05. Prywatność lub coś takiego...

3.1K 142 19
                                    

...Tego starca już do reszty pojebało. Przysięgam, że go wskrzeszę i osobiście urwę mu łeb i nasram do szyi.

Severus szybkim ruchem wyrwał z rąk Hermiony książkę wraz z feralnym zdjęciem.

- No proszę, proszę...

- Granger, dobrze radzę Ci teraz zamilknąć. - Snape chodził po pomieszczeniu łopocząc swą nieśmiertelną szatą. Został ośmieszony i nie wiedział co z owym faktem począć, jego mózg podsuwał same obrazy mordu na sprawcy nie lada kawału, był tylko jeden problem... Człowiek odpowiedzialny za całe to zamieszanie już od dawna nie żyje. Takiego onieśmielenia nie czuł już od lat, teraz jednak na środku pokoju wpatrując się w niego stała kobieta, która teraz irytowała go bardziej niż za czasów gdy jej ręka niezmiennie szybowała w górę. Ją też w tym momencie miał ochotę zabić, ponieważ jej oczy widziały to co widziały.

Hermiona patrzyła na profesora z rozbawieniem. Miotał się po pomieszczeniu wydeptując dziurę w purpurowym puchatym dywanie. Ubrany był w swoje codzienne szaty czarne jak nocne niebo. Włosy sięgały mu do ramion, dawno ich nie ścinał, ale pasowały mu. O dziwo nie były tłuste, teraz sprawiały, że miało się chęć zanurzyć w nich palce.

No ładnie, chyba mam nowotwór mózgu. I to z przerzutami na oczy.

Nagle profesor zwrócił się w jej stronę z niepokojącym błyskiem w oku.

- Skoro tak Cię to bawi to chodź ze mną.

Gapiąc się na niego z wyraźnym niezrozumieniem ruszyła jego śladem. Wpatrując się w jego plecy uparcie zadawała sobie pytanie o co mu chodzi. Jednak jej myśli przerwał nagły obraz pojawiający się w jej umyśle. Blask płomieni przesuwający się po bladej napiętej skórze. Podążała za profesorem a stukot jej obcasów niósł się po pustych korytarzach. Krok mężczyzny był szybki, nieustępliwy, musiała naprawdę się starać by utrzymać mordercze tempo. Zeszli do lochów. Stwierdzenie "wiedza może zabijać" nabrało realnego wydźwięku.

Błagam Cię Hermiona, przecież nie poćwiartuje Cię i nie zakopie, choć ja na jego miejscu pewnie bym tak zrobiła. Spokojnie dała bym mu radę, choć on nie zdawał sobie z tego sprawy. I dobrze, niektóre sprawy muszą zostać tajemnicą. Chociaż na pierwszej swojej lekcji będę mogła dać mu wycisk.

Na jej twarzy zagościł przebiegły uśmieszek, który nagle zgasł gdy spojrzała w bok i zauważyła swoje odbicie w szybie jednego z okien. Widziała piękną kobietę - wysoką, szczupłą, z krągłościami tam gdzie być one powinny. Jej duże piwne oczy skanowały własną twarz w odbiciu. Nie była stereotypowo ładna, jednak miała coś w sobie i dobrze o tym wiedziała, lecz to tylko fasada. Spojrzała na nauczyciela. Rozumiała jego niezadowolenie, też nie byłaby zachwycona gdyby on widział ją w takiej chwili i w taki sposób. Nagle przystanęli, byli przed drzwiami do jego komnat a Hermionę nagle wmurowało.

No tak, skoro ja w swoim tomiku mam zdjęcie to On pewnie...

Wpadła do komnat pędem by dorwać jego "przejście" przed nim, ale było już za późno. Stał obok obszernego naściennego regału trzymając w dłoniach tomik o tak samo zboczonej treści jak jej. Pewnie gdyby nie okoliczności aż by się zachwiała z zachwytu nad kolekcją białych kruków spoczywających na półkach, ale teraz ważniejsza była ta konkretna książka i to co się w niej znajdowało. Nim zdążyła doskoczyć do profesora ten z hukiem zamknął księgę. Wyglądał na wstrząśniętego.

- Nic tam nie ma. Wracaj do siebie, zobaczymy się jutro. - Powiedział to nieobecnym tonem.

- Co to to na pewno nie. Pokaż mi tę książkę.

- Nie mam takiego zamiaru. Wynoś się.

- Ale... - Już chciała protestować. Tam na pewno musi coś być.

- WYNOŚ SIĘ!!!

Krzyk ten poniósł się echem. Nim się obejrzała stała już za drzwiami. Nie mogła nic poradzić. Gdyby spróbowała siłą odzyskać książkę niechybnie by się zdemaskowała. Ogarnęła ją frustracja, więc zrobiła jedyną rzecz jaką teraz mogła. Wolnym krokiem zmierzała do swych pokoi obmyślając plan.

Nie prowokuj (+18) (Sevmione)Where stories live. Discover now