1|muzyczna dawka historii|1

476 66 17
                                    

MUZYCZNA DAWKA HISTORII | SzalonyDiament

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

MUZYCZNA DAWKA HISTORII | SzalonyDiament

Lata 70'te

Bez wątpienia, to lata siedemdziesiąte rozpoczęły dobę muzyki rockowej, która trwa aż do dnia dzisiejszego. To właśnie wtedy powstały tak legendarne zespoły rockowe, które pomimo tego samego gatunku różniły się jakby były z dwóch różnych planet. Zapraszamy w podróż po jedynym takim muzeum, które na pewno Was nie zanudzi. Spokojnie, nie będziecie musieli oglądać monotonnych obrazów, a tym bardziej czytać o nich nudne notki. Witajcie w magazynie, który opowiada o ewolucji muzyki rockowej – inaczej złotych latach siedemdziesiątych.

Napalona młodzież zainspirowana Beatlesami zaczęła wierzyć w swoje możliwości. Pojawiały się przeróżne kombinacje muzyczne, które aktualnie są rockową klasyką. Kto by pomyślał, że wtedy ludzie odkrywali coraz to nowsze brzmienia jak pierwiastki chemiczne. W rocku można spokojnie powiedzieć, że król podrabiał króla, a co nowszy rock'n roll (znany przynajmniej kiedyś pod taką nazwą) był coraz to bardziej rozwinięty. Pojawiły się przeróżne modele gitar, w tym stratocaster, gitara akustyczno-elektryczna, czy legendarny Gibson Les Paul. W końcu też pojawiła się gitara dwugryfowa, jednym jej z najpopularniejszych właścicieli jest Jimmy Page z zespołu Led Zeppelin.

Jedni preferowali skomplikowane i długie solówki, typowe dla zespołu progresywnego Pink Floyd, inni słuchali ,,trzy akordy, darcie mordy'' kapel punk-rockowych, takich jak Sex Pistols, czy Ramones. Jeszcze inni słuchali AC/DC, które moim zdaniem jest idealnym połączeniem genialnych solówek w tle, jak i również najzwyklejszych paru akordów, zagranych na Gibsonie Angusa Younga i jego brata Malcoma.

Cóż, muzyka i muzycy to wiele. Owszem, oni wnieśli dość dużo. Jednak spójrzmy pod scenę, gdzie dużo młodych ludzi skakało z radości, piszczało i tańczyło niekiedy słynne pogo. Każdy dzieciak był częścią historii rocka. Każdy z nich, a przynajmniej większość, byli tacy sami, a zarazem inni. Dla zwykłego człowieka, ubierającego się dość zwyczajnie, każdy z nich wyglądał tak samo, tylko odbiegał od najnowszej mody. Wtedy pojawiły się takie subkultury takie jak punki, rockersi, hippisi, czy inne ludzkie wymysły rozprzestrzeniające się po całym świecie. Każdy z nich był taki sam, zarazem inny. Wszyscy buntownicy, palący marihuanę i cieszący się życiem, przeklinając dorosłe życie, jednak słuchający różnych podgatunków rocka i mający pewne własne zasady.

Na przykład dajmy hippisów, którzy wychwalali nad życie Johnna Lennona, Jimmiego Hendrixa, czy Janis Joplin (aż podejrzane, że każdy z nich miał pierwsze imię na literę J). Chyba oni przyczyniali się jak najbardziej do rozpowszechnienia na świecie Peace and Love, a ich symbolem była słynna pacyfka. Jak widziałeś ogórek, mały i dość uroczo wyglądający samochód z lat 70-tych, wraz z wieloma ludźmi ubranymi na kolorowo, mogłeś być pewien, że to grupa hippisów, która z chęcią przyjmie cię w swoje grono i przy okazji poczęstuje Cię LSD.

Byli i rockersi oraz punkowcy, preferujący bardziej mocny styl. Skurzane kurtki, podarte dżinsy oraz długie włosy były w ich stylu. Rockersi słynęli z włosów ułożonych na tzw. kaczy kuper, który był modny również w latach 50-tych. Można byłoby rzec, że słuchali wszystkiego byle mocne, taka jest przynajmniej moja opinia. Za to punkowcy słuchali wspomniane powyżej ,,trzy akordy, darcie mordy''. Istniała też bardziej znana subkultura punk-rockowa, najczęściej i najprościej skracana do samego punka. Młodzież słuchała Sex Pistols, wdychała klej i robiła sobie jak najwyższe irokezy. Nosili agrafki oraz przyczepiali sobie na skórzane kurtki kapsle. Nie zapomnijmy o ciężkich glanach, które były podstawą, choć niektórzy sądzą, że równie popularne były trampki. Przeciwieństwem tej subkultury, grającej tą skomplikowanie prostą muzykę był zespół Ramones. Wyróżniali się na tle irokezów i glanów swoimi długimi, zwykłymi włosami, okularami przeciwsłonecznymi i białymi trampkami. Mimo tego, bez nich nie byłoby punka.

Bez wątpienia lata siedemdziesiąte to czysty sex, drugs and rock'n roll. Amerykańskie, czy brytyjskie dzieciaki bawiły się w najlepsze, eksperymentując z narkotykami, gdy w tle klubu leciał znany kawałek dobrej kapeli rockowej. Mimo tego, narkotyki wtedy nie było łatwo zdobyć. Szło się na jakieś zadupie i nikt nie wiedział co tam cię czekało. Teraz jest o wiele łatwiej. Będąc znanym muzykiem mogłeś spokojnie liczyć na groupies po koncercie, albo ostrą balangę.

Tamte czasy były czasami złotymi. Ludzie mieli większą frajdę, muzyka należała do nich. Teraz wszystko ogłuchło. Mamy napalonych nastolatków, ale brak tej rockandrollowej atmosfery, która towarzyszyła kiedyś. Wtedy nie czekałeś pół godziny na zgranie piosenek do telefonu, a szedłeś do sklepu i kupowałeś albo kasety, albo winyle. Na ulicach protestowali hippisi o pokój na świecie, a teraz mamy protestujące feministki i KOD. Kiedyś było kolorowo, a teraz nawet w każdej reklamie powiedzą ci, że czerń jest modna.

Dziękuję za Twoją obecność,

Ver.   

outside the wall | magazyn muzycznyWhere stories live. Discover now