#6

5.4K 379 272
                                    

*Adrien*

Marinette nadal śpi na tej kanapie.

Moim zdaniem wygodniej było by jej na łóżku razem ze mną.

Mam nadzieję że kiedyś zmieni zdanie.

Narazie panikuje bo moi rodzice zaprosili nas na kolację i nie wie w co się ubrać.

Pójdziemy jutro na zakupy.

Będzie wyglądać jak Beyonce.

***
Chciałem przekręcić się na drugi bok, ale napotkałem pewnien opór w postaci pięknej granatowłosej kobiety.

Położyłem się delikatnie na lewej stronie żeby jej nie obudzić.

I chyba mi się to nie udało.

- Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
-No..bo.. zimno jest.. A ty jesteś taki gorący..znaczy od drugiej osoby zawsze jest cieplej.. i ja ten..

Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta.

To takie słodkie jak się plącze.

- Jak ci przeszkadza mogę wrócić z powrotem.
-Przecież nie będę wyganiać żony z naszego małżeńskiego łoża.

Marinette odwróciła sie odemnie i zakryła twarz kołdrą.

Dam głowę że jest teraz czerwona jak buraczek.

Jak ja bym chciał to widzieć teraz.

Jest taka piękna jak się rumieni...

- To mówisz że ci zimno..

Objąłem ją ręką i położyłem dłoń na jej klatce piersiowej.

Poczułem jak szybko bije jej serce.

-D-dobranoc.
-Dobranoc, Mari.

***
Wstałem wcześniej od Marinette.

Zrobię jej niespodziankę.

Sam kupię jej sukienkę.

Ubrałem się i sprawdziłem jaki mniej więcej rozmiar nosi.

Wyszedłem po cichu z domu i udałem się do garażu.

Pojechałem do najbliższego centrum handlowego.

Pierwsza sukienka od razu przypadła mi do gustu.

Była biało-złota, z rękawem 3/4.

Trochę świąteczną ale Boże Narodzenie tuż tuż.

Znalazłem odpowiedni rozmiar i udałem się do kasy.

Mam nadzieję że nie będzie narzekać na brak butów.

Zabrałem torbę i wróciłem do domu.

Po drodze wstąpiłem jeszcze do spożywczego po kilka rzeczy.

***
Gdy otworzyłem drzwi wejściowe od razu poczułem zapach wypieków.

Przypomniały mi się czasy gdy jeszcze mieszkałem z rodzicami, a mama co sobotę coś piekła.

Dziwnie tak nie wracać do pustego domu po tylu latach przyzwyczajenia.

Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Marinette zdejmującą ciasteczka z blachy.

-Cześć.
-O, cześć.
-Co tam robisz?
-A postanowiłam coś upiec z nudów.

Uuuuwielbiam domowe słodycze.

Jak tak będzie często to będę gruby i mama pozbawi mnie roli modela.

Ale w sumie

Przez żołądek do serca.

-Mam coś dla Ciebie.
-Tak?
-Proszę, przymierz.
-Co to?
-Mówiłaś, że nie masz w czym iść na kolację z moimi rodzicami, także kupiłem Ci mały prezent.
- Nie musiałeś...
-Ale chciałem.
-Dziękuję.

Granatowłosa zabrała torbę z moich rąk i udała się do łazienki.

*Marinette*

Znamy nie całe dwa tygodnie, a on już kupuje mi prezenty.

To o tak lepiej niż mój były przez cały okres naszego związku.

Będę musiała się jakoś odwdzięczyć.

Będąc już w łazience wyciągłam z torby piękną biało-złotą sukienkę.

Naprawdę jest śliczna.

Tylko obawiam się że będzie za krótka.

Ubrałam ją i poszłam pokazać się Adrienowi.

Siedział przy kuchennym blacie i zajadał się jeszcze ciepłymi ciastkami.

- Nie zjedz za dużo bo będzie Cię bolał brzuch.

Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się.

-Doskonale do Ciebie pasuje.
-Nie wydaje Ci się że jest za krótka?
-Jest idealna.

Odwróciłam się i wróciłam do łazienki by ubrać się z powrotem w normalne ciuchy.

Poczułam jego wzrok na sobie.

Chyba się rumienię...

To małżeństwo to nie był błąd.

-----------------------------------------------------------

Dzieeń doobry

Jedno zasadnicze pytanie

Czy chcecie za tydzień rozdział?

Tak z okazji walentynek.

🖐🖐

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Where stories live. Discover now