignorowałem. Wszedłem i trzymałem się poręczy. Było dosyć tłoczno, w sumie w o tej porze to norma.
Udało mi się dojechać i wyjść cało z tego tabunu ludzi. Szedłem mniej zatłoczonymi uliczkami, napotykałem wzrokiem dresów, jednego z nich znam osobiście. Uroki bycia kiedyś psotnikiem w szkole i sex boyem na imprezach. Ach, te stare czasy.
- Siema Kook!- zawołał mnie, więc na chwilę przystanąłem.
- Siem.- rzuciłem krótko.
- Co się z tobą działo przez te lata?- wzruszyłem tylko ramionami.
- No nie bądź taki. Wyrwałeś jakąś seksi dupę, a o starych kumplach zapominasz. – westchnąłem.
- Tak miałem dziewczynę, która okazała się zdradziecką szmatą. Nie, nie zapomniałem o was, po prostu musiałem się wziąć w garść po śmierci rodziców. Wybacz, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie, chcę być kimś kogo zapamiętają w dobrym tego słowa znaczeniu. Muszę już iść mam pracę, a potem muszę kuć na egzaminy semestralne. Cześć.- walnąłem mu długą gadkę szmatkę. Widziałem jego szok gdy powiedziałem mu o śmierci rodziców. Dotarłem wreszcie, słońce zachodziło i już było widać jak neon świeci. Przywitałem się z ochroniarzem, który mnie wpuścił. Pracuję w klubie dla homo, ale dla męskich homo. Wiecie geje i te sprawy, żeby oczywiście było jasne jestem tylko tam barmanem. Lubię tę pracę, mam dobre znajomości i można powiedzieć, że zaprzyjaźniłem się z szefem. Oczywiście przyjaźnie się z tancerzami tak zwanymi striptizerami. Z jednym z nich przyznam się bez bicia poszedłem do łóżka. On wiedział o tym, że to nie było nic związanego z uczuciami do niego to był zwykły seks i nic więcej.
Przywitałem się z Krisem (nie ten Kris Wu), który też jest barmanem i razem pracujemy. Poszedłem do szatni, w niej były drugie drzwi. Wystarczyłoby je przekroczyć i już jesteś w garderobie tancerzy. Ściągnąłem czapkę i zrobiłem krzywą minę. Moje włosy się naelektryzowały. Wszedłem do ich garderoby, byli tam już wszyscy. Nie przeszkadzało mi to, że potrafią całkiem nadzy chodzić przy mnie.
- Siemka Kookiś.- spojrzałem na Koriego, wokół bioder miał ręcznik. Ogółem był nagi, każdy tutaj miał idealnie wyrzeźbione ciało i jak tutaj nie zmacać ich? No jak? Kori pocałował mnie delikatnie w usta, tak to był ten chłopak, z którym poszedłem do łóżka. Tutaj mogłem być taki jak kiedyś wredny, zboczony i mieć cięty język.
- Hej, dajcie mi jakąś szczotkę i lakier do włosów. Cholera mnie weźmie przez te kłaki na głowie.- warknąłem, obejmując Koriego w pasie. Podszedł do mnie Mark i kazał usiąść na jednym z foteli przed lustrem. Po pięciu minutach miałem ładnie ułożone, nie sterczące na wszystkie strony włosy. – Boże, dzięki.- parsknął śmiechem.
- Wystarczy Mark. Niedługo otwierają.- kiwnąłem głową i już chciałem wyjść, ale Kori mnie zatrzymał stając przede mną. Zaczął mi poprawiać kołnierz w koszuli, nie mogłem nie skorzystać i przyciągnąć do siebie. Lekko jęknął, bo moje kolano troszkę zawadziło o jego członka. Kori był w 99,9 procentach tak zwanym seme, ale dla mnie tą jedną dziesiątą stał się uke gdy doszło między nami do dużego zbliżenia.
- Nie kuś, mam ochotę zdjąć z Ciebie ten ręcznik i wbić się w twoje wnętrze bez przygotowania.- szepnąłem głębokim głosem, jak on to robi do swoich klientów, do ucha lekko je przegryzając przez co oddał mi lekki pocałunkiem w koniec żuchwy pod uchem. Wyminąłem go i poszedłem za bar, lubię czasem z nim tak pogrywać, dzięki temu się trochę podnieca i podczas tańca daje z siebie o wiele więcej.
Robił się już duży tłum, muzyka grała na fula, że musiałem ją przekrzykiwać aby coś przekazać Krisowi i skupić się na zamówieniach klientów. Na blacie baru tańczył Kori, miał na sobie czarne skórzane spodnie, opinające jego pośladki i idealnie pokazuje jego erekcję. Klienci czasem mogą go tam dotykać, ale rzadko to robią. Nie miał koszulki, w sumie to dobrze, bo by była tylko mokra od potu. Podałem mu szklankę łyski z kostkami lodu, wolał mieć w sobie trochę alkoholu, bo lepiej wychodził mu taniec. Tak to tłumaczył, no cóż inni potrafią tak jak Mark na trzeźwo a inni z pomocą alkoholu. Wypił wszystko duszkiem, a kostkę lodu wziął w dłonie i zaczął nią jeździć po swoim rozgrzanymi ciele. Ja nic nie mówiąc wziąłem szklankę, aby ją umyć i zrobić drinka dla kolejnego klienta. Akurat miałem zanieść do loby dla VIPów tacę i zrobić drinki na ich oczach. Tak sobie zażyczyli, nasz klient nasz pan.
Gdy wszedłem i postawiłem tacę z alkoholem, usłyszałem ten znajomy głos, zaskoczony spojrzałem na tę osobę. Moje zaskoczenie, sięgnęło zenitu.     


Right to love│Yoonkook ✎Where stories live. Discover now