Epilog

487 29 44
                                    

Obudziła się na czymś miękkim. Słyszała krzątających się ludzi, a wokół niej rozbrzmiewał hałas rozmów i krzyków. Potem znów zasnęła.

Po jakimś czasie otworzyła oczy i szybko je zamknęła przez rażące światło. Kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do jasnych ścian, rozejrzała się wokół i zdała sobie sprawę, że była w laboratorium w bazie. Gdy próbowała przekręcić głowę, poczuła nieprzyjemny dyskomfort na prawym policzku. Wyciągnęła dłoń i dotknęła… bandażu.
Ostatnie co pamiętała, to wybuch i śmierć Nathaniela oraz Connora. Mimowolnie po jej policzkach popłynęły łzy. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego nie strzelił Nathanielowi w plecy? Mógł przecież żyć!

Zrobiłem w życiu wiele złego - to były jedne z ostatnich słów skierowanych do niej. Co takiego zrobił, że uważał, iż musi umrzeć?

- Dobrze, że już się obudziłaś – usłyszała znajomy głos.

Ratchet!

Mimo rozpaczy, poczuła iskierkę radości, że chociaż inny przyjaciel przeżył. Medyk miał porysowaną metalową twarz i kilka zagnieceń na ciele, ale wyglądał zdecydowanie lepiej kiedy go ostatni raz widziała.

- Jak… ty… - próbowała wykrztusić, ale szok oraz bandaż utrudniał jej sprawę.

- Spokojnie. Znając twoją upartą naturę zażądasz odpowiedzi, ale wszystko w swoim czasie. – chciał wyjść, ale słowa Rachel go zatrzymały:

- Dziękuję, że mnie ocaliłeś.

Ratchet odwrócił się w jej stronę i lekko się uśmiechnął.

- Ja tylko kazałem ci uciekać, reszta zależała od ciebie. Cieszę się, że nic ci nie jest - po tych słowach opuścił salę.

                                  *

Rachel obudziło pukanie do drzwi. Otworzyła oczy i ziewnęła, po czym skierowała wzrok na gościa. To był Ironhide.

Zdziwiona dziewczyna pomyślała, że Autobot może pomylił sale, ale nie wyglądał jakby czuł się zakłopotany albo zagubiony. Popatrzył na Rachel, a w jego optykach nie było tej wrogości co zawsze.

- Jak się czujesz? - spytał.

Dziewczyna spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Dobrze? - zabrzmiało jak pytanie, ale Hide to zignorował.

- Przyszedłem, ponieważ zdałem sobie sprawę, że traktowałem cię zbyt oschle.

"Och, doprawdy? Nie zauważyłam" - Rachel powstrzymała się od sarkazmu i pozwoliła mu mówić. Być może już się tak przed nią więcej nie otworzy.

- Dziękuję, że nam pomogłaś. W bazie i na pustyni... - odwrócił wzrok. - Trzeba będzie chyba popracować nad naszą relacją.

Rachel uśmiechnęła się lekko.

- A ja dziękuję, że w nas uwierzyłeś. We mnie i Aleka. I masz rację. Co do relacji.

Kiwnął głową.

- Trzymam za słowo.

Rachel cieszyła się niezmiernie, że między nią a Ironhide'em pojawiły się przyjacielskie stosunki. Miała nadzieję, że Autobot już nigdy więcej nie zostanie zdradzony przez takich ludzi jak Nathaniel.

Wyszedł z pomieszczenia i Rachel znów została sama. Ale nie na długo.

Kiedy dochodziła do siebie, Evie i Alec odwiedzali ją każdego dnia. Chłopak miał złamaną nogę, ale poza tym nic mu nie było. Evie natomiast wyszła z bitwy bez szwanku oprócz kilku siniaków i stłuczeń. Jej urok osobisty chyba faktycznie był jej tajną bronią.
Cała trójka opłakiwała Connora, a gdy Rachel zapytała, co mężczyzna miał na myśli mówiąc, że „zrobił w życiu wiele złego”, Evie wyjaśniła:

- Jakiś czas temu zwierzył mi się, że to po części on był odpowiedzialny za śmierć ojca Nathaniela. – Rachel zmroziło na te słowa, ale słuchała dalej. – To on pokazał to działo ojcu Nate’a, bo wiedział, że może mężczyzna uzna, że takich rzeczy nie powinno się w ogóle ruszać. Zamiast tego wziął ukradkiem działo do swojego garażu i… resztę już znasz. – zrobiła pauzę – Być może uraczył cię półprawdą, ponieważ bał się, że nie zechcesz, by cię dłużej trenował. – westchnęła.

Rachel nigdy by nawet o tym nie pomyślała. Connor był świetnym trenerem i nie zamierzała go zamieniać na nikogo innego.

- A ty kiedy się dowiedziałaś? – zapytała cicho.

- Jak ze sobą chodziliśmy. Też się bał, że z nim zerwę, ale zrozumiałam go. Chciał przemówić temu mężczyźnie do rozsądku, a reszta potoczyła się sama i to z nie jego winy. – nagle załkała przypominając sobie jego ostatnie chwile – Connor kazał mi celować w jego rękę. Gdybym wiedziała, że… zabiłabym drania na miejscu!

Rachel chwyciła ją za rękę, kiedy do sali wszedł Optimus.

- Przepraszam, Evie, ale czy mogłabyś na chwilę zostawić nas samych?

- Oczywiście. – Evie otarła łzy i czmychnęła do wyjścia.

Rachel miała dużo pytań do Prime’a, jednak poczekała aż on pierwszy się odezwie.

- Przykro mi z powodu Connora – posmutniał. – Był dobrym żołnierzem.

- Tak – załkała dziewczyna – Był.

Uspokój się – upomniała się w myślach i automatycznie skrzywiła, gdy znów poczuła ten dyskomfort na twarzy.

Optimus to zauważył, bo dodał:
- To było spore oparzenie. Musiałaś wystawić się na ogień w czasie ucieczki.

Rachel wiedziała kiedy – gdy patrzyła na śmierć Connora. Zostanie jej blizna, ale nie obchodziło ją to.

- Jak Ratchet wyzdrowiał? – zaczęła serię pytań.

Optimus był na to wyraźnie przygotowany, bo nie oponował, że pyta o zbyt wiele.

- Arcee się nim zajęła. Kiedy zaczęła się walka w bazie, pobiegła do laboratorium, by go chronić. Długo spałaś, a Ratchet przez ten czas wyzdrowiał.

Nagle Rachel zdała sobie z czegoś sprawę.

- Decepticony i Obrońcy połączyli siły, prawda? Inaczej nie przybyliby w tym samym czasie do bazy.

Prime kiwnął głową.

- To prawda. Megatron zaatakował mnie chcąc odzyskać Matrycę Uzdrowienia, ale Drift zdążył go zaatakować. Później wrócił na pustynię, by się ze mną rozprawić.

- A co z Megatronem?

- Udało się go pokonać. Niestety zdążył uciec, chociaż był ciężko ranny. Możliwe, że nie przeżyje na środku pustyni bez Energonu.

Ostatnie pytanie.

- Więc… co teraz?

Prime spojrzał na nią z lekkim zadowoleniem.

- Ty i Alec pokazaliście, że jesteście wystarczająco silni, by walczyć u naszego boku. Dlatego chcemy was wyszkolić, byście pomogli nam zakończyć tę wojnę. Pytanie brzmi: czy tego chcesz?

Dawna Rachel zaprotestowałaby pod pretekstem niezależności i własnego, prywatnego życia. Teraz jednak… była na to gotowa. Gotowa, by pomagać w słusznej sprawie. Zdobyła tylu przyjaciół. Miała schronienie, plan na życie. Dlatego nie wahała się z odpowiedzią:

- Chcę.

Koniec.

I tak zakończyła się książka "Przeszłość zawsze wraca"! Pisałam ją przez prawie 2,5 roku i powiem Wam, że wiele wydarzyło się w moim osobistym życiu. Chociażby to, że przez ten czas skończyłam 18 lat, napisałam maturę, dostałam się na wymarzone studia... Tak wiele działo się w moim życiu, że dla mnie ta książka będzie wyjątkowa 😊
Na razie nie planuję pisać kontynuacji, chociaż zakończenie tylko pokazuje, że owa kontynuacja powinna powstać. Dlatego na wszelki wypadek zostawiłam otwartą furtkę, jakby dopadła mnie wena twórcza.
I oczywiście bardzo chciałabym Wam podziękować za Waszą aktywność, gwiazdki, komentarze, miłe słowa, które motywowały mnie do dalszego pisania. Bez Was ta książka by nie powstała! Cieszę się, że mam takich wspaniałych czytelników ❤️
Będę aktywna na wttp, spokojnie, nie usuwam konta czy apki.
Dziękuję jeszcze raz, uważajcie na siebie i trzymajcie się ciepło 😘
Pozdrawiam,
Ola00417

Przeszłość zawsze wraca - Transformers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz