Rozdział LI

1.5K 143 19
                                    

Dwoje rówieśników obrzucało się nienawistnymi spojrzeniami. Dziewczyna swoją złość wyrażała całą powierzchnią twarzy: usta wykrzywione w grymasie, zmarszczki na czole, zagryziona szczęka. U chłopaka tylko oczy okazywały nienawiść. To jego spojrzenie wydawało się być taranem kruszącym mury; zatrutą strzałą, zdolną ugodzić każdego stojącego na jej drodze.

I tak patrzyli się na siebie przez dłuższą chwilę. Będąc pierwszy raz sam na sam, przekazywali sobie nawzajem całą niechęć, która dzieliła ich przez tyle lat. Konflikt, o zupełnie nieistotnym podłożu, który przełożył się na tragiczne skutki. Wyznawcy dwóch przeciwstawnych ideologii, którzy święcie wierzyli w głoszone przez swoich autorytetów ideały.

Można powiedzieć, ze jedyną istotną rzeczą, która ich w jakiś sposób połączyła, była osoba Dracona Malfoya. Wraz z upływem czasu żywili do niego całkiem przeciwstawne.

Pansy od samego uwielbiała młodego chłopaka. Darzyła go głębokim uwielbieniem, która rosło, aż osiągnęło stan zauroczenia. Dopiero wydarzenia ostatniego tygodnia rzuciły inne światło na ich relacje. Dziewczyna była w stanie posunąć się nawet do próby zabójstwa, wierząc w swój światopogląd, którego założenia czerpała od Czarnego Pana.

W przypadku Harry'ego było zupełnie odwrotnie. Wzajemna, szczera niechęć połączyła ich już od pierwszego dnia szkoły. Dopiero ostatnio stosunek gryfona do ślizgona zaczął się zmieniać. Przez zaledwie kilka dni udało się im nawiązać nowe relacje, które pozwoliły odsłonić nieco prawdziwy charakter blondyna. Brunet starał się zapomnieć o dawnych krzywdach i zaczął rozumieć byłego przeciwnika. Przez te nieliczne kontakt usiłował znaleźć jakąś nić porozumienia, która mogłaby ich połączyć.

No i właśnie to się nie udało. Podstępna ślizgonka, która bez wahania odwróciła swe relacje o 180 stopni, zaatakowała. Podstępna żmija obróciła wniwecz to niestabilne zawieszenie broni, może rozejm, które może utrwaliłoby się i przyniosło niespodziewane owoce.

– Moja droga. Mam trzy pytania. Jeśli na nie odpowiesz, to szybko zniknę z twojego pola widzenia. Oto one: jak? dlaczego? czym? – zaczął spokojnie chłopak.

– Naprawdę sądzisz, że ci odpowiem. Jesteś więc jeszcze głupszy, niż myślałam...– odparła jadowicie uwięziona.

– Zanim powiesz jakieś nieprzystające młodej damie słowa, zastanów się dobrze nad sobą i swoją sytuacją.

– Nie powiem ci nic. Powinieneś się cieszyć, że w ogóle z tobą rozmawiam, chłoptasiu.

– Odpowiedz mi na te trzy pytania, to wszystko będzie w porządku. Jestem pewien, że nikogo by nie obeszło to, co się może z tobą stać. Nie pozbawię cię życia, o nie. Uwierz mi, że też znam kilka niezłych klątw, które mogą uszkodzić się dosyć trwale – zagroził Harry. Blefował, ale musiał odegrać tę rolę, by zdobyć to, co jest mu potrzebne.

– Nie przestraszysz mnie – odparła niepewnym głosem dziewczyna – Czarny Pan nagrodzi mnie za moje czyny. Wtedy to z ciebie nie będzie nic zbierać.

– Może kiedyś, ale teraz Voldemort jest daleko i nie przyjdzie ci od razu z pomocą. Do tego czasu jesteś zdana tylko i wyłącznie na moją łaskę.

Znowu zapadła pomiędzy nimi cisza. Po minucie panna Parkinson odezwała się.

– Snape i tak już się sporo dowiedział, więc zaspokoję twoją ciekawość. Pytasz, w jaki sposób to zrobiłam? Och, po prostu pewna życzliwa wam osoba... poinformowała mnie, a ja nie zwlekałam z wykorzystaniem informacji nt. pobytu. Interesuje ciebie, dlaczego? To proste, pani Lestrange mi kazała. Dzięki temu zyskam przychylność Czarnego Pana. Ciekawi cię, jakiego zaklęcia użyłam? Sama nie wiem, coś niewerbalnego, czego nauczyła mnie Bellatriks. Ważne, że skuteczne. Widziałam zastosowanie na innych... osobach – wyznała.

– Kto? Kto powiedział ci o tym, gdzie jest Draco? – zapytał prędko Harry.

– Nie powiem ci, nieważne, co byś zrobił. Zbyt bardzo ją lubię.

– Ją? – odparł zaskoczony chłopak – Dobrze więc, dzięki za wielce przydatne informacje. Żegnaj.

Gryfon odwrócił się i wyszedł z ponurej celi.

***


Szczęście me | Harry PotterHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin