Rozdział XXXVI: Po raz drugi

5 0 0
                                    

Perspektywa Rossalie

-Mam złe przeczucia... - powiedziałam
-Rossalie! Akkie! Do mnie tylko szybko! - usłyszałam głos Iana
-Skąd żeś się tu wziął? - pobiegłam do niego.
-Co się stało? - zapytała Akkie.
-To się stało... - powiedział po czym wyjął jakiś pierścionek z kieszeni.
-Coś ty już zrobił?
-Pewnie teraz powiecie że jestem głupi...
-Zapewne... - powiedział Nick.
-Rey prosiła mnie o wybaczenie a ja jej nie wybaczyłem tylko się jeszcze na nią wydarłem...
-Czy ty kurwa zwariowałeś do reszty?! - wydarłam się na niego.
-Byłem wściekły na Lily a na Rey była wtedy najłatwiejszym celem.
-Ona mówiła że gdzie idzie? - powiedziałam
-Mówiła coś tam o rzece... - powiedział Adien.
-Ian przysięgam ci to uroczyście że jeśli ona sobie coś zrobi to cie uduszę własnymi rękami. - warknęłam, po czym wyszłam z domu i pobiegłam w stronę rzeki.
-Czekaj na nas! - usłyszałam głos Iana. Zatrzymałam się.
-Rossalie idziemy z tobą... Nie pozwolę żebyś ty też sobie coś zrobiła. - powiedziała Akkie.
-A nie szybciej będzie samochodem? - zapytał Nick.
-Tylko się pospiesz! - warknęłam.
Pięć minut później byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam biec wzdłuż rzeki.
-Renee! Nie zostawiaj mnie! Siostro ma kochana i jedyna!
-Renee! Kochanie! Przepraszam wróć do mnie! Ja cię dalej kocham! - Ian krzyczał chyba z całej siły.
-Rey! - zauważyłam ją w wodzie. Leżała z głową na kamieniu. Wyjąłam wszystko co miałam w kieszeniach, zdjęłam buty i bluzę i wyskoczyłam do rzeki, po czym podpłynęłam do niej.
-Ian! Pomóż mi! Nie dam rady jej sama wyciągnąć! - zaraz po tych słowach zobaczyłam Iana płynącego do nas. Wyciągnęliśmy ją na brzeg, po czym zanieślimy ją do samochodu. Nasze usadowienie wyglądało tak: Nick kierował. Ian, Taylor, ja i Akkie siedzieliśmy z tyłu trzymając Rey na naszych nogach, a Jake i Adien z przodu na jednym siedzeniu. Po chwili przyjechaliśmy do domu Alex i całej reszty. W jakiś magiczny sposób wysiedliśmy z auta nie zabijając się, po czym zanieślimy ja i Ian Rey do środka i położyliśmy ją na kanapie.
-Alex!!!! - wydałam się. - ratuj ją!!!
-Kogo? Co? Czego? Matko boska Renee! - usłyszałam jej przeraźliwy krzyk, po czym zaczęła ją chyba badać.
-Powiedz że ona żyje... - powiedział Ian łamiącym się głosem stając obok Alex.
-Alex... Powiedz coś... - poczułam że Akkie mnie przytuliła od tyłu.
-Alex... Nie. Nie. Nie! To nie może być prawda! Alex zrób coś! - powiedział Ian po czym upadł na kolana, usiadł i zaczął płakać.
-Nieeee! - to nie był ani krzyk, ani pisk... Nie wiem co to było. Miałam wrażenie że coś we mnie pękło i się rozsypało na milion kawałków. Odwróciłam się przodem do Akkie, wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. - to nie może być prawda... To nie jest prawda... Akkie powiedz że to nie prawda... - poczułam że pierścionek zsunął mi się z palca.

Perspektywa Rey

Czułam że leżę na czymś miękkim i suchym. Słyszałam czyjeś głosy, jakiś płacz i... Zapach perfum Iana!? Otworzyłam oczy, usiadłam, zaczęłam kaszleć i pluć wodą.
-Cud zmartwychwstania... - usłyszałam głos Harry'ego.
-Renee ty żyjesz! - ułyszałam głos Alex. - i Harry nie cud, tylko śmierć kliniczna.
-Ei! Ja żyję! Rossalie nie płacz, a ty Ian wstań i nie klęcz przedemną.
-Alex... Nie żartuj sobie ze mnie! Ty nie wiesz jak to jest stracić siostrę bliźniaczke!
-Ale znam gorsze uczucie. Stracić dziecko. A Renee żyje.
-Ei ja nie jestem przedmiotem! - krzyknęłam.
-Renee? - usłyszałam głos Rossalie, po czym zobaczyłam że do nas pobiega i mnie przytula. - Ian wstawaj ale już! - Ian wstał a Ross zaczęła go nieźle obkładać pięściami. - jak mogłeś patafianie jeden sprawić że ona chciała się zabić?!
-Rossalie zostaw go... - wstałam.
-Jeszcze się doigrasz... - Powiedziała po czym się odwróciła w moją stronę
-Rossalie... - usłyszałam głos Akkie. Podeszła do nas, po czym klęknęła przed Ross. - wiem że to twój pierścionek, ale potem skąbinuje inny... Rossalie czy wyjdziesz za mnie? - zauważyłam że Ross się zarumieniła.
-Em... Tak. - uśmiechnęła się. Akkie założyła jej pierścionek na palec, po czym wstała i ją pocałowała.
-Ian nawet się nie waż... - powiedziałam. Ian klęknął przedemną.
-Renee... Wybaczam ci wszystko... Ale błagam cię wróć do mnie i mnie nie opuszczaj i się nie próbuj zabić... Rey, czy wyjdziesz za mnie po raz drugi?
-Wstań. Po prostu wstań. - Ian wstał. - według mnie to powinno być tak: ja twoich zaręczyn nigdy nie zerwałam, tylko oddałam ci rzecz która o nich świadczyła... Ian ja przez 14 lat byłam wierna tylko tobie... - Harry zakaszlał - więc twoje zaręczyny są nadal aktualne, tylko nie mam rzeczy która o nich świadczy... - powiedziałam po czym Ian założył mi pierścionek na palec, a ja go pocałowałam stając na palcach.
-To kiedy wesela?! - zapytał Harry.
-Najpierw one potem my... - uśmiechnęłam się.

Life Is Not Easy || One Direction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz