*Ezra jest online*
*Kanan jest online*E: nie zabiła go.
K: czemu?
E: bo niby jest bardziej kulturalny ode mnie, uwierzysz?
K: mam być szczery czy miły?
E: i to, i to.
K: no ma trochę więcej kuktury.....
E: Jak kiedyś ci dosypał środek na przeczyszczenie do żarcia też go broniłeś?
K: i tak tu to potem zjadłeś...
E: nie, ja zjadłem to z psychotropami...
K: czyli tamto zjadła Sabine....
E: jak jej powiesz, że to od niego będę twoim dłużnikiem.....
K: ok, załatw mi mój miecz...
E:No dobra...to lecę, a ty poinformuj Sabine, że Jai też nie jest święty...
K: ok...
*Ezra jest offline*
*Kanan jest offline*
*Ezra jest online*E: miecz jest w pokoju...
K: ok...mamy lód?
E: po co?
K: trzeba było go dobić, stawiał się...
E: teraz ja myślę nad samobójstwem... Bo nikt mnie nie kocha :(
K: lodówka cię kocha...
E: nie. Też mnie rzuciła dla Jai'a...
K:K:Zamkneła sie w sobie i nie da sie otworzyc...
*Jai jest online*
J: powracam do żywych...E: NIE!
E:NIE!
E:NIE!K:jakim cudem tam pod ziemią jest internet?
J: wziąłem łopatę i teraz korzystam z kompa Ezry...
K: dobiłem cię przecież....
J: to co się rozbiło to była rodzinna pamiątka Hery...
K: karabast.
E: I have good idea! Zwalamy to na Jai'a?
J: nie!
K: tak
E: Kell! Wypierdalaj z mojego pokoju od mojego kompa!
K: i oddawaj moją łopatę!
E: czekaj Kanan! Muszę pogadać kolegą na osobności....
*Ezra jest offline*
J: co on...kurwa Ezra Odłoz ten nóż!
*Jai jest offline*
K: worek jest pod drzwiami!