rozdział 9

147 12 2
                                    

*Ezra jest online*
*Kanan jest online*

E: nie zabiła go.

K: czemu?

E: bo niby jest bardziej kulturalny ode mnie, uwierzysz?

K: mam być szczery czy miły?

E: i to, i to.

K: no ma trochę więcej kuktury.....

E: Jak kiedyś ci dosypał środek na przeczyszczenie do żarcia też go broniłeś?

K: i tak tu to potem zjadłeś...

E: nie, ja zjadłem to z psychotropami...

K: czyli tamto zjadła Sabine....

E: jak jej powiesz, że to od niego będę twoim dłużnikiem.....

K: ok, załatw mi mój miecz...

E:No dobra...to lecę, a ty poinformuj Sabine, że Jai też nie jest święty...

K: ok...

*Ezra jest offline*
*Kanan jest offline*
*Ezra jest online*

E: miecz jest w pokoju...

K: ok...mamy lód?

E: po co?

K: trzeba było go dobić, stawiał się...

E: teraz ja myślę nad samobójstwem... Bo nikt mnie nie kocha :(

K: lodówka cię kocha...

E: nie. Też mnie rzuciła dla Jai'a...

K:K:Zamkneła sie w sobie i nie da sie otworzyc...

*Jai jest online*
J: powracam do żywych...

E: NIE!
E:NIE!
E:NIE!

K:jakim cudem tam pod ziemią jest internet?

J: wziąłem łopatę i teraz korzystam z kompa Ezry...

K: dobiłem cię przecież....

J: to co się rozbiło to była rodzinna pamiątka Hery...

K: karabast.

E: I have good idea! Zwalamy to na Jai'a?

J: nie!

K: tak

E: Kell! Wypierdalaj z mojego pokoju od mojego kompa!

K: i oddawaj moją łopatę!

E: czekaj Kanan! Muszę pogadać kolegą na osobności....

*Ezra jest offline*

J: co on...kurwa Ezra Odłoz ten nóż!

*Jai jest offline*

K: worek jest pod drzwiami!

Chat Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz