Rozdział 6

7K 178 22
                                    

— Nic nie mów.

— Nic nie mówię.

— i nic nie myśl.

— Ok. — nadal miała banana na twarzy, a ja chciałam jak najszybciej uciec z tej szkoły. Jeszcze tylko 45 minut.

— Ev, przyjdziesz w sobotę do mnie na noc? Alexa też idzie. — powiedziała szeptem, by nasza wychowawczyni nie słyszała.

— Jak mi nic nie wypadnie to spoko.

— A co miałoby ci wypaść?

— Powiem ci po lekcji, teraz się zamknij. — chciałam przemilczeć tę lekcję. Czuję się dziwnie. Ten nauczyciel fizyki jest dziwny. W jego obecności czuję się skrępowania. Może on jest jakimś pedofilem czy coś. Zaczynam się trochę bać.
Nie potrzebuje korepetycji, a on razem z dyrą sobie coś ubzdurali, że mam zdobyć pierwsze miejsce. Jakby tej starej pruchwie nie było mało, że w tamtym roku zajęłam 2 miejsce, a ona zabrała moją nagrodę, suka, zostawiła mi tylko zasrany dyplom, a po ciula mi ten dyplom ja się pytam?
Tak bardzo się zamyśliłam, że nie usłyszałam dzwonka.

— Eve, a ty, na co czekasz, chodź, idziemy do domu.

— Yyy, zamyśliłam się, sorry. — Luiza wzruszyła ramionami i mnie poganiała.

Wyszłyśmy z klasy i ruszyłyśmy w dół po schodach. Nagle zauważyłam, że po schodach w górę idzie pan Evans.

— Lu, muszę do toalety, weź buty i poczekaj na mnie. — nie czekając na jej odpowiedź, pobiegłam z powrotem w górę, do łazienki.
Nie miałam ochoty znów natknąć się na tego dziwnego nauczyciela. Uchyliłam drzwi od WC i czekałam, aż pan Luck wejdzie do pokoju nauczycielskiego. Znając życie i moje szczęście, na sto procent by mnie zatrzymał na schodach.
Byłam zszokowana, kiedy pan Evans szedł z moją przyjaciółką w stronę WC, kurwa — przeklinałam w myślach — dlaczego ja? Jpd! Co oni ode mnie chcą? A może to nie tak jak myślę... Kiedy byli już dość blisko, uciekłam do jednej z kabin.

— Ev, gdzie jesteś? — jej głos brzmiał dziwnie, była taka rozanielona, szczęśliwa, Jezu.
Spuściłam wodę z toalety, dla pozoru i wyszłam z kabiny.

— Miałaś czekać na dole.

— Tak, ale pan Evans mnie zatrzymał i pytał o ciebie, coś w związku z konkursem. 

— Pewnie nic istotnego. Co mu powiedziałaś? — przybrałam groźną minę.

— Tylko że jesteś w WC. Czeka przed. — wzdycham ciężko i przeklinam w duchu. Ten nauczyciel jest serio dziwny, dobrze przynajmniej, że nie wszedł tutaj.

— Mogłybyście się pospieszyć — ja to zawsze muszę coś wykrakać, tego było już za wiele.

— To jest damska toaleta, z tego, co się orientuje, nauczyciele mają na dole. W tym momencie zastanawiam się, czy nie jest pan jakimś pedofilem.

— Ev! Przestań! Zamknij choć raz swój niewyparzony język!

— Nie, nie obchodzi mnie, że jest pan nauczycielem, są jakieś granice, a pan już je przekroczył. Włazi pan tu do damskiego WC i co pan teraz myśli, bo ja, że jest pan niespełna rozumu. — z poważnie wściekłą miną ominęłam go i ruszyłam w stronę szatni. Wiedziałam, że ktoś za mną idzie, więc wzięłam tylko worek z butami i wyszłam ze szkoły.
Nie oglądając się za siebie, rozzłoszczona, szłam w stronę skrzyżowania.
Byłam tak wkurzona, że nie zauważyłam, kiedy przeszłam przez bramę.
Przechodząc obok sklepu, prawie zapomniałam o zrobieniu zakupów.
Szybko znalazłam rzeczy potrzebne do spaghetti, jednak nie miałam na nie dziś ochoty. Do koszyka wrzuciłam jeszcze sałatkę grecką, która ostatnio bardzo mi zasmakowała.

— No nareszcie, dziewczyno, biegam za tobą dobre pół godziny — zaskoczona odwracam się w panice.

— Czego pan chce?!

— Przeprosić.

— Nie chcę pańskich przeprosin, lepiej niech pan zacznie myśleć. — nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w stronę kasy, zagarniając po drodze wodę z półki.

— Zaczekaj! — woła za mną, a ja udaję, że nie słyszę. Czemu on się tak uczepił i to akurat mnie niech spada, buc jeden i zajmie się sprawdzaniem testów, które nam dziś zrobił.

Też stał w kolejce, ale daleko za mną, zapłaciłam, uśmiechnęłam się w jego stronę złośliwie, wiedziałam, że w końcu tego po żałuje, no ale on mnie wkurwia. Wyszłam ze sklepu i szybkim krokiem, ruszyłam do domu.
W sumie to od sklepu miałam już tylko pięć minut do niego.
Włożyłam w uszy, słuchawki i puściłam play listę od początku.
Wróciłam do domu, a Nino od razu się na mnie rzucił.

— No co mały, na spacerek, chcesz? Jak zrobię obiad, to pójdziemy. — weszłam do kuchni i położyłam reklamówkę na blacie.
Od razu zaczęłam gotować wodę na makaron, bo resztę zrobię szybko.
Kiedy woda się gotowała, ja zjadłam swoją sałatkę grecką.
Mój telefon wibrował wiadomościami na messenger.
Nie miałam ochoty z nikim pisać, ale spojrzałam, kto to pisze.
A pisał nie kto inny jak Alexa i Luiza na naszej wspólnej konfie.
Obgadywały mnie.

Ja: No po prostu mnie wkurzył ok? Zresztą pogadamy o tym w sobotę.

Odpisałam im krótko, by się odczepiły.
Sos do spaghetti był już gotowy, kiedy woda zaczęła wrzeć i wrzuciłam makaron.
Kiedy makaron się ugotował, odcedziłam go, włożyłam do miski i przykryłam talerzem, by był choć trochę ciepły, kiedy mama przyjedzie.
Przebrałam się w coś wygodniejszego, czarne legginsy i lawendowy crop top, po czym wzięłam Nino na smycz i poszłam z nim do pobliskiego parku.

Nie mogę Cię kochać ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz