Rozdział 14

1.8K 46 7
                                    


- Jesteś już gotowa?- Eric zapytał zakładając zegarek i potrząsając nim, by się dobrze ułożył, gdy ja kończyłam tuszować rzęsy.

- Cholera- warknął.

- Co się stało?- Zapytałam.

- Stanął mi- warknął.

- Znowu? Ericu nie mam już siły- powiedziałam lekko przerażona.

- Zegarek głuptasie – zaśmiał się z mojej niemądrości.

- Och, jestem uratowana- dodałam śmiejąc się sama z siebie.

- Tylko dziś- dodał a ja wiedziałam, że mówi prawdę i wiedziałam, że wcale nie będę się mu opierała. Ba! Będę nawet go do tego prowokowała, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Eric zdjął nerwowo zegarek i założył inny.

- Czemu się tak złościsz, masz tyle innych- odwołałam się do jego rozsądku.

- Bo ten jest moim ulubionym- mruknął pod nosem.

- Czemu?- Skończyłam się pindrzyć przed lustrem i podeszłam do niego patrząc na ten ważny zegarek, wyglądał na złoty, ale widziałam, że miał też inne, podobne.

- To zegarek od ciebie, wydałaś na niego całą swoją pierwszą wypłatę.

- Och- westchnęłam zaskoczona. To miłe, był dla niego taki ważny, bo kupiłam mu go ja.

- Niemądra kobieta, zamiast kupić coś sobie, to ty wydałaś wszystko na mnie. – Prychnął.

- A jednak jest twoim ulubionym – uśmiechnęłam się zalotnie.

- Jakby miał nie być? Dziś kobiety są samolubne, łakną pieniędzy mężczyzn, chcą być od nich zależne, mało dają w zamian. A ty byłaś wręcz speszona i zawstydzona moimi pieniędzmi, ileż musiałem się natrudzić byś cokolwiek przyjęła. Drobne gesty przyjmowałaś. Czasami cię okłamywałem, że to tylko cyrkonie a to były brylanty. Nieświadoma tego nosiłaś biżuterię wartą tysiące, ale gdy się dowiedziałaś wpadłaś w szał. Oddałaś mi wszystko. Dopiero, gdy zostałaś moją żoną uspokoiłaś się pod tym względem. Myślę, że w końcu dotarło to do twojej głowy, że nie jesteś jakąś tam pierwszą lepszą kochanką, której kupuje się prezenty, że po prostu cię kocham i chcę dać ci wszystko, co mogę.

- Nadal czuję się skrępowana i nic z tym nie zrobisz, to miłe, że i ja mogłam dać ci coś równie wartościowego.

- Dałaś mi więcej niż pieniądze, które są niczym w porównaniu do tego szczęścia, które mi dajesz. Nie możesz tego porównywać. Wcześniej miałem kobiety, bo podobał im się mój wygląd i zasobność portfela. Wszystkie były chętne na seks, miałem ich bez liku, na pstryknięcie palca. –Ostentacyjnie pstryknął palcami.

-Ale po co komu taka kobieta, która kocha tylko twój wygląd lub twoje pieniądze?

-Prychnął gniewnie.

Wzdrygnęłam się na myśl, że jak to nazwał miał ich bez liku. Wiedziałam o tym. Przecież miał 1000 lat i widziałam moje rozmowy z Sookie na ten temat, jednak to było dziwne usłyszeć to wprost od niego. Musiałam to przełknąć, taka była jego przeszłość i nie miałam wyjścia, jak jedynie ją zaakceptować z pokorą.

- Dałem ci tyle prezentów... tak kosztownych, że można by było kupić za nie domy. Większość z nich nazywałaś pożyczonymi. I wiesz, co mi powiedziałaś, kiedy zabrałem cię do wesołego miasteczka? Byliśmy na rollercosterze, na młynie, na strzelnicy, oczywiście z moją celnością ustrzeliłem ci to co chciałaś. Był to ogromny absurdalnie śmiejący się pluszowy czarny kot. Kupiłem ci lody i gofra a ty powiedziałaś, że to najlepsze prezenty, jakie ode mnie dostałaś. Myślałem, że oszaleję. Co za kobieta, dać jej tak niewiele a ona powie ci, że to są najważniejsze dla niej rzeczy, jakie ode mnie otrzymała. Ale wtedy też poczułem, że właśnie na kogoś jak ty czekałem, kogoś, kogo interesuję tylko ja, kogoś, kto zna mnie i pomimo tego chce być ze mną, nie dla urody, świetnego seksu czy pieniędzy.

Małżeństwo z wampirem ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz