Rozdział 22

15 1 0
                                    

(...) i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Mój stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień. Nikt nie wiedział co mi jest. Czułam się taka ociężała. Moje jedyne dróżki ruchu kierowały się do łazienki i kuchni. Częstym gościem prócz Patki i Nati okazał się okularnik. Leżałam na łóżku a reszta siedziała na dywanie obok i grała w butelkę. Szyjka butelki po krótkim kręceniu się wypadła na Pat.

-Prawda czy wyzwanie?

-Wyzwanie.

-Załóż swój sztuczny kolczyk na wargę i... zaśpiewaj Besos en Guerra! – krzyknęła moja podróbka.

-Odwdzięczę ci się... - warknęła Patka.

-Przyniesie mi ktoś soku?

-Ja mogę... - szepnęła ognistowłosa i zbiegła po mój napój.

Zanim Nati wróciła grupa zdążyła wykonać kilka rund.

-Co tak długo ci zeszło? – zapytał Adaś.

-Nie mogłam znaleźć czystej szklanki.

Napiłam się troszkę cieczy i znowu patrzyłam na rozgrywkę przyjaciół.

-Anita, prawda czy wyzwanie?

-Wyzwanie... – błysk w oku Huncwotki nie zwiastował niczego dobrego.

-Zjedz CAŁĄ surową marchewkę, którą ja ci wybiorę.

-Nie!

-Wymiękasz?

-Nie!

-To chodź, idziemy po marchewkę. – zawołała z uśmiechem Siwa.

-Nienawidzę cię. – mruknęła siostra.

-Też cię kocham! – uśmiechnęła się ciesząc się zemstą na Anicie.

Po kilku minutach moja siostrzyczka z miną skazańca przegryzała marchewkę. W tym samym czasie czekoladowooka radośnie chrupała pomarańczowe warzywko. Wypiłam resztę soku, a potem zasnęłam.

***

-Na pewno sobie poradzisz wnusiu? – chyba po raz setny zapytała mnie babcia.

Moi przyjaciele i rodzice mieli pojechać na zawody. Babcia miała pojechać do koleżanki na kilka dni, a mną miała się „opiekować" Nati. Dziewczyna przyszła do mnie jakieś piętnaście minut po wyjeździe rodziców i Anity. Wieczorem leżałyśmy na sofie oglądając serię „Dary Anioła". Na stoliku przed nami były miski różnych przysmaków. Po części „Miasto szkła" postanowiłyśmy pójść spać. Szybko ogarnęłam się do snu i padłam zmęczona na łóżko. Moje zdrowie zaczęło się polepszać z czego się ogromnie cieszyłam.

Rano chcąc wyjść do kuchni spotkałam się z zamkniętymi drzwiami. Szarpałam za klamkę, ale nic. Zaczęłam nawoływać przyjaciółkę. Trzask przekręcanego zamka. Natalie szybko weszła do pokoju i zamknęła drzwi za sobą.

-Co ty robisz?

-To co chciałam zrobić już dawno...

-Natalie? O co chodzi?

-O ciebie... a raczej o twoją relację z Philipem...

-Do czego zmierzasz?

-Wiesz... zakochałam się w pewnym chłopaku, już prawie był mój, ale pojawiła się przeszkoda... tą przeszkodą jesteś ty! TY stoisz na mojej drodze od szczęście z Philipem!

-Oszalałaś?!

Demoniczny błysk oka przyprawił mnie o dreszcze. Sięgnęła ręką do kieszeni i wyciągnęła mały scyzoryk. Z przerażeniem w oczach cofnęłam się i niestety napotkałam ścianę. Zielonooka podeszła do mnie i przydusiła mnie do ściany uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zaczęła ciąć moją skórę na przedramieniu. Potem zobaczyłam tylko błysk igły strzykawki. W końcu moje ciało niczym mgła owinęła ciemność.

Love in saddleTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon