Rozdział 6

1.2K 90 14
                                    

- Jesteś bezpieczna. Nic już ci nie grozi. - Rachel usłyszała za sobą niski, grzmiący, lecz po części przyjazny głos.

Ale ona nadal nie reagowała. Bała się tego robota, widziała do czego był zdolny. Jednak on najwyraźniej nie chciał skrzywdzić ani jej, ani Aleca.

Słyszała zgrzyt metalu, kiedy robot prawdopodobnie kucnął przed nią. Wtedy odważyła się podnieść głowę.

Dziewczyna po raz pierwszy zobaczyła bota w całej okazałości; przedtem widziała go tylko przelotem podczas walki i nie miała możliwości mu się przyjrzeć. Był ogromny. Czerwono-niebieski, gdzieniegdzie szary i cały z metalu. Jednak widziała na jego "ciele" liczne obrażenia: porysowany lakier, rany, z których kapała zielona ciecz.

Ta substancja... jakaś znajoma...

I wtedy do niej dotarło. Ona nie naprawiała zwykłej ciężarówki, tylko ogromnego robota przemienionego w ciężarówkę. Przeraziła się jeszcze bardziej. Kim - a raczej czym - on był?

Robot, który także przyglądał się Rachel, spojrzał na nieprzytomnego Aleca i wyciągnął rękę w jego stronę, by zapewne go chwycić. Dziewczyna, która wciąż była przerażona dzisiejszymi wydarzeniami, i tym, że miała przed sobą ogromnego robota, zaczęła osłaniać chłopaka własnym ciałem, krzycząc:

- Zostaw go! Nie ruszaj!

Robot cofnął rękę i zaczął jej spokojnie tłumaczyć:

- Mogę mu pomóc. Nie bój się.

Rachel nie myślała trzeźwo. Nie wiadomo czemu, zaczęła płakać i krzyczeć, że sama mu pomoże, żeby bot zostawił ich w spokoju.

Nagle poczuła, że nie może oddychać. "Nie, proszę, nie teraz" - pomyślała, po czym upadła na ziemię, biorąc że świstem powietrze. Zobaczyła przerażenie w oczach bota.

- Co się dzieje? - spytał - Co ci jest?

- Inh-inh... - próbowała wypowiedzieć to słowo - Inha... inhalator.

Robot najwyraźniej nie zrozumiał, o co jej chodzi.

- Co to jest? Jak mam ci pomóc?

Dziewczyna ostatkiem sił podniosła rękę i wskazała palcem na częściowo rozwalony garaż. Tam go zostawiła. Miała nadzieję, że przyrząd, który miał uratować jej życie, nie został zniszczony.

Resztkami sił próbowała wytłumaczyć robotowi:

- Ma... mały, bia-bia... biały. W scho-scho-schowku z ty-tyłu gar-garażu.

Kiedy robot zobaczył, że robi się sina, nie tracąc ani chwili wstał i pobiegł do garażu. Rachel zdawało się, że minęła wieczność, zanim przyszedł i przyniósł jej małe, białe urządzenie.

- Czy to to? - spytał, trzymając delikatnie w swojej dłoni inhalator.

Dziewczyna, zamiast odpowiedzieć, chyba cudem wyciągnęła rękę i przyłożyła urządzenie do ust. Wciągnęła głęboko kilka razy i poczuła ulgę. Znowu mogła oddychać.

Jednak nadal czuła się słabo, a noga bolała ją coraz bardziej. Ciągle leżała na ziemi, patrząc na Aleca.

I wtedy usłyszała jęk. Chłopak się budził.

Hej :)
Po ponad tygodniu nieobecności, powracam z nowym rozdziałem (trochę krótkim, ale spokojnie, kolejny powinien być dłuższy)

Poza tym, jak widać w tekście, Rachel dostała ataku astmy. Starałam się jak najlepiej odzwierciedlić przebieg ataku (dużo czytałam na ten temat), ale mogłam się gdzieś pomylić. Nie znam żadnego astmatyka, więc musiałam poszperać w necie, ale jeśli coś źle opisałam, poprawiajcie mnie śmiało ;)

Pewnie zadajecie sobie pytanie: dlaczego główna bohaterka nie może być zdrowa?

Otóż chciałam wprowadzić trochę przeszkód w jej życiu, nie tylko związanych z przygodą z Transformerami, ale też i z własnym zdrowiem. Nie każdy musi być zdrowy, chociaż fajnie by było, gdyby różni ludzie nie cierpieli na różne schorzenia. No ale takie jest życie.

Także jakby coś, to zwracajcie mi uwagę, bo, jak to mówią, człowiek uczy się na błędach :)

Pozdrawiam!

Przeszłość zawsze wraca - Transformers Where stories live. Discover now