Rozdział XCVI

782 62 37
                                    


Harry wziął kopertę do ręki, wyjął kartkę, rozłożył ją i przeczytał:

Zbierałem się dosyć długo,
By wyłuszczyć moją sprawę.
Nie chcę dłużej żyć ułudą;
Niepewności wręcz nie trawię.

Przyglądałem się Twej twarzy
Już co najmniej lata dwa.
Nigdy żeś nie zauważył,
Że to dla mnie cały świat.

Sępy wyleciały na żer;
Niestraszne im rzeki, góry.
Otoczony; zdrajca, klakier,
Niczym wokół szczytu chmury.

Potrzebujesz mej uwagi.
Ja Ci prawdę wnet przekażę.
Lecz ta wymaga rozwagi,
Co do minionych wydarzeń.

Wiele fałszywości wkoło.
Ja receptą na zło jestem.
Odrzuć tych, co ciebie wolą
wykorzystać, niźli kochać.

Pod pozorem obojętnym
Skrywałem się cały czas.
Dla serca ból niepojęty,
Lecz to był ostatni raz.

Przedsięwziąłem postaranie,
By załatwić sprawę tę.
Może kilka osób ranię,
Byś zwrócił na mnie uwagę.

Spotkajmy się wnet, niebawem!
W czasie, gdy północ wybije.
Tam gdzie wszystko się skończyło – ale
Gdy nie przyjdziesz, kogoś zabiję.

RAY COD-FOMAL

„– Co to za dorsz do mnie napisał? – zamyślił się chłopak – Czy mi nie mogą dać chociaż na chwilę spokoju?"

Harry, niestety, nigdy nie miał dobrej głowy do zagadek. Do jego największego, chociaż być może jedynego sukcesu w tym zakresie można zaliczyć niesławną zagadkę Sfinksa z trzeciego zadania Turnieju Trójmagicznego. Chociaż wtedy nie był sobą i działał pod wpływem wzmożonego stresu, co sprawiło, że jego umysł wspiął się na wyżyny swoich możliwości i postanowił wykazać się logicznym myśleniem.

Pamiętał swoje zdziwienie na widok postawnego Hagrida nawiedzającego chatkę pośrodku wód, gdzie wraz z przybraną rodziną się ukrywał. „Jesteś czarodziejem, Harry" – te słowa wywołały w nim taki szok, że mógł tylko zapytać „Kim jestem?", w głębi duszy doskonale jednak zdając sobie sprawę, że te wszystkie niewyjaśnione zdarzenia z jego życia wreszcie nabierały sensu.

„Czarodziejem. I to diabelnie dobrym".

Te słowa kołatały mu w głowie przez lata. Od początku czuł na sobie ciężar. Gdy dowiedział się prawdy o swojej historii, presja stawała się coraz bardziej nieznośna.

A teraz po prostu ktoś wysyła mu podpisany, nota bene, anonim. Owszem, przywykł dostawać już niespodziewane i tajemnicze listy, ale te zawsze były z czymś powiązane; z mistrzostwami quidditcha, walentynkami, Turniejem Trojmagicznym... Ale ten, napisany wierszem, o tak niejednoznacznej treści...

Nie lubił łamigłówek. Ale jeśli przychodziło mu się z nią zmierzyć, to zawsze pomagał spokój ducha. A gdzie może skupić się bardziej, niż w ciepłej toni wanny przypominającej raczej basen w łazience prefektów? Jako kapitan szkolnej drużyny mógł sobie pozwolić na użytkowanie tego miejsca odosobnienia, tak więc dlaczego nie skorzystać z okazji?

– O, hej Harry! Nie przeszkadzam – dziewczęcy głos wyrwał chłopaka z zamyślenia – Właśnie wracam z egzaminu i niedługo lecę na kolejny. Masz ochotę coś przekąsić.

– Hejka, Ginny. Jak miło... dobrze cię widzieć – odparł nieco speszony, starając się za wszelką cenę, żeby jego dziewczyna nie mogła nic wyczytać z jego przelęknionych oczu – Wspaniały pomysł, ale może podczas kolejnej twojej przerwy dzisiaj, co? Teraz muszę coś załatwić...

– No trudno – odparła, nieudolnie maskując rozczarowanie – Co tam trzymasz w ręce? Jakiś liścik od kolejnej fanki quidditcha?

– Nie, skądże – wysapał gryfon zestresowany, a żołądek podskoczył mu do gardła – To, yyy, Hermiona zostawiła mi listę zaklęć do sprawdzenia w bibliotece.

– Uff, całe szczęście. Myślałam, że kręcisz z jakąś lafiryndą na boku. Do zobaczenia!

***

Szczęście me | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz