2.

2K 260 501
                                    

Dazaia nie zdziwiło, że obudził się przywiązany do krzesła. Nawet zasłonięte na głucho okna wydały mu się czymś całkiem normalnym.

Geniusz zaskoczyła wychodząca poza wszelką skalę uroda porywacza, idealnie oddająca wygląd głównej bohaterki "doting", której Osamu tak długo szukał w prawdziwym życiu, lecz najwyraźniej wystarczyło dać się porwać przypadkowej osobie przed niemiecką knajpą.

D- Ne, co tu robisz, Aniele~?

Anioł słodko zacisnął drobne piąstki, błyskawicznie stając naprzeciw oniemiałego z zachwytu ciemnookiego.

Ch- Starczy tej gadki, gdzie moja kasa!?

Programista nie wiedział ani o aktywnej działalności rudowłosej piękności we Francuskiej mafii ani o tym, jak niebezpieczną personą był niepozorny kapelusznik, lecz dzięki nadzwyczajnej inteligencji zdołał wydedukować najważniejsze- singiel.

D- Aniele, złość na skrzydła szkodzi. Kochajmy się zamiast nienawidzić, a sprawię, że znów będziesz w niebie~

Wyszukany krawat projeku Karla Lagerfilda został gwałtownie szarpnięty, pozbawiając rozbudowany mózg niezbędnego tlenu.

Ch- Zamknij się, Fyodor. Myślisz, że jak zdejmniesz czapkę, to Ciebie nie poznam!?
D- Fyodor?

Gdy odrobinę zazdrosny Dazai rozmyślał nad tym, kim jest ten tajemniczy "Fyodor" i co taki bezwartościowy śmieć może czuć do niewinnej, pachnącej kwiatami, rudej owieczki, mafioso chodził w kółko po pokoju, analizując całą tę tajemniczą sytuację z grymasem irytacji.

Ch- Ale Akutagawa mówił... Przecież to musi być on...

"Kim jest Akutagawa" też znalazło się na sekretnej liście pytań do zadania, a poziom zazdrości skoczył brunetowi prawie tak szybko, jak cukier na widok rozkosznej buzi mafiosy.

D- Musiałeś mnie z kimś pomylić, jestem Dazai Osamu, słynny...
Ch- Twórca słabych gier, kojarzę.

Za słowo "słabych" artysta poczuł szczególną chęć zapewnienia Aniołowi piekła, jednak zamierzał załatwić to po dowiedzeniu się paru przydatnych rzeczy.

D- A ty~ ?
Ch- Nakahara Chuuya. Wybacz za kłopot, Dazai. Tego cholernego Szczura dorwę kiedy indziej...

Ręce geniusza znów były wolne dzięki sprawnym palcom gangstera, pośpiesznie rozwiązującym linę. Gdy tak stali naprzeciw siebie ciemnookiego najbardziej zdziwiła różnica wzrostu między nim, a słodkim nieznajomym, który był na oko niższy o dobre 21,4 centymetry, nawet w dodającej wysokości fedorze.

D- Wybaczę Ci, jeśli spełnisz moją jedną prośbę~

Ryży spoważniał na myśl o pierwszej rzeczy, jaka mogła wpaść komuś do głowy, odruchowo odsuwając się nieznacznie od dwuznacznie uśmiechniętego programisty.

Ch- Nie prześpię się z Tobą.
D- Myślałam o czymś innym, Chu. Chciałbym, byś podkładał głos pod główną postać w mojej grze, nic trudnego.

Mimo braku doświadczenia w obsłudze mikrofonu Nakahara postanowił pójść na ten układ. Może wygląd ciemnookiego trochę przypadł mu do gustu, ale nawet podczas wyszukanych tortur nie zamierzał powiedzieć tego głośno.

Ch- Niech będzie, lecz obyśmy się potem nigdy więcej nie spotkali, bo następnym razem to ja będę stawiał warunki.

Takie rozwiązanie też brzmiało cudnie w uszach Osamu, skrycie planującego ich ślub i wspólne życie gdzieś daleko nad morzem, pośród wysokich gór albo zwyczajnie w jego urozmaiconym technologią mieszkaniu.

D- Więc do wtorku o dwudziestej u mnie, wyślę Ci adres w wiadomości.
Ch- Nie masz mojego numeru.
D- Jestem geniuszem, więc zaraz będę miał~

Teraz rudzielec też się uśmiechał, nieśmiało patrząc w bok, zamiast w przepełnione miłością tęczówki.

Ch- W takim razie do wtorku, gnido.

Ciemnooki wyszedł na świeże powietrze, z szerokim uśmiechem słuchając szumu targanych wiatrem liści.

Miłość naprawdę przyćmiewa logiczne myślenie, a przynajmniej u prostych ludzi, bo Dazai wciąż czuł się geniuszem, nawet gdy lekkomyślnie zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela, od paru dobrych godzin desperacko szukającego programisty w całym mieście.

D- Halo, Taczka. Chyba się zakochałem~

*tymczasem w Dostobazie*

Szczupły mężczyzna uderzył zaufanego informatora w twarz, próbując ograniczyć spowodowany zdradą gniew. Jak na anemika, zrobił to na tyle mocno, by policzek podwładnego cały przesiąknął niezdrową barwą, a on sam ostrożnie przeklnął.

Fyo- Powiedz mi prawdziwy powód dla którego Chuuya wciąż nie trafił do mojej sypialni, szczurze.

Drżąca ze strachu, nieistotna w dalszej historii postać o białych włosach zaczęła cicho dukać usprawiedliwienie, licząc na litość Demona.

In- Gdy c-chciałem go porwać pewien brunet wszedł w d-drogę, bo...
Fyo- Jaki brunet?

Oczywiście mowa o naszym przystojnym bohaterze, bo przecież to typowe fanfiction bez gwałtownego zwrotu akcji w następnym rozdziale.

In- Dazai Osamu, sir.

Dostojewski zacisnął pięści, spoglądając na wiszącą przed nim tablicę korkową. Te wszystkie linie, nieostre zdjęcia, kolorowe strzałki czyniły z niej prawie awangardowe dzieło sztuki.

Fyo- Kolejny pionek do zbicia przed zdobyciem mojej królowej szachów...

Spękana od Syberyjskich mrozów dłoń przejechała ostrożnie po ulubionej fotografii przedstawiającej nieświadomego aparatu za oknem Nakaharę bez koszulki, z widokiem na jego pełne blizn, umięśnione plecy.

Fyo- Spokojnie, wkrótce będziesz ze mną, Chuuya... Bóg nigdy nie przegrywa.

Doting | SoukokuWhere stories live. Discover now