Rozdział VI

124 14 0
                                    

<Yoongi>
Otworzyły się drzwi i ujrzałem jak do mieszkania wchodzi on, Jungkook. Był cały przemoczony, SooMi kazała mu się rozebrać, tylko nie sądziłem że zrobi to tak przed gościem. Gdy ujrzałem jego pół nagie ciało, zrobiło mi się jakoś ciepło. Był blady, a do tego widziałem kilka zadrapań i niewielkich siniaków. W końcu niedawno spadł ze schodów, jednak też co innego przykuło moją uwagę, jego dość dobrze wyrzeźbiony brzuch i te mięśnie rąk. Boże, Yoongi o czym ty myślisz?! Ogarnij się! Poszedł na górę, a SooMi zaczęła wypakowywać z jego plecaka książki. Było ich całkiem sporo i jeszcze jakieś kopie, to robiło wrażenie. Widać, że się zawzięcie uczy, wziąłem pierwszą z brzegu, okazało się że był to podręcznik z Zarządzania. Czyżby chciał założyć jakąś firmę, że tak zakuwa? Akurat wrócił i był ubrany w przydużą szarą bluzę z kapturem i tego samego koloru dresy. Jego siostra musiała wyjść i zostałem z nim sam na sam.
- Chcesz herbaty? Kawy? Coś do jedzenia?- zapytał, jak na dobrego gospodarza przystało. Poprosiłem go o herbatę i zniknął z mojego pola widzenia. Usadowiłem się wygodniej na kanapie i przeglądałem jeden z podręczników. Nagle w oczy rzuciła mi się książka, z której sam kiedyś się uczyłem na prawo. Wstałem i podszedłem po czym wziąłem ją do ręki. Gdy otworzyłem ją wypadła jakaś kartka, tak mi się na początku zdawało. Podniosłem jak się okazało zdjęcie, z tyłu było napisane 10.05.2016r.-Busan. Na zdjęciu był Jungkook i jakaś dziewczyna w jego wieku, przytulała go z czułością. Nagle poczułem jak ktoś mi wyrywa książkę jak i zdjęcie z rąk. Spojrzałem na chłopaka, nie odezwał się tylko schował zdjęcie z powrotem do książki i odłożył na miejsce.
- Wybacz, nie powinienem.- skinął głową, ale spojrzał na mnie.
- To prawda, nie powinien Pan był tego dotykać.- usłyszałem jak pociąga nosem.- Herbata Panu wystygnie.-skinąłem głową i usiadłem na swoje poprzednie miejsce. On za to usiadł naprzeciwko mnie i wziął kserówki, po czym zaczął je przeglądać wraz z zeszytem. Był na tym bardzo skupiony.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy w ciszy, ale jakoś ona mi nie przeszkadzała. Usłyszałem nagle dźwięk smsa, nie był to mój telefon, więc musi to być Jungkooka. Wyciągnął ociężale telefon z kieszeni spodni i spojrzał na wyświetlacz. Usłyszałem jak warczy pod nosem, odłożył wszystko czym się zajmował, ruszył do przedsionka po chwili usłyszałem trzask drzwi.

<Narrator>
Chłopak wybiegł wkurzony z mieszkania, a potem z bloku. Olał nawet swoją siostrę i jej narzeczonego, którzy go wołali. Szedł przed siebie, dalej padało ale nie tak mocno jak przedtem. Spokojnie przerabiał sobie wcześniejsze materiały pod kątem egzaminów, zbliżających się. Spokój i skupienie przerwał ten jakże wspaniały sms, który wysłał mu go nie kto inny jak Taehyung. Szedł właśnie w miejsce, które wskazał mu chłopak. Przystanął przy przejściu dla pieszych oczekując na zielone światło. Nagle dostrzegł swojego kolegę, który szedł z tym mężczyzną z kawiarni. Był zadowolony z tego faktu, że im się udało spotkać. Już miał przechodzić przez pasy, gdy został mocno szarpnięty za tył kołnierza i wywrócony. Spojrzał na sprawcę i jakie jego było nie zaskoczenie gdy okazało się, że był to Tae, we własnej osobie. Chłopak wstał i spojrzał na niego.
- Czego ty ode mnie chcesz, co?- zapytał spokojnie Kook. Chłopak dostał od Tae tylko prychnięcie na odpowiedź.
- Ty wiesz czego chce. Napisz projekt i podpisz mnie pod nim. Tylko tyle chce. Proste.- chłopak pokręcił tylko głową na boki.
- Nie Tae, nie zrobię tego. Profesor wie, że zrobię go sam. Tym razem nie dam się oszukać jak w tamtym semestrze. Naucz się w końcu, że życie nie polega tylko na bawieniu się. Bez nauki niczego nie osiągniesz.- znowu usłyszał z jego strony prychnięcie. – Ocknij się! Nie jesteś pępkiem świata! Ty tylko się obijasz! Masa ludzi stoi tu gdzie stoi, ponieważ przyłożyła się do życia jak należy i mają z czego żyć! A ty?! Co będzie jak twoich rodziców kiedyś zabraknie?! Skończy się życie „bezproblemowe"! Będziesz musiał prędzej czy później pójść do pracy i przyłożyć się! – chłopak wykrzyczał mu samą prawdę.
- Zaczynasz mnie wkurwiać, chuju.- warknął Tae.
- Kiedyś wylądujesz w przytułku dla bezdomnych i bezrobotnych. A jedynego chuja jakiego tutaj w tym momencie widzę, jesteś nim ty. – warknął Kook, niestety czara goryczy się przelała. Tae rzucił się na niego.

•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•

Jimin nie mógł uwierzyć, że zadzwonił do niego ten mężczyzna z kawiarni. Domyślił się, że to jego kolega Jungkook za tym stoi, no bo któż by inny. Jednak nie jest na niego zły, w pewnym sensie chciał tego tylko, że się bał. A teraz czekał pod zadaszeniem jednej z kawiarni, właśnie na niego. Był zestresowany, jednak kto by nie był.
- Wybacz, że musiałeś czekać.- usłyszał jego głos, rozpoznał go od razu. Spojrzał na niego i posłał mu lekki uśmiech.- Mam nadzieję, że nie zmarzłeś.- Hoseok dotknął jego policzka dłonią, przez co młodszy lekko się zarumienił na ten gest.- Wybacz, ale to jest silniejsze ode mnie.- rudowłosy nie miał pojęcia o co mu chodzi, jednak zrozumiał gdy został nagle wtulony w niego. Poczuł jego wodę kolońską, nie była ona jakoś ostra wręcz przeciwnie, była delikatna dla jego nosa. Jimin odruchowo objął go w pasie, brakowało mu takich czułości. Z rodzicami nie miał dobrego kontaktu, po tym jak jego matka zmarła, ojciec jego chciał wysłać go na porządny kierunek. Jednak ten nie chciał z czym niestety związało się to, że musiał opuścić dom rodzinny i zamieszkać tutaj, w Seulu. Jednak wracając, bardzo się cieszył z tak ryzykownego posunięcia. Sam pewnie by tego nie zrobił, wtulił bardziej swoją rudą czuprynkę w jego tors i zaciągnął się jego zapachem. Jednak odkleił się od niego, lekko się rumieniąc.
- Dziękuję.- powiedział wszędzie patrząc, tylko nie na mężczyznę.
- Za co dziękujesz? Chciałem Cię przytulić.- usłyszał jego wspaniały śmiech.
- Od dawna chciałem czuć właśnie to co teraz. Ostatni raz się tak czułem gdy moja mama mnie tak tuliła. Jakieś cztery lata temu.- samotna łza mu spłynęła po policzku, która szybko została starta przez mężczyznę.
- Jak chcesz mów, zawszę będę Cię tak tulił.- poczuł jak starszy całuje go czule w czoło. Uśmiechnął się na takie czułości z jego strony. – To co? Idziemy?- skinął głową, Hoseok otworzył nad nimi parasol i splótł swoje palce z tymi Jimina. Szli tak i rozmawiali o wielu rzeczach, ich rozmowę przerwały krzyki kobiet, pisk opon i potężny huk. Przecisnęli się miedzy ludźmi, to co oboje ujrzeli aż ich zamurowało. Jimin wyrwał dłoń z tej Hoseok i nie zważając na deszcz podbiegł do nieprzytomnego chłopaka. Było pełno krwi, która mieszała się z deszczem. Tym chłopakiem, który leżał bez ruchu, był jego kumpel Jungkook. Zaczął płakać nad nim i zważając na krew, którą się brudził dotykał jego włosów i policzków.
- Kookie! Proszę, obudź się! Proszę!- krzyczał i nie mógł się uspokoić. Hoseok, podbiegł do nich i zaczął pierwszą pomoc. Jimin był bezradny widząc w jakim sam jest stanie. Jedyne co udało mu się zauważyć w tym tłumie, nie co lecz kogo. Dało mu jasno do zrozumienia, że to nie był wypadek. To była próba morderstwa. Rudowłosy zostawiając Hoseoka, zaczął ruszać w kierunku tłumu, ten którego wypatrzył zaczął uciekać. Więc on ruszył w pogoń za nim, nie przejmując się krzykami czerwonowłosego. Gdy udało mu się go złapać, zaczęli się szarpać. Jimin w pewnym momencie poczuł przeszywający ból brzucha. Automatycznie się zgiął w pół i złapał za niego. Widział tylko jak ten przerażony patrzy na niego, po czym ucieka. Jimin zaczął kaszleć i upadł na chodnik. Krztusił się własną krwią. Poczuł ciepłe ramiona i głos, który tak cholernie polubił. Nastała ciemność.

•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•.¸¸.•*'¨'*•

Do mieszkania wróciła SooMi i Minhyung z siatami zakupów. Minhyung przywitał się z Yoongim.
- Wiesz może dlaczego Kook tak dziwnie się zachowywał?- zapytała Soo Yoongiego.
- Dostał smsa i nim zareagowałem on wybiegł z mieszkania.- kiwnęła tylko głową.
- Mam nadzieję, że nie powiedział Ci czego wrednego. Ma czasem cięty język.- powiedziałem, że nie.
- Ale chyba się na mnie zdenerwował, bo znalazłem zdjęcie, na którym był ze swoją dziewczyną.- usłyszał westchnięcie dziewczyny.
- To jego była. Wredna szmata i tyle. Wiele przez nią wycierpiał, jak ją kiedyś spotkam a oby nie to wyszarpię jej te wszystkie kłaki z głowy. – Minhyung pocałował ją w czoło na uspokojenie. – Zjesz z nami kolecję. Nie przyjmuję odmowy!- dopowiedziała już z kuchni.
- Dobrze zostanę.- powiedział z zrezygnowaniem Yoongi.
Soo nakrywała właśnie do stołu gdy usłyszała telefon Minhyunga. Gdy miał odebrać popatrzyła na niego z politowaniem tylko nie teraz. Jednak odebrał gdy na wyświetlaczu ukazał mu się SeokJin. Chłopak zbladł i to bardzo, nagle wypadł mu telefon z dłoni i zrobił dość nieprzyjemny huk co zwróciło uwagę Soo i Yoongiego.
- Coś się stało, kochanie?- nie wiedział co powiedzieć, jednak musiał.
- J-Jungkook i J-Jimin, są w sz-szpitalu w s-stanie k-krytycznym.- wyjąkał. A w pomieszczeniu dało się usłyszeć huk tuczących się talerzy i potężny szloch Soo.

Right to love│Yoonkook ✎Where stories live. Discover now