Trzy

309 52 7
                                    

  Otworzyłem w oczy, w głowie wciąż odbijał się echem jego głos. 

- Jun - wyszeptałem. 

Spróbowałem usiąść na łóżku, ale nie mogłem się ruszyć, jak zwykle po tych snach byłem skrajnie wyczerpany, niezdolny kiwnąć palcem.Pozostało mi tylko leżeć i czekać aż wrócą mi siły. Z doświadczenia wiedziałem, że za trzy, cztery godziny będę mógł w miarę normalnie funkcjonować, co oznaczało pójście do łazienki i powrót do łóżka. 

Przez niego nie mogłem jeść, kiedy księżyc nie był w pełni źle sypiałem, kiedy był i znowu o nim śniłem budziłem się wykończony, myślałem tylko o nim, nie potrafiłem skupić się na niczym dlatego od kiedy to się zaczęło, czyli od trzech miesięcy, nie chodziłem do szkoły, do pracy, ani w ogóle nie wychodziłem z domu oprócz tych sporadycznych wypraw do sklepu po coś do jedzenia i picia, które w siebie wmuszałem, żeby nie umrzeć z głodu, którego nawet nie czułem. Na meblach zalegał kurz, a po podłodze w pokoju walały się notatniki, ubrania, zużyte chusteczki, puste opakowania, wszystko czego nie chciało mi się wynosić do kosza.Na szczęście na co dzień tego nie widziałem, bo okna zasłaniały ciężkie czarne kotary, przez co w mieszkaniu cały czas było ciemno jak w nocy, a jedynym źródłem światła był mój telefon i laptop, jedyne co łączyło mnie ze światem.

  Leżąc zastanawiałem się, jakby wyglądało moje życie gdybym nie zaczął śnić o nim, nie, nie nim, on ma imię, śnić o Junie, mężczyźnie tak pięknym, że czułem się niegodny spojrzeć mu w twarz. Za każdym razem, gdy spotykałem go w grocie pokazywał mi kawałek świata, w którym żyje, świata, w którym ja też chciałem żyć razem z nim.Było tam pięknie, jasno, wszystko w najróżniejszych odcieniach błękitu, spokojne, ciche miejsce, tak różne od szarych ulic, które widywałem codziennie, hałasu samochodów przejeżdżających pod moimi oknami i smrodu spalin, które musiałem wdychać razem z powietrzem. Chciałem stąd uciec, jak najdalej. Nigdy nie potrafiłem odnaleźć się w tym świecie, zawsze czułem, że tu nie pasuję, że nie powinienem się w ogóle urodzić, a przynajmniej nie tu.Dlatego z utęsknieniem czekałem aż Jun zabierze mnie do siebie, dowiem się kim jest, będziemy spędzać razem czas i może on też mnie pokocha tak, jak ja kochałem jego.

Po dwóch godzinach potrafiłem w miarę ruszać rękami, ale nawet nie próbowałem wstać. Nagle dotarło do mnie co jeszcze powiedział o spotkaniu. Trzynasty miesiąc. Przecież to niemożliwe...Sięgnąłem po laptop, włączyłem go i wpisałem w wyszukiwarkę te dwa słowa. Nie spodziewałem się, że cokolwiek znajdę, pytanie było zbyt ogólne, ale cierpliwie sprawdzałem wyniki. Na samym końcu zobaczyłem coś czego nigdy nie spodziewałem się znaleźć. 

"Legenda trzynastego miesiąca" 

Bez chwili namysłu otworzyłem stronę i zacząłem czytać.  

JunHao | Lilili YabbayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz