Rozdział 1. Jesienny, dołujący dzień

5.3K 547 211
                                    

Jasna skóra muskana dłonią. Palec przejeżdżający po biodrze, pnący się ku górze, aż do piersi. Omija je jednak, jak gdyby nie istniały, mimo że wyraźnie widać je w lustrze. Biegnące palce docierają jednak do twarzy, by tam przystanąć na dłużej. Zahaczają o spierzchnięte wargi, wystające kości policzkowe i spuchnięte od płaczu jasne oczy. 

— Jesteś do niczego, wiesz? — szepcze do swojego odbicia. — Spartoliłeś robotę już na samym początku. Nie umiałeś nawet urodzić się w odpowiednim ciele.

Czując, jak nowe łzy napływają mu do oczu, oderwał wzrok od swojej twarzy i zaczął prędko się ubierać. Cały poranny rytuał miał opracowany do perfekcji. Najpierw bandaż, ciasny podkoszulek, a dopiero potem reszta — czarna koszulka i bluza z kapturem. Nieco zbyt luźne spodnie, które miały ukryć kształt bioder.

Wybiegł z łazienki, chwycił z przedpokoju buty, kurtkę oraz plecak i wyszedł z domu. Za nim rozbrzmiewał krzyk matki, ale to nie było ważne. Trampki ubrał jak zwykle już na chodniku — pozwalało to na spędzanie w mieszkaniu jak najmniejszej ilości czasu. Miał dosyć wysłuchiwania codziennej litanii, która zawsze brzmiała tak samo: „Maja — oczywiście mocno zaakcentowane, coby nikt nie pomyślał, że można nazwać go inaczej — czy możesz w końcu przestać udawać głupią i zachowywać się, jak kobiecie przystało? Ale już! Zdejmij z siebie te worki, uczesz się i zacznij wyglądać jak człowiek!”. A kim był zatem teraz, jeśli nie człowiekiem? Czymś gorszym? Mówili mu to już tak długo, że mimo największych chęci, nie potrafił w to nie wierzyć.

Starał się nie myśleć. To chyba wychodziło mu najlepiej. Nauczył skupiać się na stawianych krokach, chłodnym powiewie wiatru na policzkach, zaciśniętych w pięść palcach ukrytych w kieszeni. Emocje tłamsił w sobie, wiedząc doskonale, że jest zbyt słaby, by poradzić sobie z ich napływem.

W ciszy dotarł do szkoły. Na liście najmniej lubianych miejsc szkoła znajdowała się na drugiej pozycji, tuż po jego domu. To nie tak, że nie lubił się uczyć — miał sporo zainteresowań, szczególnie upodobał sobie biologię i nawet wiązał z nią swoją przyszłość. Jednak uczęszczanie do liceum wiązało się z nieuniknionym — kontaktem z innymi uczniami. Można powiedzieć, że nastolatkowie to istoty najbardziej pozbawione humanitaryzmu i empatii. Odkąd się tutaj pojawił, został jednogłośnie przez wszystkich odrzucony. Mimo markowych ciuchów i drogiego telefonu nie zyskał niczyjej sympatii — był „chłopczycą”, kujonem, dziwadłem. Nawet jeśli ktoś kiedykolwiek poczuł chęć, by nawiązać z nim kontakt, polegał pod napływem całej grupy.

Ten dzień nie stanowił wyjątku. Był nawet gorszy niż pozostałe, gdyż zaczynał się lekcjami wuefu. Chociaż starał się za wszelką cenę ich unikać, groźba bycia nieklasyfikowanym nie brzmiała zbyt dobrze. Więc poszedł jak na skazanie do szatni. Damskiej szatni, jako że nikt nic  nie robił sobie z jego usilnych prób powiedzenia, że jest chłopcem. Jak gdyby świat stał się głuchy na jego błagania i prośby. Dwa razy w tygodniu musiał przeżywać to samo upokorzenie i ten sam stres, gdy rozbierał się w towarzystwie dziewczyn.

Jak zawsze stanął pod ścianą, próbując jak najszybciej zdjąć koszulkę i założyć inną, tak, aby „koleżanki” nie zauważyły podkoszulki albo co gorsza — spłaszczaka, którego ani myślał ściągać. I chyba każdy z nas przeżył w życiu taki moment, kiedy bardzo mocno pragniesz, by coś się nie zdarzyło, a los robi ci na złość. Kamil poczuł tylko jak sprzączka bandaża odpina się, a materiał rozwija, zmniejszając ucisk na klatce piersiowej. I jakby cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu, wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę, niemal natychmiast zauważając spory kawałek bandaża wystający spod koszulki.

— A to co? — zapytała któraś z „koleżanek”, ciągnąc za koniec.

Nie był pewien, co działo się dalej. Czuł się otoczony i zagrożony. Słyszał wszystko jak przez mgłę, a docierały do niego same najgorsze rzeczy. „Idiotka” — powiedziała któraś. „To sobie wymyśliłaś!” — krzyknęła inna. A wszystkie się śmiały.

Gorzka kawa ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon