2|klikamy odtwarzanie|2

222 32 50
                                    

KLIKAMY ODTWARZANIE | nagietek_

W wydaniu drugim magazynu postanowiłam napisać recenzję mojego najbardziej ukochanego zespołu, jakim jest The Cure.

The Cure powstało w 1976 roku w angielskim mieście Crawley, dziś grupa ma już czterdzieści dwa lata. Zespół założył wówczas siedemnastoletni Robert Smith wraz ze szkolnymi kolegami, między innymi z Lolem Tolhurstem. Początkowa nazwa zespołu brzmiała Malice, lecz była bardzo zmienna. Już w przeciągu kilku następnych miesięcy zmieniła się w Easy Cure, lecz gdy w zespole zostały tylko trzy osoby - Smith, Tolhurst i Dempsey - chłopcy pozostawili nazwę The Cure.

Dorobek zespołu The Cure składa się z wielu cudownych albumów, ale dziś zajmę się najmroczniejszym, najstraszniejszym i najgłębszym, nagrywanym w chwilach ciężkich, gdy zespół chylił się ku upadkowi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dorobek zespołu The Cure składa się z wielu cudownych albumów, ale dziś zajmę się najmroczniejszym, najstraszniejszym i najgłębszym, nagrywanym w chwilach ciężkich, gdy zespół chylił się ku upadkowi. Powitajcie płytę Pornography, której kontrowersyjny tytuł nie jest przypadkowy.

Pornografię nagrywało trzech muzyków, w składzie: Robert Smith - wokal, gitara, Simon Gallup - bas oraz Lol Tolhurst - perkusja.

Podczas pracy nad krążkiem muzycy mieli poważne problemy, większość jednak natury psychicznej. Robert popadł w depresję, plotkowano nawet o jego domniemanym samobójstwie. Członkowie mieli kłopoty z narkotykami. Atmosfera zespołu była w zupełnej rozsypce, pomiędzy Gallupem a Smithem dochodziło do częstych kłótni, które niejednokrotnie kończyły się fatalnie.

Zupełnie zmienił się również wizerunek zespołu. Robert Smith zaczął nosić przedziwną fryzurę, która w krótkim czasie stała się najbardziej rozpoznawalną cechą The Cure. Muzycy malowali się również w charakterystyczny mocny i ciemny makijaż.

W owym czasie ponurej nędzy i rozpaczy została nagrana najbardziej wstrząsająca płyta w historii The Cure

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W owym czasie ponurej nędzy i rozpaczy została nagrana najbardziej wstrząsająca płyta w historii The Cure. Teksty pisane przez Roberta były niejasne, lecz przesiąknięte pesymizmem i skrajnym smutkiem, a muzyka brzmiała ciężko; mocne dźwięki jakby zupełnie lodowatej i nieobecnej gitary, chłodnej perkusji i głębokiego basu świdrują w uszach, ilekroć ktoś postanawia posłuchać Pornografii . Zdecydowanie nie jest to muzyka, której można posłuchać na imprezie lub chociażby w wesoły wiosenny dzień. Znaczy można, oczywiście, ale szczerze odradzam - od razu sprawi, że zapomnicie o wesołych chwilach w życiu.

Pierwsze słowa na albumie brzmią: Nie ma znaczenia, że wszyscy umrzemy... I pochodzą one z piosenki One Hundred Years, która rozpoczyna trwający ponad czterdzieści trzy minutowy obraz rozpaczy, jaki roztoczył przed sobą krążek o dumnym tytule Pornografia.

Utwór One Hundred Years jest szybki, gitara elektryczna w rękach Smitha odgrywa stanowcze i groźne dźwięki, perkusja zwinnie dotrzymuje towarzystwa ciemnemu basowi. Głos wchodzi po kilkudziesięciu sekundach i brzmi jakby z oddali. Dodatkowo delikatne echo pozostawia wrażenie na słuchaczu.

Drugim kawałkiem na płycie jest A Short Term Effect i wstęp przychodzi mi na myśl narkotyczny stan, do którego po chwili dołącza równe granie Lola na perkusji. Bas w tej piosence jest naprawdę dobrze słyszalny, tworzy coś w rodzaju podstawy całej ciemnej oprawy. Głos Smitha jest rozpaczliwy, a echo na końcu każdego wersu dodaje utworowi strasznego wydźwięku. Kawałek o tytule Efekt Krótkoterminowy w tekście jest zupełnie niejasny, nie potrafię powiedzieć, o czym są słowa. Splecione z różnych zupełnie dziwnych zdań.

The Hanging Garden osądzany jako najmniej mroczny kawałek ze wszystkich na płycie. Nie zgodzę się z tym, wystarczy dokładnie wsłuchać się w słowa, żeby zrozumieć, o co Smithowi chodziło. Rytm jest szybki, perkusji towarzyszy bas, razem tworzą idealny duet.

Czwarta piosenka - Siamese Twins - jest jedną z moich najbardziej ulubionych na Pornografii. Rytm jest zdecydowanie wolniejszy, cała piosenka wydaje mi się obrazem marności, pogodzenia się ze stratą. Gitara gra powtarzającą się melodię, która surowemu całokształtowi dodaje... jeszcze bardziej surowy kształt. Tekst jest swego rodzaju aktem rozpaczy, a wszystko zostało zwieńczone tytułem Bliźniaki Syjamskie.

The Figurehead muzyką przywodzi na myśl zupełną obojętność na rozpaczliwy wokal Smitha. Perkusję, bas i gitarę zupełnie nie obchodzi to, że Robert - zrezygnowanym głosem kogoś, kto nie chciał, ale musiał pogodzić się z losem - śpiewa: proszę, daj mi spać. [please, let me sleep].

Szósty utwór jest cudowny pod względem muzycznym i tekstowym. Zaczyna się niewinnymi delikatnymi dźwiękami, które po chwili stają się coraz groźniejsze, aż nagle rusza ostra perkusja, która rani niczym sztylety. Tutaj chłód i obojętność przeszywają na wskroś. Tekst znów jest zupełnie niejasny, lecz głos nie jest taki rozpaczliwy, jak w poprzednich utworach. 

Ostatnie dwa utwory są zwieńczeniem całości. Cold rozpoczyna się w sposób mrożący krew w żyłach i pozostaje taki aż do ostatniej minuty. Zawsze, gdy tego słucham mam wrażenie, że ciemność wraz z chłodem przejmują kontrolę. Nic nie jest w tym utworze ludzkie, nawet głos Roberta staje się zbyt chłodny, zbyt obojętny, bez emocji. 

I utwór tytułowy - Pornography - to już raczej nie utwór, a fragment thrilleru psychologicznego. Ludzkie głosy zostały zlane ze sobą tak, że nie wiadomo, jakie słowa wydobywają się z piosenki. Po minucie trwania głosów wchodzi muzyka. Tym razem już zupełnie groźna, nadchodzi niczym złowieszcza burza. Tekst zaśpiewany przez Smitha dochodzi z oddali, nie słychać go szczególnie wyraźnie. Za to ostatnie, zupełnie wyraźne słowa piosenki, jak i zresztą całej płyty brzmią: Muszę zwalczyć tę chorobę, znaleźć lekarstwo, muszę zwalczyć tę chorobę. Utwór urywa się nagle. 

Pornography  jest zdecydowanie najbardziej wstrząsającą płytą zespołu The Cure. Ale sam Robert wypowiada się na jej temat w taki sposób, jakby nie znał znaczenia słów, które przecież sam napisał. 

outside the wall | magazyn muzycznyWhere stories live. Discover now