11

66 2 0
                                    

Kiedy się obudziłam i zdołałam otworzyć oczy, zobaczyłam czysto biały sufit. Z moich ust wydobyło się ciche jękniecie. Spróbowałam się podnieść lecz czynność przerwał mi miły głos.

-Leż, dziecko. Mocno dostałaś piłką w głowę- odezwała się higienistka w której stronę zdążyłam już zwrócić głowę.

-Kiedy będę mogła wyjść?- zapytałam na co kobieta uśmiechnęła się do mnie.

-Jak tylko poczujesz się lepiej-odezwała się a kiedy już chciałam coś odpowiedzieć, przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi. Już po chwili zobaczyłam koło siebie Lucy i Chrisa, którzy ze zmartwionymi minami do mnie podeszli.

-Jak się czujesz-pierwsza odezwała się dziewczyna.

-Dobrze-odpowiedziałam zadawkowo –Co się stało jak dostałam piłką?- zapytałam.

-Zostałaś przyniesiona tutaj a winowajczyni wysłana do dyrektora. Jej mina była bezcenna gdy zobaczyła kto się zgłosił żeby cie tu przynieść-zarechotał chłopak przez co ja też nie powstrzymałam uśmiechu. Jednak moja mina po chwili zrzedła.

-Kto mnie tu przyniósł?- zapytałam trochę zdezorientowana.

-Nathan.

---

Od razu gdy opuściłam gabinet pielęgniarki skierowałam się na parking. Jednak nie przemyślałam jednej rzeczy. Przyjechałam z Nathanem. Kurwa. No i mam przesrane. Z Lucy ani Chrisem nie wrócę bo mają jeszcze lekcje a najbliższy autobus jest dopiero za godzinę. Moje przemyślenia przerwało chrząkniecie. Odwróciłam się i zobaczyłam Nathana. Jezu co on tu robi.

-Na co czekasz?- zapytał z przekąsem na co sztucznie się uśmiechnęłam.

-Na pewno nie na ciebie- odpowiedziałam na co tylko przewrócił oczami.

-Z tego co pamiętam miałaś wracać ze mną-odparł.

-Nie chce spędzać z tobą więcej czasu niż to konieczne- odpowiedziałam powodując jego głębokie westchnienie.

-W takim razie na co czekasz?- zapytał posyłając mi kpiący uśmiech.

-Nie twój biznes-po tym chciałam odejść lecz uniemożliwiła mi to ręka chłopaka na moim nadgarstku.-Czego?

-Przecież cie odwiozę- przewrócił oczami.

-Przecież cie o to nie prosiłam- warknęłam na co chłopak napiął szczękę.

-Możesz jeden pierdolony raz posłuchać kogoś?- syknął.

-Dlaczego niby mam cie słuchać?- odparłam z wyższością, unosząc głowę w górę.

-Bo z naszej dójki to ja myślę- odparł z dumą.

-Ty myślisz?!-warknęłam już zirytowana- Gdybyś myślał to nie zakładał byś się o dziewczynę i nie byłoby problemu!

-Dlaczego ty zawsze wszystko komplikujesz?!- również wkurzony chłopak na mnie warknął.

-Wiesz co? Spierdalaj!- wyszarpałam swój nadgarstek z jego ucisku i ruszyłam na długą drogę do mojego domu.

---

Po wejściu do domu od razu poczułam się lepiej. Moje myśli wciąż krążyły wokół chłopaka z którym pokłóciłam się jakiś czas temu. Jednak wiedziałam ze nie ma się czym przejmować.

Zdjęłam buty, i już miałam ruszyć w stronę kuchni jednak zatrzymałam się kiedy usłyszałam śmiech moich rodziców. Jednak nie to mnie zdziwiło. Oprócz ich głosu słyszałam inny. Lekko zdezorientowana weszłam do salonu gdzie zobaczyłam rodziców oraz jakiś obcych ludzi. Po przekroczeniu progu salonu ich spojrzenia zostały wlepione we mnie.

-Dzień dobry- powiedziałam grzecznie.

-Dzień dobry- odpowiedziała obca mi kobieta z uśmiechem na twarzy. Była bardzo ładna. Miała krótkie do ramion brązowe włosy .Była szczupła i miała dosyć mocne rysy twarzy. Na dodatek na jej twarzy gościł szeroki uśmiech-Mia Williams- podeszłam do niej a ta podała mi dłoń

-Alan Williams-to samo zrobił jej najprawdopodobniej mąż.

-Rose- przedstawiłam się- Przepraszam ale ja już pójdę- pożegnałam się i odeszłam.

W pokoju pierwsze co zrobiłam to padłam na łóżko. Byłam zmęczona. Po chwili moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam.

Obudziłam się jak na dworze robiło się już ciemno. Po przebudzeniu się zeszłam na dół do kuchni gdzie zastałam moich rodziców siedzących przy wyspie kuchennej. Kiedy zobaczyli ,że weszłam do kuchni uśmiechnęli się do mnie.

-Jesteś głodna?- zapytała mama na co skinęłam głową- W lodówce jest obiad. Podgrzej sobie.

Po zjedzeniu miałam już iść do pokoju lecz zatrzymał mnie głos taty.

-W najbliższą sobotę przychodzą do nas na obiad Williamsowie. Bądź w domu.

-Dobrze – odpowiedziałam i już za chwile byłam swoim pokoju.

=-=-=-=-=-=-

Brawo ja!


_zaakrecona_

Love me, please (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now