Rozdział 29

3K 83 14
                                    

Nie miałam ochoty na spotkanie z Damienem. Zapewne odmówiłabym mu, gdyby nie Luck w drzwiach. Na początku chciałam mu powiedzieć, że nie mogę, ale Luiza przekonała mnie, żebym tego nie robiła i z nim poszła. Można powiedzieć, że mnie zmusiła tekstem „on teraz chodzi z inną, zapomnij o nim”. Wiedziałam, że ma rację i choć nadal tak cholernie bolał mnie ten fakt, nie mogłam o nim tak po prostu zapomnieć. Wszytko jego wina.

— Gotowa?

— Chyba tak.

— Pokaż się! — przewracam oczami. Luiza oczywiście musiała mnie przypilnować, żebym poszła.

— Mogłaś włożyć jakąś sukienkę! — krzyczy na mnie, przyglądając się bacznie. Byłam ubrana w dżinsowe spodnie z wysokim stanem z dziurami oraz w zwykłą białą bluzkę typu hiszpanka.

— Nie pasuje ci coś? — wzrusza tylko ramionami.

— Wszystko spoko. Która godzina?

Obie spoglądamy na zegar. Już prawie dochodziła godzina, na którą umówiłam się z Damienem pod moim domem. Do ostatniej sekundy miałam nadzieję, że nie przyjdzie. Niestety, przyszedł i to trochę wcześniej niż się umówiliśmy.

— Idziemy? — kiwam twierdząco głową, zdejmuję z wieszaka swoją dżinsową kurtkę i idę do drzwi.
Luiza z wielkim uśmiechem na twarzy obserwuje nas, aż do momentu, kiedy nie znikamy za zakrętem.

— Nadal uważam, że wyjście do wesołego miasteczka jest dziecinne i nie dla mnie.

— Po pierwsze to jest randka nie przyjacielskie wyjście, a po drugie zobaczysz, będzie fajnie!

Byłoby fajnie, gdybym nie jechała tam z nim, tylko z Luckiem. Cholera! Dlaczego wciąż musisz o nim myśleć? To przeszłość!

Minęło parę minut, a już byliśmy na miejscu. Wesołe miasteczko było całe ogrodzone, bez biletu nie było szans tam wejść. Z daleka było już słychać wrzaski ludzi jadących rollercoasterem. Nigdy nie lubiłam takich miejsc. Były dla mnie zbyt głośne. Może dobrze, że tutaj jestem? Może choć na chwilę przestanę myśleć o Lucku...

— Najpierw rollercoaster?

— Od razu na głęboką wodę?

— Jeżeli wolisz, to możemy pójść najpierw na tą dla dzieci. — uśmiechnął się przebiegle. Nie miałam ochoty się z nim kłócić. Postanowiłam sobie, jeszcze zanim tutaj przyszliśmy, że będę tutaj z nim tylko godzinę i spadam do domu pod jakimś pretekstem.

Kolejka na rollercoastera była długa, ale bardzo szybko się zmniejszała. Czekaliśmy około 10 minut, po czym znaleźliśmy się w środku jednego z wagoników. Zapięli nas i gdy jeszcze raz sprawdzili, czy wszyscy są zapięci, ruszyliśmy. Na samym początku nie było wcale strasznie, dopiero gdy zaczęliśmy zjeżdżać w dół i niebezpieczne szybko skręcać, wszyscy zaczęli krzyczeć, a chyba najbardziej wrzeszczał Damien. Myślałam, że tam ogłuchnę. Kiedy przejażdżka się skończyła, poszliśmy odebrać zdjęcie. Gdy je zobaczyłam, nie mogłam przestać się śmiać. Tak bardzo bawiła mnie mina Damiena.

— Przestań się śmiać! — szturcha mnie.

— Śmiech to zdrowie!

— Możesz się śmiać, ale nie ze mnie!

Szczerze to nie żałuję, że z nim tutaj przyszłam. Dawno się tak nie uśmiałam, jak dziś. Po raz pierwszy od kilku tygodni nie żałowałam tego, że nie jestem tutaj z Luckiem. Zaczęłam zapominać.

— To, co teraz? Krzywe zwierciadła?

— Właściwe, to jestem głodna.

— Pójdę po coś. Poczekaj.

Właściwe to nie byłam głodna, ale zauważyłam coś, co bardzo mi się nie spodobało. Musiałam pozbyć się na chwilę Damiena, by załatwić tę sprawę. Podeszłam bliżej mojego celu zainteresowania. Nie wierzę, że znów to zrobił.

— Nie pasuje ci bejsbolówka. — rzucam oschle w jego stronę.

— Co w takim razie mi pasuje?

— Ogromny napis na czole „rozkocham, zmienię i porzucę”. — krzyżuje ręce na piersiach.

— Wolę moją bejsbolówkę.

— A ja wolę, żebyś mnie nie śledził.

To nie było przypadkowe spotkanie. On wiedział, że tutaj będę, kiedy i z kim. Specjalnie tutaj przyszedł. Nawet nie musiałam czekać na potwierdzenie moich słów, widziałam to w jego oczach.

— Czego chcesz?

— Zerwałem z nią.

— Co z tego? Myślisz, że jak z nią zerwiesz, to od razu wpadnę ci w ramiona?

— Myślę, że mnie kochasz tak samo, jak ja ciebie i mi wybaczysz. — prycham rozbawiona, jednak czuję, że ma rację. Chcę go objąć. Wtulić się w jego bluzę. Poczuć smak jego ust. Ohhhh! Jak ja bardzo go pragnę. Jednak na razie to rozum wygrywa, nie pragnienie. Czuję, że to nie potrwa długo. Przy nim jestem słaba.

— Myślę, że się mylisz.

— Myślę, że nie. Chodź ze mną, pogadamy na spokojnie gdzieś.

— Luck, posłuchaj. My to czas przeszły. Jestem tutaj z Damienem i nie mam zamiaru go wystawiać, nie jestem już tamtą sobą. Możesz sobie pogratulować.

Chcę odejść, ale Luck chwyta mnie za rękę i szybkim ruchem przyciąga do siebie. Próbuję się wyrwać z jego objęć, ale trzyma mnie mocno. Patrzę na niego wściekłym wzrokiem, chciałam coś powiedzieć, ale wtedy złączył nasze usta. Przestałam się wyrywać. Zawładnął mną i moim ciałem. Pożądanie wygrało. Wbiłam się bardziej w jego usta.

— Więc zaczniemy od nowa? — uśmiecha się szelmowsko. Wiem, że on już zna odpowiedź.

— Dobra, ale teraz już idź.

— Dlaczego?

— Bo ja i tak nie wystawie Damiena. Idź, bo zmienię zdanie.

Resztę spotkania z Damieniem, myślałam o Lucku. Dlaczego ja mu wybaczyłam? Przecież miałam tego nie robić. No ale powiedział, że mnie kocha i zerwał z tą całą Susan. Dlaczego jestem aż tak głupia!? Czuję, że będę tego żałować, ale jak na razie jestem szczęśliwa. Po raz pierwszy od zerwania z nim jestem szczęśliwa.

— Jak tam randka, Eve!

Już w progu przywitał mnie rozbawiony głos Luizy. Gdy zauważyła mój szeroki uśmiech, zaczęła się śmiać i wymyślać najróżniejsze scenariusze powodu mojego szczęścia. Nie było jej wesoło, gdy powiedziałam jej, co było tego powodem.

— Odbiło ci do końca!?

— Ale...

— Nie ma żadnych „ale”, Eve! Czy ty nie rozumiesz, że on znów cię zrani? A ty jak głupia ciągle będziesz mu wybaczać! Dlaczego to robisz!

— Bo go kurwa kocham! Wiem, że ci się to nie podoba, po tym, co zrobił, mi też, ale wciąż go kocham, Lu. Proszę cię, pogódź się z moją decyzją!

Luiza chodziła po całym salonie. Była wściekła. Poniekąd miała rację. On na pewno znów mnie zrani, ale na razie chcę się cieszyć chwilą. Dlaczego ona nie może pogodzić się z moją decyzją?

— Nie, Eve nie! Nie pogodzę się z tym! Nie wiem, co się z tobą stało, ale mam nadzieję, że wkrótce zmądrzejesz i wróci dawna Eve! — tupnęła nogą. — nie dzwoń do mnie, kiedy znów cię zostawi dla innej.

Po tych słowach wyszła, trzaskając za sobą drzwiami, a ja zostałam sama ze swoimi myślami. Czy dobrze zrobiłam?

Wkrótce miałam się o tym przekonać.

Nie mogę Cię kochać ✔Where stories live. Discover now