Rozdział 3

1.4K 209 21
                                    

Siedział w jednej z pobliskich kawiarni, grając w kolejną grę, którą pobrał kilka sekund wcześniej. Nie ruszał się z miejsca już od około piętnastu minut, oczekując na informację, które dostarczyć miał mu jeden z klientów. Miała być to zapłata, jednak Park powiedział jasno. To on zadecyduje, czy wystarczy.

W głowie układał plan awaryjny, gdyby okazało się, że mężczyzna, który nadal nie dotarł w umówione miejsce, postanowił go wystawić. Jednak przerwała mu w tym koperta, która niespodziewanie wylądowała na jego stoliku, a jej poprzednim właścicielem zniknął szybciej, niż papier zdążył zetknąć się z drewnianą powierzchnią. Westchnął cicho i wyciągnął kartkę, zaczynając dokładnie ją czytać.

Treść dziwiła go z każdym słowem coraz bardziej. Dowiedział się, że policja umorzyła śledztwo w jego sprawie, ponieważ znaleźli coś, co mogłoby zaszkodzić im lub ich znajomym. W liście było napisane również, że po mieście i internecie krążą plotki odnośnie jego złapania. Jak można się domyślić, wyssane z palca.

Jednak po chwili do głowy Parka wpadł pomysł, który wywołał uśmiech na jego twarzy. Prawdopodobnie ktoś znów się pod niego podszył, nie będąc odpowiednio przygotowanym. Wszyscy ludzie byli nieostrożni, przez co byli karani za niego. Jednak powinien pokazać reszcie, że się pomylili. Że on nadal jest na wolności i ma się dobrze, jako niewinny nastolatek, przechadzający się spokojnie po ulicach miasta.

Podczas drogi powrotnej, przypadkowo na kogoś wpadł. Pogrążony w myślach wstał i przeprosił, chcąc iść dalej. Jednak dłoń, która oplotła jego nadgarstek uniemożliwiła mu to. W jedną sekundę poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się nieprzyjemne uczucie brudu. Dotyk mężczyzny był czymś, czego nie mógł znieść. Gorszy niż najokrutniejsza tortura. Panicznie wyrwał dłoń z uścisku, czując, jak jego ciało zadrżało.

Zdziwiony przechodzień przeprosił i zaczął dokładnie przyglądać się twarzy Jimina. Czując to przeszywające spojrzenie, Park uniósł wzrok i uśmiechnął się w środku.

Jeon Jungkook.

— Kojarzę Cię skądś — przyznał policjant, prostując się, jednak nadal badając każdy milimetr twarzy niższego.

— Zgłaszałem pewną sprawę... — mruknął jakby nieśmiało, udając zawstydzonego. Nie mógł pokazać, że tak naprawdę ma ochotę napluć starszemu w twarz i odejść, rzucając obraźliwe słowo pod jego adresem.

— Ah, to Ty! Jak się miewasz? Widzę, że wyrósł z Ciebie fajny chłopak.

— Dobrze i dziękuję... Proszę pana?

— Słucham.

— Czy... Czy mógłbym prosić o ponowienie śledztwa w mojej sprawie? — zapytał będąc wręcz speszonym. Sam nie wiedział, po co odstawiał taką szopkę, jednak myśl o tym, że bliższa relacja z tym mężczyzną sprawi, że dowie się, kto pozbawił go czystości sprawiała, że mógł nawet pozwolić się dotknąć, chociaż tego nienawidził.

— Ale w jakim celu? Chłopcze, ten zabójca został już złapany, nie masz się czego obawiać.

— Ale gwałciciele nadal nie. — niższy spuścił głowę, zaczynając bawić się palcami i udając niewinne dziecko, w czym był mistrzem.

— Przez te lata na pewno ten psychopata się nimi zajął. — zapewnił policjant.

— Ale... ostatnio mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję... Boję się, panie policjancie — pociągnął nosem i skulił nieco, czując zażenowanie. Nigdy się tak nie zachowywał i nie chciał tego robić, dlatego obecna sytuacja była dla niego nader krępująca.

— Spokojnie. Dopóki ja jestem policjantem, Tobie już nic więcej się nie stanie, dobrze? — powiedział wyższy, ukazując swój piękny uśmiech i chciał położyć dłonie na pulchnych policzkach Jimina, jednak zawahał się, przypominając sobie reakcje chłopaka, gdy jego skóra zetknęła się z tą młodszego.

— Może mnie pan dotknąć, spokojnie... — to zdanie niewyobrażalnie ciężko przeszło przez gardło Parka, który czując ciepłe dłonie na swojej twarzy, miał ochotę zacząć płakać, pokazać swoją słabą stronę.

Nie sądził, że jego cel będzie wymagał tylu poświęceń.

***

Po dniu miło spędzonym z młodym chłopakiem, Jungkook wrócił na komisariat, sprawdzając, czy ma coś pilnego do załatwienia. Był zmęczony, choć sam nie wiedział czym. Nie dopuszczał do siebie myśli, że rozmowa mogłaby tak wyczerpać człowieka, więc nadal szukał przyczyny swojego samopoczucia, w międzyczasie przeglądając każdą kartkę, która leżała na jego biurku.

Ku jego zdziwieniu, zauważył teczkę z informacjami, które zebrano podczas śledztwa w sprawie gwałtu na tym młodym chłopaku. Jeon westchnął cicho i zaczął wszystko przeglądać, czując ogromne poczucie winy. Zostawił tą sprawę, ponieważ w grę wchodził jego przyjaciel. Zachował się karygodnie, jednak dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Zrozumiał, jak tym czynem zranił niewinnego nastolatka, który niczemu nie zawinił. Jednak mimo obecnych chęci, powrót do tej sprawy był tylko i wyłącznie marzeniem, którego Jungkook nie jest w stanie spełnić. Połowa znaczących dowodów została zniszczona, by szef uwierzył, że dalsze poszukiwanie nie ma najmniejszego sensu.

Przeczesał włosy, rzucając papiery na biurko. Uczucie, które teraz go ogarniało było przygnębiające, trudne do zniesienia. Czuł, jakby potwór przejął kontrolę nad jego ciałem i umysłem, pozwalając mu tylko obserwować oraz cierpieć. A on jedynie zastanawiał się, jak odkupić swoje grzechy, jak przywrócić wszystko do normalności. Żeby było dobrze.

Nigdy nie będzie dobrze. Możesz być z siebie dumny, Jeon.

Zaczynał się zbierać do domu, jednak przeszkodził mu w tym jego współpracownik, który poinformował go o paczce zaadresowanej do niego. Usiadł więc z powrotem na miękkim krześle i przyjrzał się kartonowi, szukając nadawcy. Jednak oprócz jego danych nic więcej nie widniało na przesyłce. Wzruszył ramionami i przeciął taśmę nożem, który zawsze leżał w pierwszej szufladzie. To, co zobaczył w środku sprawiło, że krew w jego ciele jakby przestała płynąć.

Odcięte przyrodzenie swobodnie leżało po środku opakowania, otoczone zakrwawionymi kośćmi. I choć Jeon widział wiele w swojej karierze, ten widok wywołał u niego odruchy wymiotne. Zmasakrowane ciała nie mogły się z tym równać, było to przerażające. Dreszcze przeszły po jego plecach, paraliżując całe ciało. Nie wiedział, co powinien zrobić, gdzie spojrzeć, kogo powiadomić. Zaczął oglądać pudełko i wtedy natknął się na krwisty napis, który ozdabiał jedną ze ścianek kartonu.

Nie jestem taki łatwy do złapania, Jeon.

***

Park wszedł do swojego mieszkania, od razu pozbywając się zbędnej odzieży. Pierwszym pomieszczeniem, jakie odwiedził, była łazienka. Ściągnął bieliznę i wszedł do kabiny, pozwalając, by początkowo chłodna ciecz spływała bezkarnie po jego ciele. Zamknął oczy, wzdychając ciężko. Uwielbiał, gdy wszystkie problemy opuszczały go wraz z brudem, który dzisiaj wyjątkowo mocno odczuwał.

Chwycił odpowiedni żel i rozlał na dłoniach, obserwując, jak piana przybiera czerwony kolor, a krew ofiary znika z jego dłoni. Pozbawiał mężczyznę kończyn bez rękawiczek, ponieważ wiedział, że i tak bedzie je masakrował, pozbawiał kości oraz mięśni. Bez zastanowienia zaczął obmywać swoje ciało, ciesząc się widokiem, jak skórę pokrywa lekko czerwona piana. Ślady dłoni, które zostawiał podczas jeżdżenia palcami po swoim tułowiu obrazowały ofiary, błagające o pomoc. Teraz był sobą. Potworem bez uczuć i współczucia. Bestią, która udawała człowieka, mszcząc się jednocześnie za brak pomocy. To on rozdawał karty, on się bawił, on decydował. To on był ofiarą...

Jednocześnie będąc drapieżnikiem.

###

Mam dziwne wrażenie, że ten rozdział wyszedł jak shit, ale niestety, musicie to przeboleć, dopóki mi się nie polepszy.

Innocent Killer ⚛ j.jk+p.jmOnde histórias criam vida. Descubra agora