..11..

128 13 6
                                    

-Czemu zadajesz się z takimi typami?

Zapytał prosto z mostu Jiwon.

-To znaczy?

-Takimi przystojnymi!

-Co?

-W sensie barmanami!

-O co ci teraz chodzi?

Powiedziałam zmieszana.

-O nic, wiesz?

Spojrzałam na niego, w głowie zapaliło mi się zielone światełko.

-Bobby.. Czy ty jesteś zazdrosny?

Zaśmiałam się, a reszta zespołu razem ze mną, chociaż jeden z nich nie robił tego za chętnie. Raper poczerwieniał ze złości i poszedł w tłum ludzi. 

Sięgnęłam ręką po niedopitego drinka i upiłam łyk gorzkiego trunku. Zaczepiłam Junhoe i kazałam mu iść się bawić, ale ten stwierdził, że jest zbyt przystojny żeby tańczyć w tłumie, bo go fani rozpoznają i będzie lipa. Prychnęłam na to. Dopiero co debiutował i już się panoszy. Od razu widać kto zostanie divą zespołu. Nie zdążyłam rzucić żadnego komentarza, a głos zabrał lider.

-Fajnie było, ale ja już się będę zmywać. Za 10 minut mam autobus.

Dopił łyka piwa i ignorując zawiedzione głosy chłopaków, odszedł machając krótko na pożegnanie.

-I tak więcej go z nami nie było, niż był. 

-Cały czas w telefonie.

-Może ma kogoś?

-Kto go tam wie..

Jinhwan i Chanwoo wymienili parę zdań i popili swój alkohol, przechylając szkło do samego końca.

-To co? Lecimy na parkiet?

Szturnął mnie Junhoe.

Uśmiechnęłam się i pewnie ruszyłam przed siebie, kręcąc lekko biodrami. W tłumie ludzi oddałam się muzyce i już nie ważnym było, czy tańczę sama lub z kimś. Co jakiś czas czułam czyjeś ręce na tali albo otarcia obcych palców na plecach. Ignorowałam to, bo muzyka sprawiała, że czułam się bezkarna w tym, co robię. Gdyby nie pewien szept, odpłynęłabym totalnie.

-Nie powinnaś tak tańczyć sama.

Odwróciłam się do źródła głosu i uśmiechnęłam się.

-Czyżby zazdrośnik Jiwon chciał się przyłączyć?

Zaśmiałam się i wirowałam w dalszym tańcu, a ciało rapera razem ze mną.

Pewnie kołyszałam biodrami i instyktownie unosiłam w górę ręce, by zaraz potem zmysłowo opuścić je wzdłuż linii ciała. Bobby pojawiał się przede mną i za mną. Prowokująco osierałam się o jego ciało, by za chwilę szepnąć mu coś do ucha.

-Jakaś laska na ciebie patrzy.

Wzkazałam na nią ruchem głowy i podeszłam do lady baru.

-Poproszę sok wiśniowy.

Położyłam zwinięty banknot i odebrałam napój. Spojrzałam w lewo. Jinhwan siedział i wiercił mi dziurę w głowie. Jego przenikliwy wzrok aż mnie bolał. Prawie tak, jakby stał nade mną z wiertaraką i przyciskał ją do skorni. Podeszłam do niego i usiadłam obok.

-Coś się stało?

Zaptałam.

-Zapytaj Jiwona.

Wstał obrażony i zniknął w tłumie.

-O chuj tu chodzi?

***

Ajajajaj wczoraj mój internet na kompie powiedział mi stop, więc rozdział jest dopiero dziś. Mam nadzieję, że rozumiecie!!

Wiem, że trochę krótki, ale don't worry ;))

Dajcie znać, co myślicie o zachowaniu chłopaków~

Do następnego!! ❤

Just go || IkonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz