4. To coś poważnego?

4.4K 368 113
                                    

Ładnie prosimy o komentarze x.

Louis obudził się w świetnym humorze, cały czas miał w myślach randkę jego i Harry'ego, a z każdym wspomnieniem pocałunku, jego usta mówiły. Niechętnie zwlókł się z łóżka. Musiał zjeść na śniadanie z rodzicami. Oni nie lubili, gdy omijał wspólny posiłek. Na szczęście nie mieli problemu z tym, że szatyn przychodził na śniadanie w swojej piżamie, czyli miękkich, szarych dresach i w trochę przydużej koszulce. Zaspany zszedł na dołu i poszedł do jadalni. Jego rodzice już na niego czekali.

- Cześć mamo, tato - przywitał się, siadając na swoim stałym miejscu.

- Dzień dobry Lou - uśmiechnęła się ciepło kobieta.

- Synu - Mark spojrzał dziwnie na Louisa.

Najmłodszy poczuł się dziwnie, znał ten ton i wiedział, że zaraz będzie jakaś poważna rozmowa.

- Coś się stało? - spytał niepewnie, nakładając sobie na talerz różnych potraw.

- Dość późno wczoraj wróciłeś - odparł.

- Em, tak? -nalał sobie herbaty i spojrzał na tatę.

- Masz zamiar powiedzieć coś więcej? - Mark drążył dalej.

- Ale co mam powiedzieć? - zagryzł dolną wargę.

- Louis - powiedział poważnie mężczyzna - Widziałem, że ktoś cię odwiózł. Kto to był?

- Nie muszę się wam spowiadać - jęknął, trzymając na swoim.

- I tak jak będę chciał sam sprawdzę, monitoring na pewno objął tablice rejestracyjne. Wiesz, że sprawdzić kto jest właścicielem auta to dla mnie nie problem - odparł.

- Kurcze, okej - poddał się - Byłem na randce z Harrym Stylesem - przyznał z czerwonymi policzkami.

- Harry Styles - mruknął Mark - Czy to nie ten kierownik lotniska, z którym załatwiłem twoją sprawę z bagażem?

- Tak, to on - potwierdził, zabierając się z jedzenie.

- Dobra partia - przyznał.

- Jest bardzo miły - udał, że tego nie słyszał - kochany i naprawdę potrafi trzymać rękę na pulsie.

- To coś poważnego? - spytał od razu.

- Mark - upomniała go żona.

- Tato - jęknął zażenowany.

- Martwię się - burknął.

- Nie masz czym, Harry jest prawdziwym dżentelmenem - zapewnił, spoglądając w znajome oczy.

- Wiec kiedy go poznamy? - rzucił pan Tomlinson.

- To była pierwsza randka, to za wcześnie - pokręcił głową, odkradając kanapkę.

- Mark daj im iść swoim tempem - rzuciła Jay.

- Dziękuję mamuś -uśmiechnął się delikatnie do matki.

- Jedz spokojnie, skarbie - odparła.

Tomlinson posłuchał kobiety, wracając do śniadania. Skończyli posiłek w ciszy, ku uldze Louisa.
Szatyn podziękował i prędko wrócił do swojego pokoju. Nie chciał by tata go ponownie złapał.
Nie sądził, że jego randka z Harrym wyjdzie tak szybko, wiedział że jego ojciec nie odpuści.
Padł na swoje łóżko i westchnął. Ma przechlapane.

Gdzieś z pokoju odezwał się jego telefon, nie pamiętał gdzie zostawił go po wczorajszym powrocie. Panicznie zaczął szukać urządzenia, kiedy znalazł komórkę w spodniach. Zdziwił się, że Harry do niego właśnie dzwonił. Niepewne odebrał połączenie.

-Harry?

- Hej Lou - powiedział miękko, można było usłyszeć, że się uśmiecha.

Szatyn zagryzł wargę i ponownie położył się na łóżku.

- Coś się stało?

- Nie, nie. Chciałem tylko spytać, czy wszystko w porządku. Mam akurat przerwę w pracy - przyznał.

- To kochane -czułość biła z głosu szatyna - Ja jestem dopiero świeżo po śniadaniu.

- Ja już zdążyłem zapomnieć o tym ,że jadłem śniadanie - zaśmiał się.

- Jak wcześnie zaczynasz pracę? - zachichotał, kładąc na twarz rękę.

- Punkt siódma w pracy - mruknął.

- To bardzo wcześnie, a do której pracujesz? - przyciągnął się na łóżku i zamruczał.

- Teoretycznie do piętnastej, ale jak wyjdzie nigdy nie wiem - westchnął.

- Ciężka robota? - współczuł mu trochę.

- Nie jest źle, zależy od dnia. A ty jakie plany na dziś? - zmienił temat.

- Nic, oprócz zajęć z francuskiego - przyznał niechętnie, teraz na nic nie miał ochoty.

- Nie słyszę entuzjazmu bijacego z twojego głosu - stwierdził.

-To przez rozmowę z tatą, nawet to nie była długa rozmowa...  Ale i tak -przyznał bardzo opornie.

- Coś się stało? - spytał z troską.

- Nic takiego! Po prostu zobaczył w nocy, że przywiozłeś mnie pod dom. Musiałem wszystko mu powiedzieć przez przymus - westchnął - A to nie koniec, chciał cię 'poznać' i konkretnie wiedzieć wszystko.

- Oh, to dość... Szybko - przyznał.

- Bardzo, mama na szczęście mnie uratowała - pokręcił głową.

- Chociaż tyle - mruknął.

- Muszę kończyć - skrzywił się spoglądając na zegarek - Facet od francuskiego ma przyjść, a ja nadal w piżamie.

- To koniecznie musisz się przebrać, jesteśmy w kontakcie, prawda? - spytał.

- Nie wyobrażam sobie inaczej, panie Styles - odparł poważnym głosem.

- Do usłyszenia, panie Tomlinson. - pożegnał się i rozłączył.

Louis chwilę leżał, nim z jękiem wstał i zaczął szukać rzeczy na przebranie. Czekało go dużo pracy nad francuskim, ale warto było.Chciał pracować dla Harry'ego, był tego pewny.

~~~~~~
Louis był zirytowany jadąc z rodzicami na objad biznesowy. Nie czuł się tam potrzebny, jednak ojciec kazał mu pojawić się i ubrać przyzwoicie. Więc siedział obrażony, na tylnym siedzeniu auta, mając nadzieję że ten minie dość szybko.

Najgorsze było to, że nie wiadomo z kim, mieli tam siedzieć. Nie lubił udawać kogoś kim nie jest. W końcu dotarli pod drogą restaurację, szatyn niechętnie wysiadł z auta i podążał za rodzicami.

- Naprawdę muszę? - spojrzał prosząco o mamę.

- Kochanie i tak rzadko wychodzisz - odparła z przepraszającym uśmiechem.

- Z Harrym! I to nie rzadko - skrzywił się.

- Dla taty to zrób, rodzina dobrze wypada w oczach  - odparła.

- Okej, ale to ostatni raz - spojrzał na tat. Weszli do środka restauracji, gdzie zostali pokierowani do jednego z większych stolików.

W środku było pełno ludzi, a ich stolik był już zajęty. Przywitali się z innym i przedstawili Louisowi głośnego współwłaściciela. Mimo, że szatyn starał się uniknąć jego towarzystwa przypadło mu miejsce obok danego mężczyzny.

Nie lubił Iana, wydawał się on dziwny. A uśmiech po prostu miał obrzydliwy. Starał się trzymać jak najdalej od mężczyzny, jednak ten nagminnie dotykał jego ramienia, pleców i nawet kolana.
Nie chciał robić awantury, więc ciągle odsuwał dyskretnie od siebie nachalną rękę. Zapowiadał się ciekawy obiad.

Kola💙

I lost my heart in your eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz