•stronger• proch

692 52 8
                                    

Dla -aignot - mam nadzieję, że jest okay :)
(niektóre miejsca zajęte w konkursach oraz PŚ, wystąpienia poszczególnych skoczków oraz inne tego typu rzeczy mogą się częściowo różnić na rzecz tego shota)

Gdyby w tej chwili ktokolwiek zapytał mnie, który konkurs lub turniej był dla mnie najtrudniejszy, zdecydowanie odpowiedziałbym Raw Air 2017. Niby takie oczywiste bo przez te dziesięć dni każdy z nas miał prawo być zmęczonym jednak to nie było powodem wybrania właśnie tego turnieju - według mnie - na ten najcięższy.

Zaczęło się normalnie - konkurs jak konkurs. Oslo było pierwszym przystankiem. Prolog nie był dla mnie żadnym problemem, co prawda skończyłem go na dosyć dalekiej pozycji, jednak tam tylko trzeba było się zakwalifikować by wystartować dalej. Nic innego nie było ważne. Ty zająłeś wtedy drugie miejsce więc naturalnym było to, że ci pogratulowałem. W końcu jednak byliśmy parą chociaż nasz związek zaczynał się poważnie psuć. Przynajmniej ja tak myślałem.

I miałem rację.

Zaczęło się łagodnie. Nawet nie wiem jaki był powód naszej kłótni. Naskoczyłeś na mnie od razu po kwalifikacjach właśnie tam, w Oslo. Myślałem, że chcesz po prostu porozmawiać na osobności, co było normalne. Niestety się przeliczyłem i chwilę po tym jak oddaliliśmy się od tłumu dziennikarzy zacząłeś na mnie krzyczeć.

Nie wiem co w ciebie wstąpiło, ale przestraszyłem się nie na żarty. Nie miałem siły dyskutować, ponieważ wiedziałem jak źle mogłoby się to skończyć. Od zawsze miałeś wybuchowy charakter.

Po jakichś pięciu minutach powiedziałeś bym poszedł do naszego pokoju i, że wrócisz dosyć późno. Znając życie chciałeś iść na chlanie. Gdy już sobie poszedłeś ja skierowałem się w stronę hotelu jednak musiałem z kimś pogadać. Naprawdę potrzebowałem szczerej rozmowy.

Padło na Maćka. Przyjaźniłem się z nim, tak samo jak z każdym z naszej kadry. Co prawda najlepiej znałem Piotrka, Stefana, Dawida i Kota, ale utrzymywałem dość przyjazne stosunki również z innymi. W naszej piątce każdy miał inną rolę, jednak to właśnie kocurowi przypadł zaszczyt bycia naszym prywatnym psychologiem. Chłopak bardzo dobrze słuchał i doradzał. Nie wiem co zrobił bym bez jego pomocy.

Gdy dotarłem do jego pokoju - oczywiście jednoosobowego - od razu zostałem ciepło przywitany i zapytany o to czy coś się stało.

Opowiedziałem mu całą sytuację. Maciek aż się zdziwił. Stwierdził, że twoje zachowanie naprawdę wydaje się dosyć niepokojące. Rozmawiałem z nim długo. Gdy zaczęło się już porządnie ściemniać wróciłem do naszego wspólnego pokoju. Byłeś w środku. Wtedy zorientowałem się, że jest już koło dwudziestej trzeciej. Dawno nie widziałem cię tak wkurzonego i pijanego.

Nie wiem czy to dlatego, że nie chciałem, czy po prostu bałem się wracać do tamtej nocy, jednak nie pamiętam do końca naszej rozmowy. Jedyne czego nie potrafię zapomnieć, to wyzywanie mnie od najgorszych i głuche uderzenie twojej ręki o mój policzek.

Uciekłem z twojego pokoju zanim zdążyłbyś zrobić coś gorszego. Co prawda to nie było jakieś straszne uderzenie, ale zabolało. B a r d z o zabolało.

