Rozdział 4

1.7K 210 93
                                    

Stał wśród dobrze znanych mu drzew, które splamione były krwią niedoszłych gwałcicieli. Każde naznaczone w inny, charakterystyczny dla siebie sposób. Każde opowiadało inną historię, która była wyjątkowa. Oraz z każdego wyłonił się inny mężczyzna, który zaczął zbliżać się do Parka, obdarowując go chłodnym i pustym spojrzeniem. A Jimin stał i czekał, nie wiedząc nawet na co. Na śmierć? Na ratunek? A może na jakiekolwiek słowa wyjaśnienia, które chciałby usłyszeć?

Tęczówki oczekujące na odpowiedź atakowały go z każdej możliwej strony. I choć mężczyźni byli inni, a ich zgony to rozsypana historia, której nigdy nikt nie ujrzy w całości, pytali o to samo.

Po lesie echem roznosiły się słowa "dlaczego" oraz "za co". Pytanie nie sprecyzowane na tyle, by można było na nie sensownie odpowiedzieć. Więc Park nie odpowiadał nic, powtarzając, że o niczym nie ma pojęcia. Znów udawał niewinnego, osobę nieświadomą. Kogoś, kto nie zabiłby muchy, lecz w rzeczywistości pozbawił życia setki ludzi. I choć krąg podejrzanych zwężał się z każdym rokiem coraz bardziej, nikomu nawet nie przeszło przez myśl, że tak młoda osoba potrafi posługiwać się w tak umiejętny sposób nożem. Nikt nawet nie przypuszczał, że umysł tego chłopca może wypełniony być wyobrażeniami różnorakich tortur, które z każdym dniem wcielał w życie.

Zamknął oczy, zatrzymując również swój oddech. Nawet gdyby chciał, nie miałby czym oddychać. Otaczające go ofiary przylegały wręcz do jego ciała, uniemożliwiając mu najmniejszy ruch. Dłonie błądzące po jego tułowiu zostawiały po sobie ciemne plamy, naznaczając go jako sprawcę. I choć Jimin nie czuł tych ocierających się lodowatych palców, to po jego ciele ponownie rozniosło się uczucie brudu. Ten dyskomfort i obrzydzenie, które wprowadzało mężczyznę w dziwną panikę. Dłonie, które z minuty na minutę drżały coraz bardziej oraz policzki, które błyszczały się przez spływające łzy, nie były widoczne przez ogromny cień, który tworzyli wszyscy zgromadzeni. I choć jego ciało niepokojąco drżało, a on sam miał ochotę uciekać, nie mógł się ruszyć, a podniesienie powiek stało się jedynie marzeniem, którego spełnienie było niemożliwe.

Innocent Killer ⚛ j.jk+p.jmWhere stories live. Discover now