6

1.1K 116 120
                                    

Rozdział sponsorowany przez CEO bycia trzecim kołem u wozu zwanego Soukoku, Fiodyna Dostajennego, czy jakoś tak idk

*
Ch- D...zai... słyszysz mni...

Brunet oblizał swoje spękane wargi, nie mając dość siły, by odtworzyć oczy. Czuł na ramieniu czyjąś dłoń, a w nosie kręcił mu zapach wysokiej jakości szpitalnego jedzenia i środków odkarzających.

D- Jestem w niebie czy mój anioł stróż się ujawnił~ ?

Uchylił jedno z oczu, wciąż nie mogąc złapać ostrości. Na szczęście znajomy śmiech w miarę uspokoił informatyka i pozwolił na nieznaczny uśmiech ulgi.

Ch- Uff, nie uszkodzili Twojego słabego poczucia humoru. Oberwałeś kamieniem, jakiś idiota wrzucił go przez okno

Kamieniem? Nie, Dazai czuł, że coś jest nie w porządku. Był po dwóch latach służby wojskowej, jeden kamień, szczególnie tej wielkości, nie pozbawiłby go przytomności. Plus pulsujące, zimne uczucie zdecydowanie wskazywało na obecność chirurgicznego znieczulenia dużej powierzchni jego ciała.

D- Jaki plan na obiad~ ?

Mafioso coś knuł albo ukrywał, Osamu był tego pewien, ale postanowił zagrać w tę grę, może znajdzie w niej coś dobrego do swojego projektu, a nawet jeśli nie to czuł, że zdradzenie swoich obaw może mieć naprawdę przykre skutki.

Ch- To, co na śniadanie...ale na zimno. Nie miałem czasu gotować, musiałem pilnować pewnej kaleki.
D- Czy to oznacza, że zaniesiesz swojego kalekę na plecach do domu?

Przekomarzanki przerwał lekarz robiący popołudniowy obchód. Spojrzał tylko na bruneta i bez badania rany dał wypis mówiąc, że potrzebują łóżek dla innych obywateli. Teraz nie było mowy o przypadku, ta sprawa dręczyła będącego wciąż pod wpływem środków uspokajających ciemnookiego, jednak musiał grać. Sam nie wiedział czemu, ale intuicja wiele razy ocaliła mu skórę, dlatego nie zamierzał za dużo kombinować.

Nakahara zawiózł ich do mieszkania Osamu, rozmawiając z nim całą drogę o kuchniach świata i modzie panującej na różnych kontynentach. Dyskusja trwała dalej w najlepsze nawet na progu apartamentu, gdy oboje zdejmowali buty śmiejąc się z absurdalnych kulinarnych pomysłów.

Ch- No ale jak można ją jeść z ananas-
D- Chu, wisisz mi sporo wyjaśnień~

Na twarzy Dazaia nie było śladu po obecnym przez ostatnią godzinę rozbawieniu. Miał w ręce pistolet, który zauważył pod stołem tuż obok potłuczonej szyby. Chuuya zbytnio się nie przejął, ze spokojem rozwiązując dalej buty, a gdy skończył spojrzał w oczy partnera, szukając niepewności.

Ch- Byłbyś dobrym detektywem, gdybyś najpierw patrzył w ręce podejrzanym.

Osamu odruchowo spojrzał na smukłe, podniesione w geście poddania się dłonie, tracąc widok nóg mafiosy, niezwykle kosztowny ruch. Jedną z nich rudowłosy wykonał stanowcze kopnięcie w piszczel bruneta, a drugą podciął jego zdrową nogę, sprawiając, że ten upadł przed nim na kolana, tracąc uchwyt na broni.

Nim ciemnooki uruchomił swoje zdolności samoobrony palce kapelusznika zaścisnęły się na świeżej ranie, fala bólu pozbawiła poszkodowanego tchu, oddech zmienił się w ciężki jęk, a pełne energii oczy przesiąknęły cierpieniem.

Ch- Myślisz, że czemu czekałem w twoim domu po tym, jak Fiodor Ciebie porwał? Niespodzianka, sam mu to zleciłem.

Nie pozwalając na powrót do sił Nakahara pchnął go o ścianę, zupełnie zapominając o uprzejmościach czy delikatności. Nachylił się do szeptu, korzystając z rzadkiej chwili przewagi nad matematycznym geniuszem, której tym razem nie zamierzał stracić.

Ch- Udając cały ten czas, że szukam Dostojeskiego w ramach zemsty sprawiłem, że skupiłeś na nim uwagę, co dało mi większe pole do działania.

Napiętą chwilę ciszy przerwał zachrypnięty głos bruneta, którego dłonie były trzymane przez przeciwnika przy ścianie, a głowa ciężka od natłoku myśli.