Siedziałem na korytarzu cały zapłakany. Bałem się ciebie, jednak bardzo cię kochałem. To było po prostu silniejsze ode mnie. Zasnąłem na korytarzu.

Następnego dnia odnalazł mnie Dawid. Gdy zapytał co się stało, że tutaj siedzę, spojrzałem na niego. Jego mina mówiła o tym, że najwidoczniej mam wielką śliwę na pół twarzy. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju który dzielił ze Stefanem i pomógł mi się doprowadzić do porządku. Pokrótce opowiedziałem mu historię, która przydarzyła się tamtego wieczora, jednak nie wnikałem w szczegóły.

Wiesz, że chciał normalnie pójść i cię zabić? Tak samo jak reszta moich przyjaciół z kadry. Powiedziałem, że to nic takiego  , jednak w środku tak bardzo nie chciałem wracać do tego pokoju.

Dawid dał mi jakieś ciuchy bym się przebrał i chwała mu za to. Co prawda był ode mnie wyższy więc topiłem się w nich, jednak kaptur z bluzy, którą mi pożyczył, idealnie zakrywał moją opuchniętą twarz, a rękawy chroniły przed zimnem moje dłonie, które od zawsze były wrażliwe na chłód.

Do końca Raw Air było bardzo podobnie. Straciłem resztki sił by dalej startować. Byłem coraz dalej w klasyfikacji, a czasem nawet nie kwalifikowałem się do drugiej serii. Niestety cały czas na mnie krzyczałeś. W tamtym okresie codziennie skrywałem swoją twarz oraz ramiona pod bluzą od Dawida. Siniaki miałem dosłownie wszędzie i bałem się coraz bardziej.

Musiałem odpocząć. Trener też to wiedział, a przy okazji tego, że nie miałem już żadnych szans na dobre miejsce w klasyfikacji to pozwolił mi zakończyć sezon wcześniej. Dlatego tak bardzo czekałem na ostatni konkurs tego turnieju.

Skończyło się bez zaskoczeń. Kraft wygrał, drugi byłeś ty, a Wellinger usadowił się na trzeciej pozycji. Ja zakończyłem gdzieś daleko, nawet nie wiem czy dostałem się do trzydziestki.

Bardzo szybko wyjechałem z Vikersund. Co prawda nie dużo miało mnie ominąć - tylko konkurs w Planicy - jednak i tak była ta świadomość, że mam więcej czasu by wszystko przemyśleć.

Końcówka sezonu nikogo nie zaskoczyła. Kraft znów pławił się w blasku sławy - przecież zdobył dwie Kryształowe Kule! Mój kraj wywalczył Puchar Narodów. Cieszyłem się jak nigdy i byłem cholernie dumny z chłopaków.

Jednak chwilę później całe szczęście wyparowało. Na ekranie telewizora zobaczyłem ciebie całującego się z jakimś innym facetem.

Usłyszałem jak coś się łamie.

To było moje serce.

Jednak wiedziałem, że nie mogę się załamać. Przeczuwałem to, że mnie zdradzasz. Napisałem do ciebie tylko „koniec z nami" i zablokowałem twój numer. Nie chciałem nigdy więcej dostać od ciebie jakiejkolwiek wiadomości.

I dopiero teraz po kilku miesiącach, zauważyłem, że dzięki tobie stałem się odporny na ból. Dziękuje ci za to.

Na Letnim Grand Prix znów wygrywałem co popadnie i nie martwiłem się tobą. Raz prawie udało ci się ze mną porozmawiać, ale ja - przez te złe wspomnienia - szybko uciekłem do przyjaciół.

Tak, bolało mnie nasze rozstanie, bo to nie tak, że nie mieliśmy dobrych wspólnych chwil. Jednak pozbierałem się dosyć szybko, bo chciałem zamknąć tamten rozdział w moim życiu i napisać nowy.

Dzięki temu stałem się o wiele silniejszy.

————
Takie coś się urodziło i mam nadzieje, że nie jest to jakiś gniot :)

ski jumping one shotsWhere stories live. Discover now