Po nocnej, nieobowiązkowej, zmianie, Jeon ledwo utrzymywał uniesione powieki. Jego głowa nieprzyjemnie pulsowała, a myśli uciekały w sferę marzeń, pokazując przed jego zmęczonymi oczami niestworzone historie, które nie miały prawa bytu.
Przeciągnął się i wyszedł ze swojego gabinetu, idąc do samochodu. Miał dziś porozmawiać z Jiminem, jednak jego stan nie pozwalał mu na to. Szczerze wątpił, czy mógł w ogóle prowadzić swój samochód, jednak mieszkał dość daleko, a nie miał ochoty jechać komunikacją miejską.
Wyjął kluczę ze swojej kieszeni i wsiadł za kierownicę, odpalając pojazd. Chciał ruszyć, lecz niespodziewanie zakręciło mu się w głowie. Westchnął, kładąc lewą dłoń na swoim uchu, słysząc, jak zaczyna w nim piszczeć.
Zaniepokojony swoim stanem wyciągnął swój telefon, wybierając numer jednego ze swoich współpracowników. Gdy tylko usłyszał znajomy głos, wytłumaczył, w jakiej sprawie zakłóca jego zapewne cenny czas. Cieszył się niezmiernie z faktu, że nie było dużo pracy i akurat ta osoba mogła pozwolić sobie na krótkie wyjście.
Czekając na swojego nowego kierowcę, usiadł na miejscu pasażera, odchylając głowę do tyłu. W jego umyśle nagle powstawały dziwne dźwięki. Odgłos tłuczonego szkła, krzyk kobiety, huk pistoletu. Tak dobrze mu znane, układające się teraz w sensowną historię, jednak nie mógł skojarzyć, o co mogło chodzić. Lecz jeden obraz sprawił, że wszystko stało się jasne.
To niezwykle niewinne spojrzenie.
Ponownie westchnął, zakrywając twarz dłońmi. Spojrzenie Niewinnego Zabójcy i Jimina było wręcz identyczne. Do tego kolor i kształt oczu wszystko dopełniały. I choć komisarz zaczynał wierzyć, że znalazł głównego podejrzanego, jego umysł odrzucił od siebie tę myśl. Potrzebował dowodów, by jego świadomość w końcu pogodziła się z tym niepokojącym faktem. Miłość, która go zaślepiła, skutecznie uniemożliwiała mu racjonalne myślenie i łączenie wątków.
Bo w jego oczach ten chłopak był zawsze ofiarą. Tak nagła zmiana na sprawcę była szokująca i trudna do pojęcia.
***
Jimin leżał na swoim łóżku, patrząc na swoje dłonie, na których nadal dostrzec można było krew. Był z siebie dumny, że potrafił się zemścić. Zrobić te wszystkie okropieństwa bez zawahania lub cienia litości w swoich oczach. Jednak spotkanie z tym człowiekiem było dość sporym przeżyciem. Odgrywał swoją rolę niewzruszonego mordercy, jednak w środku miał ochotę krzyczeć.
Niejednokrotnie widział sceny, które raniły jego serce i psychikę. To właśnie wtedy stawał się najbardziej brutalny. To wtedy ostatecznie powiesił kobietę nad jego głową, pozwalając, by jej nogi były dokładnie przed jego oczami.
To wtedy pozbawił go dolnych kończyn i patrzył, jak żałośnie czołga się po podłodze, jak robak.
I to wtedy miał łzy w oczach, które wypłynęły dopiero, gdy tylko on był żywy w mieszkaniu.
Podniósł się do siadu i bez uprzedzenia wybuchnął płaczem, przestając siebie rozumieć. Panowanie nad własną osobą stawało się coraz trudniejsze. Niegdyś uważał, że wie, co robi. Jednak dopiero teraz dostrzegł, w jak wielkim błędzie był.
On nie miał nad tym kontroli. To "To" miało kontrolę nad nim.
Chwiejnym krokiem przeszedł do łazienki, patrząc w lustro. Krwawe ślady rąk na policzkach i łzy, które wciąż ozdabiały jego twarz, dodawały mu jakby większej niewinności. Nie mógł wyjść z podziwu, jak idealnie jego wygląd maskował charakter. Nawet czerwona ciecz nie potrafiła sprawić, by wyglądał na winnego.
![](https://img.wattpad.com/cover/120512232-288-k631826.jpg)
YOU ARE READING
Innocent Killer ⚛ j.jk+p.jm
Fanfiction"Miłość do kogoś sięga aż po wronę siadającą na dachu jego domu. Nienawiść zaś obejmuje nawet mury miasta, w którym ten ktoś mieszka." - Han-Szy Waj-Czuanu Patrząc na szalonych ludzi możemy stwierdzić jedynie, że powinni trafić do więzienia lub spec...