(...) i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Mój stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień. Nikt nie wiedział co mi jest. Czułam się taka ociężała. Moje jedyne dróżki ruchu kierowały się do łazienki i kuchni. Częstym gościem prócz Patki i Nati okazał się okularnik. Leżałam na łóżku a reszta siedziała na dywanie obok i grała w butelkę. Szyjka butelki po krótkim kręceniu się wypadła na Pat.
-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Załóż swój sztuczny kolczyk na wargę i... zaśpiewaj Besos en Guerra! – krzyknęła moja podróbka.
-Odwdzięczę ci się... - warknęła Patka.
-Przyniesie mi ktoś soku?
-Ja mogę... - szepnęła ognistowłosa i zbiegła po mój napój.
Zanim Nati wróciła grupa zdążyła wykonać kilka rund.
-Co tak długo ci zeszło? – zapytał Adaś.
-Nie mogłam znaleźć czystej szklanki.
Napiłam się troszkę cieczy i znowu patrzyłam na rozgrywkę przyjaciół.
-Anita, prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie... – błysk w oku Huncwotki nie zwiastował niczego dobrego.
-Zjedz CAŁĄ surową marchewkę, którą ja ci wybiorę.
-Nie!
-Wymiękasz?
-Nie!
-To chodź, idziemy po marchewkę. – zawołała z uśmiechem Siwa.
-Nienawidzę cię. – mruknęła siostra.
-Też cię kocham! – uśmiechnęła się ciesząc się zemstą na Anicie.
Po kilku minutach moja siostrzyczka z miną skazańca przegryzała marchewkę. W tym samym czasie czekoladowooka radośnie chrupała pomarańczowe warzywko. Wypiłam resztę soku, a potem zasnęłam.
***
-Na pewno sobie poradzisz wnusiu? – chyba po raz setny zapytała mnie babcia.
Moi przyjaciele i rodzice mieli pojechać na zawody. Babcia miała pojechać do koleżanki na kilka dni, a mną miała się „opiekować" Nati. Dziewczyna przyszła do mnie jakieś piętnaście minut po wyjeździe rodziców i Anity. Wieczorem leżałyśmy na sofie oglądając serię „Dary Anioła". Na stoliku przed nami były miski różnych przysmaków. Po części „Miasto szkła" postanowiłyśmy pójść spać. Szybko ogarnęłam się do snu i padłam zmęczona na łóżko. Moje zdrowie zaczęło się polepszać z czego się ogromnie cieszyłam.
Rano chcąc wyjść do kuchni spotkałam się z zamkniętymi drzwiami. Szarpałam za klamkę, ale nic. Zaczęłam nawoływać przyjaciółkę. Trzask przekręcanego zamka. Natalie szybko weszła do pokoju i zamknęła drzwi za sobą.
-Co ty robisz?
-To co chciałam zrobić już dawno...
-Natalie? O co chodzi?
-O ciebie... a raczej o twoją relację z Philipem...
-Do czego zmierzasz?
-Wiesz... zakochałam się w pewnym chłopaku, już prawie był mój, ale pojawiła się przeszkoda... tą przeszkodą jesteś ty! TY stoisz na mojej drodze od szczęście z Philipem!
-Oszalałaś?!
Demoniczny błysk oka przyprawił mnie o dreszcze. Sięgnęła ręką do kieszeni i wyciągnęła mały scyzoryk. Z przerażeniem w oczach cofnęłam się i niestety napotkałam ścianę. Zielonooka podeszła do mnie i przydusiła mnie do ściany uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zaczęła ciąć moją skórę na przedramieniu. Potem zobaczyłam tylko błysk igły strzykawki. W końcu moje ciało niczym mgła owinęła ciemność.
BINABASA MO ANG
Love in saddle
Teen Fiction"Las palabras pueden mentir, pero ella lo miró a los ojos y supo que la amaba ..." ~~*~~ "Words could lie, but she looked into his eyes and knew she loved her ..." [][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][][] Hej Czytelniku! Nie wiem co Cię sk...