D- To dlaczego Ciebie również szukał?
Ch- By mnie powstrzymać, zanim się spotkamy, jednak nie martw się, unieszkodliwiłem go trucizną w posiłku samolotowym, naiwny szczur.

Wszystko nabierało sensu, a zarazem pojawiało się coraz więcej pytań, jednak Osamu bardziej niż otwarta rana zabolała zdrada jedynej osoby, której postanowił zaufać. Szarpnął swoim ciałem chcąc się wyrwać, co spotkało się tylko z zażenowanym spojrzeniem ze strony niebieskookiego.

Zadziwiające, że mimo tak znacznej różnicy wzrostu miał mniej sił, pewnie przez pobyt w szpitalu, ale na wszelki wypadek postanowił kiedyś zapytać Nakaharę o jego grafik ćwiczeń, jak już przestanie go torturować i łamać mu serce, na pewno robi jakieś ćwiczenia na mięśnie brzucha. Zamyślenia przerwała kontynuacja przemowy godnej każdego złego książkowego bohatera.

Ch- Nieprzypadkowo właśnie ja byłem wzorem twojej postaci, wiele razy zdarzało mi się być w twojej okolicy, oprócz tego...

Brutalnie chwycił podbródek bruneta, wbijając paznokcie w delikatną skórę i obracając jego twarz na bok, uważnie analizując każdy detal, wywołując u informatyka wiele sprzecznych uczuć swoim dotykiem.

Ch- Po pijaku spędziliśmy parę nocy razem w barze, jakoś zawsze przypadkiem na Ciebie wpadałem...

Dazai tylko się roześmiał, przypominając sobie o zagadkowych śladach na swojej szyi z tamtych dni. Cała ta sytuacja nie wywoływała w nim strachu, może trochę rozczarowanie i ból w ciele przez ilość uderzeń, którymi został obdarowany w ostatnich godzinach.

D- To wiele tłumaczy.

Uścisk zelżał, a ciemnooki był wreszcie w stanie osunąć się po ścianie, trzymając się kurczowo za obolałe ramię. Chuuya rozstawił nogi między siedzącym na podłodze partnerem i nachylił się do jego uśmiechniętej twarzy.

Ch- Jak się czujesz po okazaniu się idiotą?
D- Tak, jak ty na codzień

Teraz oboje się uśmiechali, jednak w zupełnie inny sposób niż kilka dni wcześniej. Wtedy też informatyk odkrył rozwiązanie całej zagadki, mając dość dowodów i poszlak, by się rozczarować odkrywając zakończenie tej historii.

D- Zrobiłeś to dla kodu z tamtego dysku twardego, prawda?
Ch- Sam nigdy nie byłbym w stanie go rozgryźć, a te dane pozwolą mi powiększyć dziesięciokrotnie moje zarobki. Zazwyczaj nie działam dla pieniędzy, ale muzyk musi z czegoś żyć, szczególnie gdy jest mafiosą po godzinach.

Zabawne, intelekt bruneta mógłby zostać wykorzystany na miliony sposobów, zarówno dobrych jak i mniej szlachetnych, jednak wszyscy chcieli tylko zarobić. Jedyna różnica tkwiła w tym, że rudowłosy chciał jeszcze jednej rzeczy oprócz geniuszu. Położył swoją dłoń na klatce piersiowej partnera, składając na niej niezwykle delikatny w porównaniu z tym, co robił przed chwilą, pocałunek. Jak trzeba było Nakahara umiał być gentelmanem.

Ch- Teoretycznie już Ciebie nie potrzebuję, ale czas spędzony z Tobą nie był taki zły, może jeszcze mi się przydasz...

Drzwi wejściowe wyleciały z hukiem, a do środka wpadł uzbrojony rycerz na białym koniu, choć zamiast wierzchowca miał kartkę "szybkiego powrotu do zdrowia, pacanie" i małe co nieco na poprawę humoru. Niestety te podarunki wylądowały na podłodze, gdy Tachi zauważył w jakiej pozycji zastał swojego przyjaciela i jego kochanka.

T- Dazai, ty dzika bestio!

Korzystając z osłupienia rudowłosego Osamu z całej siły pchnął go o ścianę, pozbawiając kapelusznika równowagi. Kulejąc podszedł do głośno śmiejącego się niezapowiedzianego gościa, który nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego do czego naprawdę doszło przed chwilą w mieszkaniu.

D- Taczka, masz naprawdę świetne wyczucie czas- ZA TOBĄ!

Wiele rzeczy wydarzyło się naraz. Osamu poleciał do tyłu, tracąc z wyczerpania świadomość, Chuuya pchnął Taczkę na podłogę, a przez pozbawioną już szyby framugę wleciał kolejny nabój, trafiając prosto w wyznaczony mu cel.

...

Ch- Dazai? Słyszysz mnie?

_Ciąg dalszy nastąpi_

Doting | SoukokuWhere stories live. Discover now