Rozdział IX

1 1 0
                                    

- Co ty robisz?! – mężczyzna aż rzucił się do tyłu.

- A co? Nie widać? – parsknęła Aine, ściągając koszulę. – Puki mamy do dyspozycji za darmo wodę i trochę czasu, zamierzam się umyć. I tobie też radzę, bo nawet psów myśliwskich potrzebować nie będą, by nas znaleźć.

Pomimo zawoju na jego twarzy, dziewczyna wiedziała, że się skrzywił. Odwrócił się ostentacyjnie, jakby na piaszczystym brzegu z tamtej strony, naprawdę było coś interesującego.

Młoda czarownica westchnęła w myślach. Nie to, że chciała się rozbierać przy obcych, ale... Ale czy ten Los, to nie parszywiec?! Najpierw, jak była młodsza, marzyła, że jak podrośnie i trochę wyładnieje, to jej tak dokuczać nie będą, przynajmniej chłopcy. Zadowolą się targaniem, za jej smętny kucyk, a nie będą obrzucać podejrzanymi przedmiotami. Później, kiedy już stała się panną, zalała ją zazdrość. Co prawda w fali przypływu najwyżej po kolana, ale jednak była, bo nic takiego nie nastąpiło. Wciążbyła tą obcą i niebezpieczną, i nie zaliczano jej do kategorii "dziewczyn". I nawet zapewnienia dwa razy od niej starszego zielarza (kawalera) nie były pociechą. Nawet zbójcom się nie podobała, nie mówiąc już o mieszczanach, którzy kompletnie zignorowali jej wdzięki, przede wszystkim skupiając się na jej magicznych zdolnościach. A teraz jeszcze to... chociaż on nawet nie podejrzewa jej o czary.

Do licha z takim Losem! Przecież jest ponad wszystko młodą panną! I to nie jakąś odpychająco brzydką! Nie jest nadmiernie chuda, ma zaokrąglenia, jak trzeba, z przodu i z tyłu... Nic tylko zacząć wyć, albo gryźć co popadnie w bezsilnej złości.

Z nieprzeniknionym wyrazem twarzy zaczęła się opłukiwać zimnymi strugami wody. Jednak zauważyła, że mężczyzna również zrzucił ubranie do pasa i ze skrzywioną twarzą poddawał się temu zabiegowi. Przedstawienie było znacznie lepsze, niż gdy był nie przytomny. Po jego napiętych mięśniach spływały drobne kropelki wody, delikatnie zarysowując mięśnie. Przygryzła wargę.

Narzuciła koszulę na mokre ciało i szybko zapinając guziki odwróciła się do mężczyzny.

- Jestem Aine, a ty?

Odpowiedział jej jednak cisza. Mężczyzna udając, że nic nie słyszy zakładał własną koszulę i poprawił zawój na twarzy.

- Hej! Posłuchaj, nikt ci ze mną podróżować nie każe. Ci powiedziałam, że możesz sobie iść w każdej chwili. Ale jeśli chcesz, to mogę cię po prostu zabrać do najbliższego miasta, gdzie sobie ułożysz plan zemsty na wrogach.

Mężczyzna sapnął z niezadowoleniem, ale jednak jej odpowiedział. Krótko.

- Zahir.

- A tak właściwie... To na kim będziesz się mścić?

Zahir spojrzał na nią z wyrzutem przez szparkę w materiale.

- Nie możesz milczeć, co, kobieto?

- A ty, musisz bez przerwy milczeć z wyższością, mężczyzno? – Aine oparła dłonie na biodrach – Wiesz, ja nie zamierzam jeździć z tobą, aż się zdecydujesz uchylić mi rąbka tajemnicy, co do swoich podróży. Chyba ,że się decydujesz jechać ze mną. To jak?

- A co? Na moją zemstę się piszesz?

- A czemu nie? Wymierzanie sprawiedliwości to niezła zabawa.

- A tych co się za tobą włóczą, to ci nie mało?

- Nie szkodzi, jak się nowi i starzy spotkają, to może skutecznie się wykończą. Nagroda w postaci mojej głowy będzie dostępna tylko dla najlepszych.

SowiokaΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα