//szept//Rozdział 9

564 44 10
                                    

Słyszałam lekki unaszący się na wietrze szept, szybko zanikał, a ja nikogo nie widziałam.
Ale ocknełam się, że jestem w szkole mam ogólnie przejebane a Roza podgląda i wysłuchuje rozmów chłopaków.
Ahhhh... Kocham to miejsce.
I KTOŚ MNIE KU... WA WZIĄŁ NA RĘCE!

I to ku...wa Kentin, który mnie zaniusł do biologiczno- chemicznej.
- Kentin! Co ty robisz?! Wystraszyłeś mnie!
- Wybacz ale mam dla ciebie informacje. A więc wiem o problemie Alex' ego...
- Oh no tak... Ale już z nim lepiej przecież.
- Tak. Więc chce ci powiedzieć...
- ŻE JESTEŚCIE RAZEM?!
- Ymm... Tak... Miała to być niespidzianka ale za dobrze nas znasz.
- I jest niespodzianką! - szczęśliwa rzuciłam się na chłopaka.
Białowłosa wbiła z szybkim oddechem.
- ... Mój boże... Uhhh... - zadyszana nachylała się i łapała oddech. - jeść mi się chce.
- Ciebie prawie przyłapałli a ty, że chcesz jeść?!
- No a co? - spokojna odparła i jadła drożdzówke. - dobra...mhhhh... Chcesz?
- nie dzięki. A Alexy ci mówił?
- Co? Ahhh... nie ale domyślam się co. Alexy i Kentin... Wiadome... Uhhh... Ale dobre... - mówiła z pełnymi ustami.
- Rozo heh...
Kiedy złotooka zjadła siadłyśmy i gadałyśmy, Kentin słuchał naszej historii, w której bierze udział po części. Niebieskowłosy też wpadł do naszego grona.
A ja chciałam wyjść z klasy. Już się nie obawiam spotkania z jednym z nich. W sumie to chciałabym spotkać Lysa...
Miałam chory i dziwny sen związany z nim...
***
Leżałam na łóżku, otworzyłam oczy, obruciłam się na drugi bok a tam leżał białowłosy... Wyglądał na spokojnego i... Chyba był goły ( I'm so sorry ). Ale w trakcie budzenia się, widziałam jego zdziwioną i wystraszoną twarz, widziałam też moje ręce całe w krwi.

Chory sen i nie wrócę do niego.
Wpadłam na kogoś, kogoś, Nathaniela. Ale przeprosiliśmy tylko i poszliśmy w swoje kierunki. Nie wiedzieć czemu poszłam do klubu ogrodników i położylam się na trawie.
Było ciepło więc o nic się nie przejmowałam. Miałam dziś bluzę od Kastiela, która była mi za duża jak ta od Lysa, ale lubiłam takie.
Nadleciał do mnie motyl, wysunełam rękę i palec, a on mi na niego siadł. Szeptałam.
- Hey mały. Zgubiłeś się? - leżałam zmęczona i zasnełam. Tym razem był to domek letniskowy moich rodziców nad morzem. Było cudowne białe 2-osobowe łóżko, któremu pościel lekko powiewała przy każdym podmuchu. I firanki lekko unoszące się na wietrze. Bambus pasuje to tego jak puzzle. Może dziwne nawiązanie ale eh..
Zobaczyłam więcej... Kobieta w białej koszuli z krótkim rękawem i w bieliźnie, stała i patrzyła na fale. Zaczęłam do niej podchodzić. Wysunęła się męska ręka...
Byłam facetem...! Złapałam za ramiona dziewczyny to była...













...-m ja?! Przytuliłam się a gdy spojrzałam w lustro obok to widziałam Lysandra.

Muhahaha jutro błogosławiony piątek ale w sobotę o 9 rano mam kolęde... ;-;
Ale nowy ksiądz jest supi ^°^

//Lysander//Do not forget about me //Słodki Flirt//ZAKOŃCZONE//Where stories live. Discover now