ROZDZIAŁ NIE BYŁ SPRAWDZONY!
Ktoś sobie pomyśli że dopiero co doszłam do tej szkoły a juz jestem popularna? Tak. Po tym całym incydencie całą szkoła o mnie plotkuje.
Dzisiaj rano wyjątkowo nie chciało mi się wstać z łóżka. Może po prostu nie chce iść do tego piekła gdzie inni nie mają swojego życia i interesują się życiem innych? Chyba tak.
Rano nie zostałam w domu rodziców co mnie nie zdziwiło. Od kiedy się urodziłam rodzice byli bardzo zapracowani. Zamiast być z nimi spędzałam czas z moją babcią. Staram sobie to tłumaczyć tak że po prostu chcą żeby żyło mi się jak najlepiej i dlatego są tak rzadko w domu.
Po rozstrzygnięciu moich sporów i myśli wzięłam się za szykowanie do szkoły. Ubrałam dzisiaj na siebie czarne obcisłe dżinsy i do tego szarą ładniejsza koszulkę którą włożyłam w spodnie. Zrobiłam sobie codzienny makijaż czyli kreska, tusz do rzęs i delikatna pomadka. Nie używam podkładu bo moja cera jest w bardzo dobrym stanie. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam do kuchni wzięłam sobie jabłko i ruszyłam w stronę korytarza gdzie ubrałam czarne Air Force. Ruszyłam w stronę garażu skąd ruszyłam do szkoły.
Droga nie minęła mi jakoś długo nad czym ubolewam. Szczerze to wolałabym być teraz w domu na swoim łóżeczku. Ale cóż... niestety nie jestem.
Kiedy wyszłam z samochodu wszystkie pary oczu skierowały sie na mnie. Stał tam też ON. Opierał się o maskę swojego samochodu a koło niego stali jego koledzy. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie wrednie na co odpowiedziałam mu środkowym palcem po czym również się uśmiechnęłam i ruszyłam do budynku gdzie spotkałam przy swojej szafce Lucy.-Cześć, co ty taka naburmuszona?
-Po prostu przed wejście zobaczyłam kogoś kogo jakoś nie miałam ochoty dzisiaj oglądać.-odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą na co ona parsknęła cichym śmiechem- I co Cię tak bawi?
-Ty! Z tego co mi się wydaje to przed wejściem do szkoły spotkałaś Nathana-uśmiechnęła się do mnie na co ja jej posłałam spojrzenie typu ,,i mam nadzieję że był to ostatni raz" na co ona parsknęła głośno śmiechem.
- Przystojny przecież jest.- Przystojny może być ale z mózgu kisiel- nie wytrzymałam i razem z Lucy wybuchłyśmy śmiechem i ruszyliśmy na lekcję ponieważ zadzwonił dzwonek .Nie lubię historii. Nie przez nauczyciela czy coś...Przez to że mam ją z tym dupkiem a nie z Lucy. Ona ma w tym czasie informatykę. Ile ja bym dała żeby teraz z nią tam być... Ruszyłam do klasy już nieco spóźniona. Chciałam przejść bezproblemowo koło nauczyciela ale oczywiście musiał sie uczepić.
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego sie spóźniłaś?-zapyłał na co ja nie wytrzymałam. Nie dość że mam zły humor to jeszcze z nim mam sobie rozmawiać. - -Nie-powiedziałam na co nauczyciel uniósł wysoko brwi a po klasie przeszedł cichy śmiech. -Do dyrektora! Już! -Już ide nich pan sie nie denerwuje...Miłgo Dnia!-i wyszłam z klasy. Super jestem dopiero pierwszy tydzień w szkole a już musze iśc do dyrektora.Po prostu światnie.Kiedy znalazłam sie przed drzwami do jego gabinetu zapukałam i weszlam a dyrektor podniusł głowe znad komputera i spojżał na mnie.
-Dzień Dobry. Pan od hiostori kazał mi do pana przyjść. W sumie nie wiem po co.-wzruszyła ramionami. -Coś zrobiłaś?-zapytał mnie pan dyrektor. -Nie! Ja tylko odpowiedziałam na pytanie jakie mi zadał! -A jakie to było pytanie? -Zapytał czy moge mu wytłumaczyć dlaczego sie spóźniłam, a ja mu odpowiedziałam że nie- wzruszyłam ramionami i spojrzałam na starszego faceta a on tylko złapał sie za głowie i powiedział do mnie.
-Mam nadzieje ze taka sytuacje wydarzyła się pierwszy i ostatni raz, a teraz do widzenia.-mruknęłam ciche dowiedzenia po czym opuściłam gabinet dyrektora. Stwierdziłam że nie ma sensu już wracać na lekcje i poszłam pod gabinet gdzie ma Lucy i poczekałam na nią. Nie musiałam długo czekać bo po jakiejś chwili zadzwonił dzwonek a Lucy wybiegła z klasy jako pierwsza i mnie przytuliła.
-Czekałaś na mnie? -Yhymm.. -Ale jak tak szybko znalazłaś sie pod tym gabinetem skoro miałaś lekcje z drugiej strony szkoły? -zapytała mnie podejrzliwie na co sie uśmiechnęłam i odpowiedziałam -Byłam tak jakby odwiedzić dyrektora, no i nie chciało mi sie iść na lekcje i przyszłam po ciebie- uśmiechnęłam sie i poszłam w stronę wyjścia ze szkoły a dziewczyna za mną.
-Co takiego zrobiłaś, że musiałaś iść do dyrektora? -zaśmiała sie pod nosem. -Nic! Kazał mi mówić to mówiłam! Dlatego że odpowiedziałam na pytanie poszłam do dyrektora...
***
Kiedy byłam już w domu ruszyłam do swojego pokoju. Moim planem na dziś było siedzenie na kanapie i oglądanie seriali. Ta...kreatywnie. Wiem. Ostatnio zauważyłam , że coraz mniej wychodzę z domu. Może to przez tą atmosferę w szkole? Nie. To przez to, że ostatnio w szkole widuje osoby które źle działają na mój wzrok. Tak. To na pewno przez to.
Kiedy juz byłam w drodze do mojego kochanego telewizora zadzwonił dzwonek do drzwi. Westchnęłam i ruszyłam w stronę tego irytującego pukania. Kiedy otworzyłam drzwi na mnie wręcz wpadła Lucy.
-Co ty tu robisz? -zapytałam na co dziewczyna mnie olałam i weszła w głąb domu. Taa...dzięki. Ruszyłam centralnie za nią lecz ona się gwałtownie zatrzymała a ja na nią wpadłam.
-Możesz się tak gwałtownie nie zatrzymywać?!
-Idziemy na imprezę! -tak! olewaj mnie dalej. -No chyba nie! Nigdzie nie idę! Zostaje w domu.-stwierdziłam i walnęłam sie na kanapę a dziewczyna usiadła obok mnie. -No chodź! Nie byłaś ze mną na ani jednej imprezie!- westchnęłam na wypowiedz dziewczyny i spojrzałam na nią. -Dobra, ale przestań tyle gadać!- przewróciła oczami na co ja sie cicho zaśmiałam
-Dobra, więc chodź sie zrobić na bóstwo!
===============================
Hej!
Tak więc jest rozdział!
Brawo ja! Ale za to jest dosyć długi :P
Mam nadzieje ze jest w miare spoko :D
Do następnego!
_zaakrecona_
YOU ARE READING
Love me, please (ZAWIESZONE)
Teen FictionŻycie może powodować wiele uczuć. Miłość ,smutek, szczeście i gniew. Od kogo to wszystko zależy? Kto powoduje u nas ,że to wszytko czujemy? I dlaczego nikt nie pyta sie nas zdanie? Historia 17-letniej Rose która przez prace rodziców przeprowadza...