Rozdział 4

45 4 0
                                    

Spać! – krzyknęła mama.

W pewien poniedziałek na ostatniej lekcji pani od plastyki przyszła do naszej klasy.

-Moi drodzy, jest konkurs filmowy, temat to „Odnowiona historia", styl dowolny. Macie czas do piątku. Możecie to robić w max 3 osoby. Film nie może być długi, góra 15 sekund. Nagrody będą dość wartościowe, bo jeśli wasz film przejdzie do etapu krajowego, nagrody będą związanie z waszymi pasjami.

Po tym ogłoszeniu zaczęły się głośne szepty. Klasa łączyła się w pary i trójki. Słychać było różne pomysły typu księżniczki lub rycerze. Nagle do nas odwróciła się Huncwotka.

-Mam pomysł, zrobimy coś z końmi...

-Jak jedziemy przez las w pelerynach... - dodałam.

-Wiem, tytuł „Trzy muszkieterki"... - uzupełniła naszą wypowiedź Anita.

-Tylko problem z końmi... - rzuciła Patka.

-Czemu?

-Jak to czemu, Alice, jak to czemu, bo nasze klacze nie są kare, lub siwe. Tak wiem Anita – ciągnęła gdy moja siostra otworzyła usta – Emma jest siwa, ale mi chodzi o taką bijącą w oczy biel...

-Padfoot jest kary. – zauważyłam.

-Patka bierzesz go...

-Jeszcze się pytasz, oczywiście, a tobie damy Iron Comet' a ...

-A ja? – zapytałam.

-Hmm... – zamyśliła się Patka – Dante! On jest kary, w sumie wiele koni w stadninie jest karych, ale te będą najlepsze. Poprosimy Ewę, żeby dała nam te trzy konie, na stówę się zgodzi.

Po szkole poszłyśmy do stajni. W ujeżdżalni była pani Ewa. Jeździła na tarantowym koniu.

-Dzień dobry! – krzyknęłyśmy chórem.

-Dzień dobry! – krzyknęła z uśmiechem – Co tam? Dziś jak zwykle?

-Niestety nie, bo jest pewna sprawa! – krzyknęła Huncwotka.

Instruktorka podjechała do nas.

-Jaka?

-Więc tak... – zaczęłam – mamy w szkole konkurs video pod tytułem „Odnowiona historia"...

-I my chciałyśmy wziąć 3 konie do naszego filmu... – ciągnęła Anita – który zatytułujemy „Trzy muszkieterki"... wzięłybyśmy...

-Wzięłybyśmy Dante, Padfoot i Iron Comet.

-Dobrze, kiedy robicie sesję?

-Tego nie wiemy, bo one – Patka wskazała na nas – muszą się przyzwyczaić do Dante i Iron Comet.

-To będzie ekstremalne czy spokojne?

-Raczej w galopie. – odpowiedziałam.

-Więc bierzcie ich, dziś tylko w ujeżdżalni.

Pobiegłyśmy do siodlarni i wyciągnęłyśmy szczotki. Dotarłyśmy do boksów ogierów i szybko je wyczyściłyśmy. Huncwotka miała najłatwiej, bo jeździła na swoim ogierze, a my nie. Dante – wysoki, kary ogier, szybko mi zaufał. Anita też miała podobnie.

-I jak dziewczyny? –zawołała Patka z boksu Foota.

-Dobrze, zaufały nam. – odpowiedziałam.

-Wow, normalnie oni tak szybko nie ufają.

Pierwsza skończyła Huncwotka. Gdy dopiero zabierałam się za czyszczenie kopyt jak Anita, ona biegła ze swoim sprzętem. Przy okazji przyniosła nasze sprzęty. Dante miał czarne siodło wszechstronne, czarne ogłowie z ćwiekami, ciemny, fioletowy czaprak tak jak owijki. Zanim zdążyłam wrócić do stajni, po odłożeniu szczotek, Huncwotka wychodziła z osiodłanym wierzchowcem. Padfoot miał również czarne siodło wszechstronne, czarne ogłowie z ćwiekami, ale morski czaprak i morskie owijki.

-To co? Mogę iść już na uje? Czy poczekać na was?

-Możesz iść. – odpowiedziałam z uśmiechem.

-Pójdę tylko dam smakołyka Hestii.

Przypięła wodze do krat jakiegoś boksu i pobiegła do szatni, a potem dała Hestii smaczki. Wróciła i odwiązała Foota i wyszła, a ja zwróciłam się do Anity.

-Ale ona szybka, nie minęło 5 min a ona konia osiodłała.

-No, w sumie dobre konie nam wybrała.

Gdy szłyśmy do uje, zauważyłam, że Iron ma jak nasza dwójka czarne siodło wszechstronne, czarne ogłowie z ćwiekami, tylko czapraki naszą trójkę różniły, bo Comet miał granatowy komplet.

-Uwaga! – krzyknęła Anita.

-Wolne! – usłyszałyśmy głos Patki.

Otworzyłyśmy drzwiczki i weszłyśmy na środek. Pat kłusował na żywiołowym ogierze. Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy niezależnie od siebie. Po chwili instruktorka zawołała.

-Uwaga! Zastęp, Huncwotka prowadzisz! Galop!

Ustawiłam się w środku i zaczęłam galopować. Ten chód na Dante był przyjemny, koń nie przyspieszał, nie zwalniał. Iron Comet też jechał równomiernie, ale Padfoot musiał pokazać rogi. Huncwotka już nad nim panowała bez najmniejszego problemu. Po 10 minutach galopu z przerwami pani Ewa krzyknęła.

-Uwaga! Zjeżdżacie na środek, potem stajecie obok siebie i jedziecie, pierw stęp, kłus i na końcu galop!

Jechałyśmy zgodnie z instrukcjami. Wychodziło nam tonieźle jak na pierwszy raz. Potem szło nam o wiele lepiej.    

[][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][]

Zaczęły się ferie! Choć mam doszczętnie zniszczony humorek przez wczorajsze skoki narciarskie, to dodaję rozdział :3

~~Lirossa

Love in saddleजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें