#16. life

4.3K 225 43
                                    

- Mary śniadanie. - powiedział znany mi głos wybudzając mnie ze snu.

Usiadłam trąć oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Damona z tacą pełną jedzenia. Od miesiąca znajduję się w tym domu i zdążyłam zauważyć duże staranie tego mężczyzny. Codziennie daje mi powody ,że mnie kocha. Powoduję u mnie uśmiech ,śmiech ,jednak czasami smutek lecz pod chwili przepraszał mnie. Oczywiście wybaczam mu ,nie mogąc znieść widoku jego bólu. 

W nocy on śpi na kanapie ,nie mogę się jeszcze przełamać do spania w jednym łóżku. Czasami wychodzi na noc zostawiając mnie samą. Nie powiem jest to dość uciążliwie ,ale on również ma swoje obowiązki. Jest alfą. Najbardziej irytuję mnie fakt ,że nie pozwala mi wychodzić ,ale nie chcę wszczynać niepotrzebnej kłótni.

- Jak się czujesz ? - spytał gładząc mnie po poliku ,gdy ja żułam jajecznicę.

- Dobrze trochę boli mnie głowa ,ale jest okej. Naprawdę. - dodałam widząc jego zatroskany wzrok. - Chcesz trochę ? - kiwnęłam na jedzenie.

Chłopak kiwną głową i przybliżył się do mnie tak ,że dotykaliśmy się kolanami. Uśmiechnął się otwierając buzię. Zaśmiałam się na widok jego słodkich oczu i nabrałam jajecznicy na widelec ,które następnie wędrowało już do jego żołądka. 

- Dziękuje kochanie. 

Gdy pocałował mnie w policzek poczułam ciepło w sercu. Spuściłam głowę wiedząc ,że moje policzki stają się czerwone jak dojrzały pomidor. 

- Zabieram cię dzisiaj gdzieś. 

- Gdzie ? - zapytałam ciekawa.

- Ubierz się ciepło. - odpowiedział nie zważając na moje wcześniejsze pytanie ,kontynuując kreślenie małych kółeczek na kostkach mojej lewej dłoni. Powodując moje nagłe rozluźnienie.

- Ale gdzie ? - dopytywałam. - Proszę powiedz mi. - przybliżyłam się do jego robiąc słodką minę ,lecz ten tylko się zaśmiał.

- O nie kochanie. - pstryknął mnie w nos ,na co znacznie się odsunęłam ruszając nim nieatrakcyjnie - To ma być niespodzianka.

Pokiwałam twierdząco głową zrezygnowana ,a chłopak w tym czasie zabrał brudne naczynia. Szybko popędziłam do łazienki chwytając przygotowane ubrania. Chwilę przyglądałam się licznych blizn na nadgarstkach ,w ciągu tych trzydziestu jeden dni ciągle nie próbuję sobie przypomnieć czym byłam kiedyś. Niestety bez skutku.

Wychodzę z łazienki i nie zastaję nikogo. Wzruszam ramionami siadając na kanapie. Od razu moje nogi lądują na lawie ,lecz czuję się niepewnie. Mam wrażenie ,iż ktoś mnie obserwuję. Podążam do okien i zasuwam potężne kurtyny. Nie miałam zamiaru wyglądać przez okno ,które jeszcze bardziej pogrążyło by mnie w depresji dlatego znacznie odsuwam się od szkła.

Otwieram szeroko oczy gdy widzę przede mną chłopaka ,którym na pewno nie jest Damon. Chwytam pierwszą lepszą rzecz do obrony i mierze nią w Drake.

- Marylin. - podchodzi do mnie jednak odsuwam się.

- Nie podchodź. - ostrzegam wyciągając bardziej przedmiot.

- Chodź ze mną. - kręcę pospiesznie głową na jego propozycję. - Marylin natychmiast tu przyjdź. - warczy.

- Nigdzie z tobą nie idę. Rozumiesz ?

Nawet nie zorientowałam się kiedy chłopak znalazł się obok mnie trzymając mocno za nadgarstki. Wyrzucił lampkę ,która z trzaskiem roztrzaskała się o ścianę. Wzdrygnęłam się ,gdy Drake przybliżył się dwuznacznie.

- Bo zacznę krzyczeć. 

- To krzycz. - wyszczerzył swoje długie kły ,a jego oczy stały się czarne. Bałam się go jak nikogo innego nigdy. - Krzycz no już ! 

Chciałam krzyczeć ,uciekać ,zrobić cokolwiek jednak nie mogłam. Zamurowało mnie ,a on bezkarnie sobie ze mnie kpił. Sukinsyn.

- Krzycz ! - powtórzył głośniej dociskając mnie do siebie. 

- Damon. -szepnęłam tyle na ile mogłam. Jego oczy zrobiły się jeszcze mroczniejsze ,ukazując czarny tunel. Drake zawył głośno rzucając mną o ścianę co spowodowało dość mocny grzmot kości. Przed oczami robiło mi się niebezpiecznie mroczno ,jednak szybko pozbierałam się ,by mieć znaczącą przewagę nad moim ciałem. Wytężyłam wzrok. Wielki czarny wilk zbliżał się do mnie powoli cały czas wyszczerzając pysk. Jakby w pełni gotowy do obserwowania ,gdy z mojej szyi tryska czerwona ciecz. 

Przygotowana do śmierci leżałam skulona pod ścianą. Zwierze zbliżało się do mnie stawiając swe wielkie ciężkie łapy na panelach. Niespodziewanie staną i odwrócił się w stronę drzwi. Bałam się ruszyć dlatego zamknęłam oczy podkulając do siebie kolana. Wszystkiemu towarzyszył nienaganny szum. 

Nagle ziemia zatrzęsła się ,więc rozejrzałam się zdezorientowana. Po całym pokoju jeden na drugim miotało się dwa wilki. Gryzły i drapały się skutecznie wydzierając z siebie długą sierść ,dlatego otaczały mnie czarne i brązowe kupki sierści obok mnie. 

Zdeterminowana zaczęłam biec do wyjścia. Nie zważałam na walczących braci ,natomiast poczułam nienaturalne ucieszenie gdy drzwi zostały otwarte na oścież. Byłam już na parterze widząc już drzwi wejściowe. Ciągle towarzyszyły mi warczenia i huki z góry. Przyspieszyłam szaleńczy bieg ,jednak przystanęłam gdy zdałam sobie sprawę ,że wszystko ustało.

 Nie było nic ,tylko cisza. Zmarszczyłam i odwróciłam się ,ale szybko tego pożałowałam widząc czarnego wilka u szczytu schodów. Zatoczyłam się w tył widząc co trzyma w pysku. Brązowa kupa sierści otaczała jego śnieżnobiałe zęby. Krzyknęłam gdy rozszerzył pysk wypuszczając wiotkie ciało. Damon potoczył się ze schodów. Podbiegłam do niego i przyłożyłam dłonie do buzi widząc w jakim jest stanie. Piękne futro otaczały pręgi krwi. Przytuliłam się do niego płacząc. 

Wstrząsnął mną niepohamowany szloch zdając sobie sprawę ,że jego serce bije wolniej ,a płuca przestają współpracować. Powtarzałam ciągle jego imię ,mając nadzieje ,że to pomoże. Wstanie i pocałuję mnie w czoło na dzień dobry.

Czułam jak pode mną sierść przestaje znikać pozostawiając pod sobą gładką skórę. Załzawionymi oczami spojrzałam na Damona chwytając jego twarz w dłonie. Ścierałam własne łzy z jego policzków. Cały czas widziałam jego oczy ,które skierowane były na mnie jedyną. 

- Kocham cię. -szepnęłam muskając jego wargi.

Zamarłam gdy nie czułam jego oddechu.

Zostałam złapana od tyłu i wyszarpnięta od Damona. Dałabym wszystko by zostać przy nim. Moje szarpnięcia nie dawały skutku. Jednak gdy przed sobą zobaczyłam Drake wszystko wzmocniło moje siły.

- Nienawidzę cię. - wyznałam i uderzyłam go płaską dłonią w polik ,który od razu nabrał kolorów. 

- Kochasz mnie ,nie tego śmiecia. - syknął wskazując palcem na leżącego bezwładnego Damona. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.

- Ciebie nie da się kochać. Jesteś potworem.

Myśli twórcy.

Kurde chyba nikt się tego nie spodziewał .... Ale mam nadzieje ,że wybaczycie :) Mam wrażenie ,że trochę zepsułam ten rozdział ,ale opinia należy do was.

Przepraszam za wszystkie literówki ,lecz jest słabo z moim czasem. Natomiast jeśli jakieś zauważycie piszcie

Do napisania !

Wszystko dla ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz