Rozdział XXXV: Czy dalej mnie kochasz?

12 0 1
                                    

**14 lat później**

Właśnie przyleciałam do Anglii i stoję pod drzwiami mojego dawnego domu. Czemu to robię, nie wiem. Zapukałam do drzwi.
-Dzień dobry... - powiedziała jakaś młoda dziewczyna po angielsku.
-Dzień dobry... Jest Harry, Alex, Louis... Ktokolwiek? - powiedziałam po polsku.
-Em... Przepraszam co? - powtórzyłam to samo tylko po angielsku.
-Tato! Ciocia! Ktoś do was! Wejdź... - powiedziała po czym mnie przepuściła w drzwiach.
-Kto to taki Emili? - zapytał Harry, schodząc ze schodów.
-Emili? Ta sama Emili? Córka Harry'ego i Sky? Gdzie jest Ryan? - powiedziałam po polsku.
-Renee... - usłyszałam za sobą głos Alex.
-Mamo... - powiedziałam znowu po polsku po czym pobiegłam do niej i się przytuliłam.
-A możesz tak zacząć mówić po angielsku a nie... Po jakiemu ty mówisz?
-Po polsku - powiedziałam po angielsku.
-Pierdolisz. - puściła mnie po czym spojrzała się na mnie wielkimi oczami.
-Nie... Jak się mieszka przez 14 lat w Polsce to się da nauczyć języka. - powiedziałam po polsku.
-Renee... Mów po angielsku... - powiedział Harry.
-Dobra... Harry... Gdzie jest Ian i Lily? - zapytałam już po angielsku.
-Wątpię żeby cię chcieli widzieć... A przynajmniej Lily...
-Nie dziwię się... Ale wiesz gdzie oni są?...
-Tak... Tylko ostrzegam... Lily ma schizofrenie i cukrzycę.
-Że co kurwa?! Jak?! Nie rób sobie ze mnie żartów Harry!
-On nie żartuje Rey... - powiedziała Alex. - byłam z nią raz sam na sam jak jeszcze nie było wiadomo co jej jest... Prawie że mnie udusiła.
-Nie... To są żarty... Oni sobie z ciebie żartują... Tak naprawdę nic jej nie jest... Renee uspokój się...
-Rey... To nie są żarty... - powiedział Harry kładąc mi rękę na ramieniu.
-Ale jak to się stało?
-Miała wypadek autobusu jak miała 10 lat... Jechała na jakiś obóz albo coś takiego... Kierowca zasnął... Ona jedyna z całego autobusu pełnego dzieci przeżyła...
-Jezu... - poczułam że się zrobiłam blada - mówili o tym w wiadomościach...
-Renee... Spokojnie... To nie twoja wina że tak się stało...
-Ale to w końcu moja córka którą porzuciłam... A tak w ogóle to gdzie oni są? Albo inaczej... Kto ma telefon do Iana?
-Ja... - powiedział Harry.
-Dasz? Tylko ja mam polski numer więc...
-Trzymaj... On dalej cię kocha i za tobą tęskni... O cię słyszał 14 lat temu w Boże Narodzenie...
-Nie... To niemożliwe...
-Renee to jest możliwe. On cię słyszał i ja to wiem bo później Damon mi o tym powiedział, że cię widział a chwilę potem Ian mu mówił że cię słyszał.
-Dobra kobieto dzwoń do niego. - powiedział Harry śmiejąc się.
-Chodziłam na boks więc uważaj. - warknęłam, po czym zadzwoniłam.
-Harry średnio teraz mogę rozmawiać... Lily chodź tu ale już i weź te leki!
-Ian to nie Harry... - powiedziałam trzęsącym się głosem.
-Weź sobie człowieku ze mnie nie żartuj.
-Ian...
-Nie mam chwilowo czasu! Lily przestań rysować i w końcu chodź tu!
-Dobra... Sam tego chcesz... Idę do ciebie... - powiedziałam po czym się rozłączyłam i oddałam Harry'emu telefon.
-Gdzie mieszka Ian? - zapytałam.
-Co ty kombinujesz? - powiedział Harry po czym podał adres Iana.
-Jeszcze tego nie wiem... Harry chodź będziesz prowadził gdzie mam jechać. - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.
-Ty masz prawko!? - zdziwił się Harry
-Tak Harry... Co z tego że ono w Anglii jest nieaktualne ale mam.
-Dobra chodź już... - powiedział Harry, po czym założył buty i wyszedł z domu.
-Idę! - powiedziałam po czym poszłam za nim i wsiadam do samochodu.
-Nie wiem czemu ale się boję z tobą jechać... - powiedział Harry zapinając pasy.
-Aż tak fatalnym kierowcą nie jestem... - powiedziałam po czym odpaliłam samochód i włożyłam płytę do radia(?) i włączyłam ulubioną piosenkę. (piosenka z medii).
-Czego ty słuchasz?!
-Imagine Dragons... I to jest akurat mashup ich niektórych piosenek... Co w tym złego? Dobra mów mi gdzie mam jechać. - powiedziałam po czym zaczęłam stukać palcami o kierownicę i nucić.
-Brak Ci tylko czarnych okularów...
-Dlaczego?
-Żebyś wyglądała jak taka bad girl...
-No weź mnie nie rozśmieszaj. Harry ja tak zawsze jeżdżę... - wtedy piosenka się zmieniła na fight song Rachel Platten.
-Przełączysz? - zapytałam skręcając.
-Czemu? To jest ładne...
-Temu że nie lubię słuchać tej piosenki przy kimś...
-Harry terapeuta się kłania, mów co się dzieje.
-To że... Ale ani słowa o tym komukolwiek.
-Słowo Harry'ego.
-Okej... No to tak... To wszystko się zaczęło w Polsce...
-Oho... Zapowiada się dłuższa historia...
-Zamknij się z łaski swojej i mi nie przerywaj. No więc... Wszystko zaczęło się od tego że po prostu tam wyleciałam. Tęskniłam ale tu nie wróciłam. Powiedziałam sobie że nie będę pić na imprezach czy coś w tym stylu i dotrzymał tego słowa dopóki nie dostałam awansu 3 tygodnie temu... Co się stało? Znajomi dodali mi czegoś do napoju... Kilka dni później okazało się że jestem w ciąży z nie wiem kim. A potem przyleciałam tu. A piosenka po prostu bardzo mi przypomina moje życie.
-Ty jesteś w ciąży!?
-Nie krzycz... Tak dlatego tu przyleciałam, bo albo będę próbowała zrobić tak jak zrobiła Alex, albo aborcja, albo tabletka wczesnoporonna...
-Czemu się nie zgłosiłaś z tym na policję?!
-A co oni by tu zrobili?! Nawet nie wiedziałam że ktoś mi to zrobił, a jak już się dowiedziałam to było za późno na jakiekolwiek działania.
-Czemu stoimy?
-Bo to chyba tu co nie?
-Tak... Powodzenia...
-Przyda się... - powiedziałam, po czym wysiadłam z samochodu, podeszłam do drzwi i zapukałam.
-Harry już Ci mówiłem że nie mam czasu! - w drzwiach pojawił się Ian.
-Hej... cześć... witaj... dzień dobry... Tak Ian to ja... Rey
-Skąd... Nie to nie prawda... To nie może być prawda.
-A teraz mi wierzysz? - powiedziałam po czym podniosłam rękę na której miałam pierścionek zaręczynowy, który dostałam od niego. - Czy ty mnie kochasz? I czy wybaczył byś mi, za to co robiłam?
-Nie. - Powiedział po czym zamknął drzwi.
-W takim razie oddaję własność... - powiedziałam, po czym zdjęłam pierścionek, położyłam go na wycieraczce i wróciłam do samochodu.

**Ta sama rozmowa**
Perspektywa Iana

-Harry już Ci mówiłem że nie mam czasu! - powiedziałem wściekły po czym otworzyłem drzwi.
-Hej... cześć... witaj... dzień dobry... Tak Ian to ja... Rey
-Skąd... Nie to nie prawda... To nie może być prawda. - powiedziałem niedowierzając.
-A teraz mi wierzysz? - powiedziała po czym poniosła do góry rękę na której był pierścionek zaręczynowy który odemnie dostała. - Czy ty mnie kochasz? I czy wybaczył byś mi, za to co robiłam?
-Nie. - powiedziałem po czym zamknąłem jej drzwi przed nosem
-W takim razie oddaję własność... - usłyszałem przez zamknięte drzwi jej głos po czym strzelanie jej kości w kolanach, to jak odchodzi i jak jakiś samochód odjeżdża. Otworzyłem drzwi po czym podniosłem pierścionek z wycieraczki i krzyknąłem - Jasne że cię kocham tylko wróć do mnie!!! - po czym zamknąłem drzwi, schowałem pierścionek do kieszeni i weszłam do środka.

**Ciąg dalszy**
Perspektywa Rey

-Prowadź. - powiedziałam, po czym podałam Harry'emu kluczyki i siadłam z tyłu.
-Gdzie mam pojechać?
-Nad rzekę, a potem powiadomić resztę że mnie już nie ma... Jedź i gadaj po drodze, chociaż i tak cię nie będę słuchała. - powiedziałam po czym Harry ruszył w stronę jakiejś rzeki.
Chwilę później byliśmy pod jakimś domem.
-Gdzie jesteśmy? - zapytałam.
-Idź najpierw z nimi porozmawiaj...
-Kto tam jest?
-Zapewne cała wasza paczka...
-Nie. Ja tam nie pójdę. Nie ma takiej opcji.
-Czemu? Rey gdybyś ty była taka jak Alex już dawno by cie tu nie było. Już byś była gdzieś nie wiem gdzie i albo z kimś byś się pobiła albo gdzieś się schowała przed całym światem. Ale nie jesteś taka jak ona więc idź do nich bo oni też za tobą tęsknią... A szczególnie ta twoja siostra.
-Ian mnie nie chce znać. Ale niech ci będzie pójdę tam. - powiedziałam.
-Mam czekać czy nie?
-Tak. Dokładnie w tym samym miejscu. - powiedziałam po czym wyszłam z samochodu, podeszłam do drzwi i zapukałam.
-Ross, idź otworzyć! - usłyszałam Akkie.
-Sama idź jak żeś taka mądra!
-Dobra dziewczyny ja tam idę... - usłyszałam głos Adiena, po czym chwilę później go zobaczyłam w drzwiach.
-Dotknij mnie a pożałujesz!
-Rossali! Chodź tu ale już!
-Pali się czy co?! - powiedziała
-Nie drzyj się na nią.
-Adien z kim tam tak gadasz?
-Ta jak jej jest... Twoja siostra albo twój sobowtór tu jest.
-Renee?! - usłyszałam głos Rossalie po czym zobaczyłam ją w drzwiach.
-To Harry'ego wina że tu jestem. Nie chciałam tu przyjeżdżać. Ja tu jestem tylko i wyłącznie z powodu... - tu moja wypowiedź się przerwała bo wszyscy moi przyjaciele czyli: Akkie, Ross, Nick, Jake, Taylor + Adien mnie przytulili
- Nawet się waż wyjeżdżać. Wiesz jak Ian za tobą tęsknił?! Przez rok wyglądał tak jakby dusza z niego uciekła!
-On mnie nie chce znać! I sam mi to powiedział! A teraz żegnam... - powiedziałam po czym pobiegłam w stronę rzeki. Kiedy byłam na miejscu skoczyłam.

Life Is Not Easy || One Direction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz