Rozdział 2. Chciałbym widzieć gwiazdy

2.8K 392 163
                                    

— Chyba nie czuję się dzisiaj na siłach, żeby komukolwiek o tym mówić — odezwał się niepewnie. — Niepotrzebnie zabieram twój czas.

Policzki Kamila płonęły czerwienią. Nie miał pojęcia, co wyprawia. Zaczął podnosić się z miejsca, by jak najszybciej wyjść z kawiarni i zapomnieć o tej sytuacji. Była dziwnie krępująca.

— Daj spokój. — Antoni położył nastolatkowi dłoń na ramieniu, powstrzymując go od wyjścia. — Tak jak mówiłem, wypijmy po prostu kawę. Jak chcesz, możemy porozmawiać o mnie albo fotografii.

Uśmiechnął się tak szczerze i przekonująco, że nic nie mogłoby w tym momencie zmusić Kamila do opuszczenia lokalu. Mimo wątpliwości czających się tuż pod skórą, postanowił zaryzykować. Może to była jakaś szansa, rzucona mu przez los?

Zamówili więc kawę i sernik. Podobno najlepszy w całym mieście, a przynajmniej tak głosiła informacja w karcie dań. Czekając na zamówienie, wpatrywali się w siebie, wymieniając nic nie znaczące słowa. Nagle Antoni wskazał palcem na ścianę obok nich.

— Większość tych zdjęć zrobiłem z moim przyjacielem — odezwał się, a kąciki jego ust uniosły się na te wspomnienia. — Adam nigdy nie przepadał za portretami, ale namówiłem go na takie wyzwanie.

Kamil przyjrzał się uważnie zdjęciom. Poświęcał kilkanaście sekund każdemu, by móc zastanowić się nad jego przekazem. Czuł, że jest obserwowany przez mężczyznę, który na pewno był ciekawy jego zdania na temat tych prac.

— Są naprawdę dobre — powiedział, nadal przyglądając się fotografiom. — Kiedy je zrobiłeś?

— Najstarsze, to przedstawiające kobietę z bukietem, powstało trzy lata temu. Ostatnie, starszy pan na ławce, jest sprzed dwóch miesięcy. Ta knajpka należy do znajomych, więc chętnie przyjmują ode mnie zdjęcia. Może trochę z litości — uśmiechnął się łobuzersko, próbując zgrywać skromnego.

Kamil przeniósł spojrzenie na fotografa. Widać było po nim zadowolenie, gdy opowiadał o swojej pasji. Sam chciałby mieć coś takiego — jakieś zainteresowanie, które pozwalałoby mu oderwać się od rzeczywistości, zatracić w nicości i choć przez chwilę czuć pełnię szczęścia. Potrafił w oczach rozmówcy dostrzec uczucie, jakim darzył fotografię — było przerażająco mocne, głębokie i wyjątkowe. Jakby dopiero przy obiektywie stawał się sobą.

Kelnerka przerwała tę dziwną chwilę, kiedy obaj wpatrywali się w siebie bez słów, jakby nie istniał wokół nich świat, jakby cały sens istnienia skupiał się na ich milczeniu. Antoni otrząsnął się i przeniósł spojrzenie na młodą dziewczynę, która stawiała na stoliku talerzyki i filiżanki.

— Dziękujemy — odezwał się, ponieważ Kamil wciąż nie był w stanie wydusić z siebie słowa.

Nastolatek, aby ukryć swoje emocje, zabrał się za jedzenie. Czuł, że musi jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Działo się z nim coś niedobrego — nie myślał w pełni logicznie, nie rozumiał swoich zachowań. I chociaż Antoni wydawał się być osobą, której bardzo potrzebował w tym momencie życia, nie był pewien, czy wyjdzie mu to na dobre. Co powiedziałaby matka, gdyby dowiedziała się, co robi „jej córka”, gdy ucieka ze szkoły? Mimowolnie na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech. Oj, na pewno nie byłaby zadowolona, gdyby już zwróciła na niego uwagę.

— Też lubię się czasem uśmiechnąć do ciasta.

Kamil prychnął cicho. Nie wiedział, jak poprowadzić dalej rozmowę. Dowiedział się już trochę o Antonim — o jego życiu, pasji. O sobie nie chciał nic mówić. Tam w parku poczuł chęć podzielenia się problemami, ale szybko wyrzucił z głowy ten głupi pomysł. Siedział więc zażenowany, jedząc ciasto. Smakowało jak tektura.

Gorzka kawa ✔Where stories live. Discover now