Rozdział 8

375 14 3
                                    

Piątek. Mieszkanie Łucji
Łucja wstała o 06:15, bo miała na 07:30. Wstała z łóżka, wzięła sobie ubrania i poszła do łazienki. Ubrała biały top i czarne szorty z racji, że robiło się lato. Zrobiła sobie lekki makijaż i poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy zjadła, była już 07:15. Wyszła z mieszkania i skierowała się do samochodu. Jechała do pracy 5 minut, bo miała bardzo blisko.

Piątek. Gabinet naczelnika
Łucja poszła z Krystianem do pokoju Zarębskiego. Gdy tam doszli, szef już rozdawał zadania:
-Natalia i Kuba, jedzcie na W******** 7. Macie zabójstwo. Janek już jest. Łucja i Krystian, macie zaginięcie. Ulica S********** 11-powiedział Zarębski.-Łucja zostań na chwilę. A ty Krystian już idź.
-Tak szefie-odpowiedzieli.
-Łucja... Przyjmujesz moją ofertę?-zapytał Zarębski.
-Tak. Zastanawiałam się nad tym długo. Zgadzam się. Ale pozwól, że do czasu...-zatrzymała na chwilę-wyjścia Olgierda ze szpitala i do końca jego L4, będę pracować w terenie z Krystianem.
-Oczywiście. Leć już do Krystiana.
-Tak szefie-odpowiedziała Łucja.-A... Właśnie szefie... Mogę wyjść dzisiaj szybciej? Stan Olgierda się polepszył. Chcę do niego jechać.
-Łucja... Czy ciebie i Olgierda łączy coś jeszcze poza pracą?
-Yyyy... Tak... Jestem z Olgierdem-powiedziała tak jak w szpitalu.
-Oj... Łucja i Olgierd... Kto by się tego spodziewał. Dobrze wyjdziesz o 14:30.
-Dziękuję szefie. Już pędze (nwm czy dobrze napisane).
Łucja wybiegła z pokoju naczelnika... To znaczy niedługo jej, i dostrzegła Krystiana.
-Dobra Krycha, już jedziemy.

Piątek. Mieszkanie porwanej
-Dzień dobry, aspirant Wilk i Górski. Pani Emilia Z********?-zapytała Łucja.
-Tak to ja-odpowiedziała kobieta.
-Przyszliśmy w sprawie pani córki-Leny.
-Oczywiście-powiedziała kobieta zalewając się łzami.-Proszę wejdźcie.
Łucja weszła z Krystianem do salonu kobiety i zaczęła zadawać standardowe pytania:
-Ile lat ma córka?
-16.
-Dobrze... Kiedy ostatni raz ją pani widziała?
-Nie wiem... Naprawdę nie wiem. Chyba wczoraj popołudniu. Przyszedł do niej jakiś chłopak. Po około pół godzinie wyszli z domu. I... Do tej pory jej nie ma.
-Dobrze... Rozumiem. Ma pani jakieś dane tego chłopaka?
-Nie. Widziałam go pierwszy raz na oczy.
-Nie rozumiem. Córka pani o nim nie mówiła?
-No... Nie.
-Okey. My się jeszcze rozejrzymy po pokoju Leny.
-Oczywiście.
Łucja poszła do jej pokoju, a Krystian powoli sprawdzał ślady na korytarzu. -Krystian!-zawołała po kilku minutach Łucja.
-Co?
-Zobacz to.
Krystian dostosowanie zamarł gdy to zobaczył.
-Przecież tu jest pełno krwi-powiedział.
-No właśnie. Dzwoń po techników.
Po jakichś 15 minutach przyjechali. Łucja i Krystian mogli już jechać na konendę.

Komenda główna
Po dojechaniu na konendę, Krystian skierował się do pokoju. Nie zastał tam nikogo, więc poszedł do Leny. Tam jednak był ktoś jeszcze.
-O... Cześć Lenka. Możesz na słówko Łucja?
-Okey. Nie opieram się-parsknęła śmiechem.
-Może niech Lenka namierzy tą dziewczynę?
-Dobry pomysł.
I tak poprosili Lenę o pomoc. Potem mieli już tylko papierkową robotę. Nim się spostrzegli była 14:30. Łucja wstała, wzięła torebkę i skierowała się do wyjścia.

Szpital
Łucja poszła w stronę sali Olgierda. Gdy była przy szklanej szybie przed drzwiami do sali Olgierda, spojrzała przez nią. Spojrzała i zamarła. Olgierda nie było w sali. Bała się najgorszego. Usiadła na krzesełku i zaczęła płakać. Gdy rozpłakała się na dobre postanowiła się nie poddawać. Chciała zapytać jakiegoś lekarza gdzie jest Olgierd. Lecz jak na złość, żaden lekarz nie przychodził. Zrospaczona Łucja pobiegła do recepcji:
-Gdzie jest Olgierd Mazur?-wycedziła przez łzy.
-Na sali pooperacyjnej.
-Przecież tam go nie ma!
-Powinien tam być.
-Ale go nie ma.
-Nie wiem. W takim razie proszę zapytać lekarza.
-Dobrze-skłamała. Nie miała już siły się kłócić.
Usiadła na krzesełku (wiem... znowu) i tonęła (nwm czy dobrze napisane) we łzach. Nagle:
-Czemu płaczesz Łucjuś?-odparł znajomy głos. Podniosła swe piękne, szare oczy i aż ją zatkało.
-O-olgierd?
-A kto inny? Moja... Dziewczyno-oboje się roześmiali.
-Olgierd... Powiedziałam tak, bo nic bym się nie dowiedziała.
Na to Olgierd ją pocałował. Odwzajemniła to.

__________________________

Kochani!
Bardzo Was przepraszam za brak rozdziałów, ale chorowałam (jeszcze mam trochę) na brak weny.
Mam nadzieje że teraz we wakacje rozdziały będą się pojawiały częściej.
Ale (tak wiem, zawsze jest jakieś ale) od 10 lipca lecę na wczasy i najprawdopodobniej nie będzie wtedy rozdziałów. Wrócę 25, a więc wtedy się pojawi.
Baj! Do następnego!

Łucja~Pani Naczelnik |WOLNO PISANE|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن