[31]

7.9K 392 105
                                    

Karo: Czy ktoś się tego spodziewał?

Ola: Dużo się tutaj dzieje, ale ja bardzo lubię ten rozdział 😄

🐾🐾🐾

Po śniadaniu Harry zaniósł walizki i naszykował samochód do podróży na lotnisko.

- Jesteś pewien że czujesz się w porządku na podróż? - upewniał się.

- Jestem straszliwie na nią podekscytowany Hazz. - zapewnił szatyn, gdy z pomocą Harry'ego usiadł w samochodzie.

- Dobrze. - starszy zajął miejsce kierowcy i ruszył w stronę lotniska.

Całą podróż przegadali, na temat Nicka. Louis bardzo bał się konfrontacji z tym mężczyzną. Harry starał się go uspokoić tym bardziej, że bym przed nimi długi lot.

- Harry? Jak ja to wytrzymam? Ten cały lot? - jęknął, gdy coś sobie uświadomił.

- Dasz radę kochanie, a ja będę tuż obok ciebie. - odparł pakując bagaże na wózek.

- Ale chodzi mi o te moje wymogi w prztulaniu, ja nie wytrzymam tyle bez!  - sapnął, przyglądając się Harry'emu.

- Poradzimy sobie z tym okej? - ułożył dłonie na policzkach szatyna.

- Mmm, ale wyynagrodzisz mi to w stanach, gdy będziemy sami. - postanowił i zrobił  z ust dziubek.

- Na miejscu będziesz miał mnie, tyle ile tylko bedziesz chciał. - połączył ich usta.

- Trzymam cię za słowo. - westchnął w usta mężczyzny - Chodźmy, bo zostało mało czasu.

- Prawda. - spojrzał na zegarek.

Szybko przeszli przez wszystkie wymogi na Lotnisku i po niecałych dwóch godzinach byli już w powietrzu. Harry czytał jakaś gazetę cały czas trzymając dłoń omegi i co raz spoglądając na niego. Louis wiercił się na fotelu, tak bardzo chciał czuć dotyk alfy na swoich niegrzecznych miejscach.

- Lou, aż tak ci niewygodnie? - martwił się starszy.

- N-nie. - jęknął cicho.

- Źle się czujesz? - zmarszczył czoło.

- Nie, nie. -pokręcił głową i przymknął oczy, starając się uspokoić.

- Louis przerażasz mnie. - ułożył dłoń na kolanie omegi.

- Z-zostaw. - ściągnął szybko jego dłoń, bał się, że nie wytrzyma.

- Czemu mnie odpychasz? - zmartwił się jeszcze bardziej.

- Pomyśl. - sapnął - Na co ostatnio mam ciągle ochotę?

Oczy Stylesa rozszerzyły się kiedy uzmysłowił sobie o co dokładnie chodzi jego partnerowi.

- Wiesz, że przed nami jeszcze jakieś pięć godzin lotu? - odparł.

- Wiem, wiem! Dlatego cię odpycham, głupie skutki ciąży. - pociągnął za swoje włosy, rozdrażniony.

- Nawet nie wiesz jak chętnie bym ci pomógł się zrelaksować. - zagryzł wargę brunet.

- Nie masz jak. - fuknął.

- Ciekawe jakiej wielkości toalety tu mają. - nachylił się nad Tomlinsonem.

- Hazz. - zdusil w sobie jęk - Nie rób mi nadziei.

- Zawsze możesz się gorzej poczuć, a ja pójdę cię asekurować. - sugerował.

Louis zagryzł wargę i po chwili zaczął realnie symulować złe samopoczucie. Szatyn grał na tyle dobrze, że jedna ze stewardes przyniosła mu butelkę wody.

Can I stay with you forever? || Ziall&Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz