Rozdział 9

383 12 5
                                    

Łucja po chwili oderwała się od Olgierda.
-Olo... Ale ty tak na serio?
-Bez powodu bym Cię nie całował. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
-Panie Olgierdzie-rozległ się głos za nimi.-Proszę już wrócić. A pani...-zwrócił się lekarz do Łucji-może iść z panem.
-Dobrze-odpowiedzieli równo.

-I co? Jak tam w pracy?-zapytał Olgierd.
-No wiesz... Z Krystianem to zawsze jest wesoło-roześmiała się Łucja.-Właśnie... Zostaje nowym naczelnikiem naszego wydziału.
-Na prawdę? To pani naczelnik teraz będzie musiała się zastanowić:czy zamieszka u mnie, czy zamieszkamy u niej?
-Oj Olgierd... Kto Ci powiedział, że z Tobą zamieszkam?-zapytała.
-Zamieszkasz, zamieszkasz. Tylko może jeszcze o tym nie wiesz.
-Wiem. Twoje mieszkanie jest większe. U Ciebie.
-Okey... To u mnie. Rozumiem...
Para rozmawiała jeszcze trochę, aż w końcu Łucja poszła.
-Narazie. Kocham Cię-powiedziała Łucja.-Właśnie... Kiedy Ty wychodzisz?
-Za tydzień. A co?
-Daj mi klucze. Trochę posprzątam, przemebluje, przyniosę swoje rzeczy...
-Boję się Ciebie czasami-oboje się roześmiali.
Łucja z racji, że była 16:30 pojechała po swoje rzeczy do mieszkania i przyjechała do mieszkania Olgierda.

Tydzień później
Olgierd wrócił do mieszkania.
-Co pani naczelnik sobie życzy na śniadanie?-zapytał w piątek rano.
-Olgierd...-wymamrotała Łucja.-Która jest godzina?
-Yyy... 7:13.
-Co? Olgierd ja się spóźnię. Mam na 7:45.
-Spokojnie. Dzwoniłem wczoraj do szefa. Masz wolne.
-Okey... W takim razie chcę naleśniki.
-Dobrze jak sobie szefowa życzy.
-Jeju... Przestań z tym szefowaniem.
-Spokojnie. Idę robić naleśniki. Z nutellą, tak?
-No a z czym innym?
-No właśnie nie wiem.
Olgied poszedł zrobić naleśniki. Kobieta zwabiona słodkim zapachem poszła do kuchni. Lecz jej uśmiech zamienił się w złość, ponieważ naleśniki były spalone.
-Olgierd! Ty nawet naleśników nie umiesz zrobić?
-Umiem-powiedział niewinnie Olgierd.-Ale bardziej mam ochotę na Ciebie niż na naleśniki.
-Olgierd. Na mnie trzeba zasłużyć.
-Za naleśniki?
-Może... Ale nie spalone.
-Musisz przyrzec (nwm czy dobrze)
-Ojeju. Przyrzekam.
Olgierd zrobił naleśniki, tym razem dobre.
-Pyszne-powiedziała z rozkoszą Łucja.
-Teraz chcę Ciebie-odrzekł zdecydowany Olgierd.
-Dopiero wyszedłeś ze szpitala, a już fantazje w głowie.
-Obiecałaś-powiedział jak małe dziecko.
-Dobrze... Niech Ci będzie, ale czekaj chwilę.
Poszła do łazienki, założyła czerwoną bieliznę, delikatną halkę i wyszła do Olgierda. Ten, gdy ją zobaczył od razu chciał więcej.
-Chodź tu-pogonił ją. Łucja zrobiła minę jakby powiedział po chińsku.
-Że co proszę?
Olgierd trochę się wystraszył. Czy się nie rozpędził?
-No... Wiesz o co mi chodzi.
-A może nie wiem-Olgierd się zdziwił. Zrobiło się trochę niezręcznie dlatego Łucja dokończyła.-Nie no. Wiem.
Olgierd najpierw zaczął ją całować, a po chwili wylądowali na sofie. Resztę to już chyba każdy wie.

Łucja~Pani Naczelnik |WOLNO PISANE|Where stories live. Discover now