#12. brother

5.4K 279 13
                                    

O równej północy starając się nie robić hałasu wstałam. Cały czas wzrokiem wracałam do śpiącej kobiety w rogu pokoju. Delikatnie stawiając stopy powędrowałam do wielkich ,szerokich drzwi. Nie zapomniałam oczywiście o otaczającej mnie ciemności ,dlatego cały czas trzymałam w prawej ręce zapalony wosk. Cały czas miałam pod ręką naładowany pistolet ,który znalazłam kiedyś pod jej materaca. Miałam świadomość ,że nie wolno kraść ,ale nie miałam wyjścia. 

Ściągnęłam brwi ,słysząc zgrzytanie drzwi. Spojrzałam na Elle ,która tylko pomarudziła i wtuliła się mocniej w poduszkę. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam na zimne powietrze. Stanęłam chwilę czując napływające mnie wątpliwości ,ale głęboko wiedziałam ,że nie ma już wyjścia. Muszę to zrobić.

Przełknęłam ślinę widząc przed sobą czarną dziurę. Stawiałam krok po kroku ,odwracałam się słysząc ,każdy najcichszy szmer. Podskakiwałam w pod strachu ,gdy usłyszałam łamanie gałęzi. Jednak po chwili zorientowałam się ,że to moja robota. Świadkiem były tylko gwiazdy i księżyc ,który teraz kpił sobie ze mnie. 

Oparłam się o drzewo ,chowając się przed duchami. Mogę być na początku ,w środku lecz może znajdowałam się na skraju leśnego królestwa. Jestem pewna ,że całą moją twarz pokrywają czerwone zadrapania. Z każdym dotykiem miałam wrażenie ,że krew leje się bardziej ,a ja cała zamarznę przez zimne podmuchy wiatru. Z trudem utrzymywałam świeczkę przy życiu za czarną kurtką.

Wyjęłam szybko broń zza paska słysząc czyjś ciężki oddech zbliżający się w moją stronę. Nie dało się bardziej przylec do drzewa ,bo czułam ostre krawędzie kory na już zdrętwiałym ciele.

Wytężyłam wzrok i zamarłam. W moją stronę kierowało się coś wielkiego. Ciemność zasłaniała mi racjonalne myślenie. Jednak dokładnie widziałam głowę ,jakiegoś zwierzęcia. W końcu to las ,ale dlaczego padło na mnie. Dzika i zapewne mocno zdenerwowana postać biegła wprost na mnie. Z każdym jego biegiem widziałam więcej ,tułów ,ogromne łapy. Wyciągnęłam pistolet przed siebie.

- Nie zawaham się go użyć. - powiedziałam drżącym głosem.

Wilk wpatrywał się we mnie ,złotymi ślepiami. Rozszerzyłam oczy poznając je. Tylko skąd ? Znowu miałam pustkę ,byłam głupia ... Zagryzłam wargę wchodząc głębiej w jego nieznaną mi duszę.

- Uciekaj ! - krzyknęłam - Już !- pokazałam bronią ,by znikał.

Podchodził bliżej ,ale nie wycofałam się ,poza tym nie miałam gdzie. Ścisnęłam mocniej broń. Nie wahałam się jej użyć. Jednak pewna ,część mnie mówiła ,że nie mogę tego zrobić. Dlaczego?  Przecież to niebezpieczne zwierzę ,które może zabić w każdej chwili. Zacisnęłam oczy i przekręciłam głowę. Strzeliłam. Siła odrzutu była tak duża ,że docisnęłam się bliżej drzewa. 

Spojrzałam na zwierzę ,które skomlało z każdym krokiem. Strzeliłam w nogę. Otworzyłam buzię do która powoli napełniała się moimi łzami. Drżącymi dłońmi odrzuciłam broń i opatuliłam się ramionami. Mój wzrok cały czas utkwiony był w jego krwawiącej łapię. Lecz gdy uniosłam wzrok na jego złote oczy dostrzegłam ból i rozpacz. Dopiero w tedy zdałam sobie sprawę jak boli mnie serce. Zostało rozdarte na pół. 

Nie miałam wpływu na moje nogi ,które były jak z waty. Jednakże podniosłam się ,podpierając się przy okazji o drzewo. Uświadomiłam sobie jedno. Uciekaj. Schyliłam się tylko po broń ,która leżała może metr ode mnie i biegłam. Chwilami potykałam się o własne nogi , w skutek czego darłam dłonie ,aż do krwi.

Nagle poczułam czyjeś dłonie na talii. Rzucałam się i krzyczałam ,ale nie miałam na tyle siły na wyjście z sytuacji. Z całej siły kopałam napastnika. Jednak gdy jak sądzę mężczyzna przyłożył mi dłoń do buzi ,zrozumiałam ,że nie mam szans i rozpłakałam się. Tak po prostu ,jak mała dziewczynka ,poddałam się.

- Nie będziesz krzyczeć ? - usłyszałam męski twardy głos

Pokręciłam przecząco głową nie mogąc wydusić słowa. Po chwili nie czułam już naporu człowieka ,ale nie odwracałam się. Nieznajomy wyrwał mi broń na co się wzdrygnęłam.

- Będziesz grzeczna ? - pokiwałam głową - Doskonale. Teraz pójdziesz ze mną.

Jakby wiedziona tajemniczą mocą nadeptałam mu na buta i odwróciłam się pędem uciekając w gęstwinę lasu. Słyszałam gdy przeklinał mnie najgorzej ,ale nie zwracałam na to uwagi. Dyszałam szybko ,lecz nie mogłam się zatrzymać. Niespodziewanie wpadłam na kolejną przeszkodę. Zmarszczyłam brwi widząc na jego nodze ślad postrzału z której lała się krew. Uniosłam niezrozumiale głowę ,przede mną stał Drake. Zrobiłam krok w tył , wszystko rozumiałam. To on był wilkiem. Potworem. 

- Mary. - zaczął się zbliżać kulejąc i dopiero w tedy zdałam sobie sprawę ,że jest nagi. 

- Nie zbliżaj się. - rozkazałam wyciągając przed siebie ręce.

- Wszystko ci wytłumaczę.

- Odejdź. Nie ...

- Ona jest moja. 

Spięłam się na dźwięk głosu ,przed którym przed chwilą uciekałam. Odwróciłam się i zauważyłam wysokiego dobrze zbudowanego mężczyznę. W tamtych okolicznościach nie przypatrywałam mu się. Właściwe nawet nie odwróciłam się w jego stronę. Myślę ,że to chłopak troszkę starszy ode mnie. Był blondynem z niebieskimi oczami i kwadratową szczęką. Przypominał mi trochę mężczyzn z wojska.

- Jest oznaczona nie widzisz ? - zakpił Drake

- Mi to nie przeszkadza. - prychnął 

- Spierdalaj.

Przyciągną mnie do siebie ,próbowałam się wyrwać ,ale ten tylko warknął. Blondyn zaśmiał się dźwięcznie.

- Ona nawet nie wie kim jesteś. Malutka wiesz kim on jest ? - zwrócił się do mnie. Pokiwałam nie pewnie głową ,a Drake od razu się spiął. - Chcesz iść ze mną ? - podał mi dłoń.

Nie zdążyłam zareagować gdy Drake rzucił się na blondyna z pięściami. Przekręciłam oczami i powoli wycofywałam się z miejsca zdarzenia. Jednak nie zrobiła żadnego kroku gdyż ktoś pociągnął mnie do siebie. Wydałam z siebie pisk gdy odbiłam się od czyjegoś torsu. Zerknęłam w górę widząc uśmiechniętego blondyna.

- Jestem Damon kochanie. - powiedział całując mnie w policzek

Zerknęłam na Dreka stękającego na ziemi. Z kącika jego ust sączyła się krew ,którą starannie starł. Wyglądał okropnie. Cała jego twarz była opuchnięta ,a on sam ledwo mógł się podnieść ,jak sądzę przez moje postrzelenie.

- Nie dotykaj jej. - wychrypiał brunet. Chciałam do niego podejść ,ale Damon silnie trzymał mnie w swoich ramionach.

- Przykro mi bracie ,ale straciłeś swoją szansę pół roku temu.

Wszystko dla ciebieWhere stories live. Discover now