Rozdział 12

1.8K 51 0
                                    


Jedliśmy rozmawiając o naszych przyjaciołach z przeszłości, Gabriel mówił, że kontakt się urwał, że teraz ma głównie znajomych ze świata fitnessu, choć czasem widywał Michelle, ale rozmawiali ze sobą tylko parę razy. Podobno próbował się ze mną kontaktować, lecz nikt nie wiedział gdzie jestem, jakbym zapadła się pod ziemię. Cóż. Można by rzec, że tak było, porzuciłam swoje normalne życie, by dostosować się do pana nocy.

Gdy skończyliśmy jeść Gabriel włączył muzykę i wyciągnął mnie do tańca. Śmiał się jak mały chłopiec, był urzekający, a jego beztroska sprawiała mi ogromną radość i poprawiała nastrój, że przestałam zawracać sobie głowę moralnymi rozterkami. Tańczyliśmy długo i szaleńczo aż wyczerpana rzuciłam się na skórzaną kanapę. Zapomniałam wspomnieć, że dom Gabriela, był urządzony bardzo nowocześnie, miejsce było surowe i wydawało się być puste, ale on był zawsze taki poukładany i zorganizowany, że w innym miejscu nie mogłabym go sobie wyobrazić. W domu dominowała biel i czerń. Blaty były błyszczące, czarne lub białe. Taka monotematyczność sprawiała, że człowiek czuł się tu niezwykle spokojnie. Ład i porządek, nie to, co w tym muzeum Erica. Och...znowu o nim myślę.

Gabriel usiadł obok mnie i spojrzał na mnie zalotnie, poczułam mrowienie, wiedziałam, co zamierza zrobić a ja nie wiedziałam czy nadal tego chcę. Przysunął się jeszcze bardziej i ujął delikatnie moją głowę, drugą rękę wsunął pod moje udo, pociągając sukienkę do góry. Znieruchomiałam. Przysunął się do mnie i cmoknął delikatnie moje usta, muskał raz po raz. Zamknęłam oczy i mu się poddałam. Smakował słodkim winem, lasagne i sobą. Był taki znajomy a zarazem taki odległy. Pogłębiłam pocałunek i złapałam go za głowę przyciągając do siebie. Gabriel wsunął rękę jeszcze głębiej pod moją sukienkę a ja gładziłam jego plecy. Nasze języki splotły się w jedność. Poczułam miłe dreszcze na całym ciele. Gabriel mruczał jak wygłodniały kocur, napierał na mnie, coraz bardziej. Gdy skończyliśmy oboje otworzyliśmy oczy i spojrzeliśmy na siebie, a ja poczułam łzy pod powiekami.

- To było niesamowite- Gabriel wydyszał w moje usta, wciąż lekko je muskając.

- Jesteś taka piękna Caroline, tak bardzo cię pragnę, minęło tyle lat a ja czuję jakbyśmy rozstali się dopiero wczoraj.- Zachłannie gładził moje udo.

Było dobrze. Jego pocałunek był dobry, był miły. Poczułam smutek, chciało mi się płakać. Nie poczułam nic oprócz fizycznej przyjemności. Gdy całowałam się z Ericem moje serce szalało, pożądanie zdawało się nigdy nie czekać tylko od razu startowało z najwyższego poziomu. Pocałunki z Ericem były pełne pasji, miłości, żaru a Gabriel był słodki, ale to nie było to co oczekiwałam poczuć. Nie chciałam rozpłakać się na jego oczach.

- Musze iśc do łazienki- powiedziałam uśmiechając się jak typowa miss, fałszywie miło. Brzydziłam się sama sobą. Takie gierki nie były do mnie podobne.

- Zaczekaj- pociągnął mnie za rękę.

- Co ty kurwa masz na szyi?- syknął.

- Co?- Zdziwiona popatrzyłam na niego, nie wiedząc, o co mu chodzi, dopiero później uświadomiłam sobie, że Eric mnie przecież dziś ugryzł i nie uleczył tej rany, więc musiałam mieć po niej ślad.

- Czy on cię hipnotyzuje i pożywia się na tobie?- Gabriel warknął zły.

- Co? Nie- odburknęłam.

- Czyli sama mu się oddałaś?- Powiedział wyraźnie zawiedziony.

- Gabrielu, tak, Eric pił moją krew a ja jego. Taka wymiana- powiedziałam skonsternowana jego złością. Poczułam się dziwnie, była to pierwsza osoba, która mnie zaczęła oceniać, a tego bałam się najbardziej.

Małżeństwo z wampirem ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now