1

2.7K 274 346
                                    

Obudziło go stukanie do drzwi. Dazai powoli otworzył zaspane oczy, jednocześnie celowo spadając z łóżka, by powoli poturlać się w stronę wejścia. Wciąż leżąc na podłodze pociągnął za sznurek przymocowany obok gniazdka, który odblokował zamek. Opłacało się zdawać kurs z mechaniki dla tego prostego wynalazku, stworzonego podczas jakiegoś nudnego wykładu o robotach.

W głowie bruneta powstał cały wykres zależności dotyczący osoby stojącej przed domem. Po intensywności szarpania za klamkę Osamu wiedział, że był to ktoś zniecierpliwiony, więc spokojny, otyły listonosz po wojnie w Wietnamie odpadał, tak jak Pani Halinka, wścibska sąsiadka, zazdrosna o majątek ciemnookiego.

D- Otwarte, zapraszam~

Postać gwałtownie weszła do środka, zatrzymując się na widok leżącego przed nią chłopaka. Jednak nie zrobiła tego ze zdziwienia niecodziennym widokiem, ale bardziej z irytacji.

T- Tak poruszają się węże, a nie ludzie, geniuszu.
D- Ssspadaj~

Tachihara westchnął, rzucając torbę z zakupami w kuchni, a sam padł twarzą na kanapę, czemu już stojący Dazai przyglądał się rozbawiony.

D- Kupiłeś mi pierożki i soczek, jak typowa dobra babcia~?

Krytyk spojrzał na goły brzuch Osamu, którego niejedna dziewczyna mogła mu pozazdrościć, jednak i tak od czasów studiów w ramach żartu przezywał go "gruby".

T- Dla Ciebie tylko sałatka, ty sumo wężu.

Ich znajomość zaczęła się od posiadania wspólnego pokoju w akademiku. Wtedy po raz pierwszy spróbowali alkoholu, rywalizowali o pierwsze miejsce w rankingach uczelni, które zazwyczaj wygrywał Dazai, zwiedzali angielskie bary i dzięki spędzonemu razem czasu czuli się teraz wręcz braćmi.

Michizou nie uzyskał odpowiedzi, ale po chwili poczuł ciężar geniusza na plecach.

T- Złaź, grubasie!
D- Ne, tak mi wygodnie~

Po jednym uderzeniu leżał na podłodze z podbitym okiem, a niespodziewany gość jak gdyby nigdy nic poprawiał niebieską koszulę.

D- Właśnie, czemu przyszedłeś?
T- Miałem dać Ci twój raport, jak w każdy czwartek.

Od paru miesięcy mieli między sobą umowę. W zamian za opinie od graczy Osamu dawał mu ciekawostki o grze, które nastepnie mógł opublikować na blogu.

D- No tak, zapomniałem...

Tachihara rozejrzał się po pomieszczeniu, zwracając szczególną uwagę na sporą warstwę kurzu i bałagan koło fortecy z poduszek, którą pamiętał jeszcze ze swojej poprzedniej wizyty w tym domu.

T- Znowu spędziłeś kilka nocy bez przerwy na ulepszaniu gry?
D- Nom.

Wielu ludziom takie kaprysy wydawały się dziwne, ale krytyk potrafił je zrozumieć, bo sam posiadał ponadprzeciętną inteligencję. Mimo tego nie zamierzał pozwolić brunetowi na bezsensowne przemęczanie się, w końcu byli przyjaciółmi, nosili nawet takie same, szare bransoletki aby uczcić starą przyjaźń geniuszy.

T- Geeez, znajdź sobie dziewczynę, która by o Ciebie zadbała. Możesz być geniuszem, ale ciało masz przeciętnego człowieka, gruby.

Momentami miał ochotę siłą zaciągnąć go do ołtarza z kimkolwiek, kto mógłby się nim zająć, a fanek marzących o ślubie ze sławnym, przystojnym i bogatym programistą było sporo.

D- Czekam na rudowłosą piękność, która sama po mnie przyjdzie~
T- Tylko spróbuj tknąć Ozaki...
D- Nie mówię o niej, przecież twoja siostra jest z Yosano.

Usiedli w kuchni, gdzie brunet przejrzał zawartość torby, pełnej ulubionych przekąsek programisty. Po tylu słodyczach naprawdę przydałaby się sałatka.

D- Masz przepiękną żonę Gin, szczęśliwie zakochaną Kyoyou, dom z dużym ogrodem, nawet trzy otyłe jaszczurki i teriera. Żyjemy w zupełnie innych światach, Taczka.

Przez chwilę po prostu jedli ciastka, a ciszę przerwał dopiero Michizou, głośno zeskakując z wysokiego krzesła.

T- Nawet sensownie mówisz, ale to nie oznacza, że masz do końca życia być sam. Zbieraj się, wychodzimy.

Osamu spodziewał się takiej odpowiedzi, więc zignorował rozkaz przyjaciela, palcem szturchając płatek krzaka mięty, który tylko dzięki wizytom Tachihary jeszcze nie usechł.

T- No chodź.
D- Muszę skończyć aktualizację pokoju nauczycielskiego do jutra, więc niestety odpada~
T- Dobrze wiem, że już to zrobiłeś, gruby. Ubieraj koszulę i idziemy na obiad, zdam Ci raport w barze.

Wiedział, że krytyk mu nie odpuści, dlatego bez oporu wykonał polecenie. Włosy zostawił w nieładzie, który gościł na jego głowie od kilku dni, po czym stanął przed chłopakiem z małym plecakiem, specjalnie spakowanym pod wyjście na lunch.

T- Miałeś obiadowe wyjście w planach, prawda ?
D- Nom, jestem geniuszem.
T- Więc przenieś swoje genialne atomy za próg, bo robię się głodny od tego czekania.

Wkrótce spacerowali ruchliwymi ulicami, pochłonięci rozmową. Nie zwracali uwagi na gołębie siedzące obok, wiszące luźno pranie, czy turystów z Europy, ale w pełni zajęli się wspominaniem dawnych przygód.

T- Pamiętasz, jak polałeś makaron ketchupem w cieszącym się złą sławą włoskim barze?
D- A jak inaczej miałem zwrócić na nas uwagę włoskiej mafii~ ?
T- Na przykład krzycząc "Makaroniarze, dzwonię po gliny! "

Mieli parę nieprzyjemnych sytuacji z mafią włoską, francuską, japońską i innymi organizacjami spoza Anglii, bo sami podczas studiów należeli do "Tearmy" (czyt. Tirmi), czyli Londyńskiej Mafii Herbacianej. Jej członków zwano obraźliwe Herbaciarzami, ale na szczęście już po roku Dazai i Tachihara zakończyli swoją nielegalną działalność, bez większego sentymentu, ale ze sporym zapasem gotówki.

Dotarli do zachęcająco wyglądającego, niemieckiego lokalu, a niskie ceny wraz z różnorodną kartą dań od razu przypadły im do gustu.

T- Sprawdzę, czy są wolne miejsca.
D- To ja zapalę~
T- Jasne, tylko w tym czasie się nie zgub, gruby.

Dazai wyciągnął fajki, z zamyśleniem spoglądając przed siebie. Nagłe zimne kłucie w szyji zadziałało jak wiadro zimnej wody, a papieros wypadł brunetowi z ust, które przed krzykiem zdążyła zakryć dłoń w rękawicy.

?- Ciszej, gnido. Zepsujesz mój plan~

Powoli tracił przytomność, ale ostatnia rzecz, którą zobaczył, wywołała uśmiech u mdlejącego Osamu. Były nią rude włosy, dokładnie takie, jak te dziewczęcej postaci z gry.

Doting | SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz