Rozdział 8

1.2K 185 42
                                    

Po nocnej, nieobowiązkowej, zmianie, Jeon ledwo utrzymywał uniesione powieki. Jego głowa nieprzyjemnie pulsowała, a myśli uciekały w sferę marzeń, pokazując przed jego zmęczonymi oczami niestworzone historie, które nie miały prawa bytu.

Przeciągnął się i wyszedł ze swojego gabinetu, idąc do samochodu. Miał dziś porozmawiać z Jiminem, jednak jego stan nie pozwalał mu na to. Szczerze wątpił, czy mógł w ogóle prowadzić swój samochód, jednak mieszkał dość daleko, a nie miał ochoty jechać komunikacją miejską.

Wyjął kluczę ze swojej kieszeni i wsiadł za kierownicę, odpalając pojazd. Chciał ruszyć, lecz niespodziewanie zakręciło mu się w głowie. Westchnął, kładąc lewą dłoń na swoim uchu, słysząc, jak zaczyna w nim piszczeć.

Zaniepokojony swoim stanem wyciągnął swój telefon, wybierając numer jednego ze swoich współpracowników. Gdy tylko usłyszał znajomy głos, wytłumaczył, w jakiej sprawie zakłóca jego zapewne cenny czas. Cieszył się niezmiernie z faktu, że nie było dużo pracy i akurat ta osoba mogła pozwolić sobie na krótkie wyjście.

Czekając na swojego nowego kierowcę, usiadł na miejscu pasażera, odchylając głowę do tyłu. W jego umyśle nagle powstawały dziwne dźwięki. Odgłos tłuczonego szkła, krzyk kobiety, huk pistoletu. Tak dobrze mu znane, układające się teraz w sensowną historię, jednak nie mógł skojarzyć, o co mogło chodzić. Lecz jeden obraz sprawił, że wszystko stało się jasne.

To niezwykle niewinne spojrzenie.

Ponownie westchnął, zakrywając twarz dłońmi. Spojrzenie Niewinnego Zabójcy i Jimina było wręcz identyczne. Do tego kolor i kształt oczu wszystko dopełniały. I choć komisarz zaczynał wierzyć, że znalazł głównego podejrzanego, jego umysł odrzucił od siebie tę myśl. Potrzebował dowodów, by jego świadomość w końcu pogodziła się z tym niepokojącym faktem. Miłość, która go zaślepiła, skutecznie uniemożliwiała mu racjonalne myślenie i łączenie wątków.

Bo w jego oczach ten chłopak był zawsze ofiarą. Tak nagła zmiana na sprawcę była szokująca i trudna do pojęcia.

***

Jimin leżał na swoim łóżku, patrząc na swoje dłonie, na których nadal dostrzec można było krew. Był z siebie dumny, że potrafił się zemścić. Zrobić te wszystkie okropieństwa bez zawahania lub cienia litości w swoich oczach. Jednak spotkanie z tym człowiekiem było dość sporym przeżyciem. Odgrywał swoją rolę niewzruszonego mordercy, jednak w środku miał ochotę krzyczeć.

Niejednokrotnie widział sceny, które raniły jego serce i psychikę. To właśnie wtedy stawał się najbardziej brutalny. To wtedy ostatecznie powiesił kobietę nad jego głową, pozwalając, by jej nogi były dokładnie przed jego oczami.

To wtedy pozbawił go dolnych kończyn i patrzył, jak żałośnie czołga się po podłodze, jak robak. 

I to wtedy miał łzy w oczach, które wypłynęły dopiero, gdy tylko on był żywy w mieszkaniu.

Podniósł się do siadu i bez uprzedzenia wybuchnął płaczem, przestając siebie rozumieć. Panowanie nad własną osobą stawało się coraz trudniejsze. Niegdyś uważał, że wie, co robi. Jednak dopiero teraz dostrzegł, w jak wielkim błędzie był.

On nie miał nad tym kontroli. To "To" miało kontrolę nad nim.

Chwiejnym krokiem przeszedł do łazienki, patrząc w lustro. Krwawe ślady rąk na policzkach i łzy, które wciąż ozdabiały jego twarz, dodawały mu jakby większej niewinności. Nie mógł wyjść z podziwu, jak idealnie jego wygląd maskował charakter. Nawet czerwona ciecz nie potrafiła sprawić, by wyglądał na winnego.

Innocent Killer ⚛ j.jk+p.jmWhere stories live. Discover now