Rozdział VI

680 46 9
                                    


Kolejne dni były równie ekscytujące. Uczniowie bardzo przeszkadzali swoim nauczycielom wciąż pytając o zaistniałą sytuację. Oczywiście nie odbyło się od wycieku informacji na temat ugrupowania Nowych Najwierniejszych. Uczniowie chcąc iść w ślady za sławnym Harrym Potterem, łamali przepisy byleby tylko zaczerpnąć adrenaliny związanej z przygodą. Było to nie na rękę Sherlockowi, który uważał ich za totalnych idiotów podobnie jak Snape. Natomiast Hermiona z Minerwą często korzystały z podsłuchiwanych rozmów. Wszystko się liczyło, musiały zapobiec wybuchowi kolejne wojny jeszcze zanim została ona wypowiedziana, a każda informacja była istotna. Dziewczynę niepokoił jednak fakt, że Miriam Wood nie pojawiała się na lekcjach od dłuższego czasu, a Oliver unikał jej jak ognia. Minerwa z pewnością wiedziała co się dzieje ale zbywała dziewczynę słowami, że jest to sprawa Woodów i dziewczyna nie powinna się w to wtrącać. Dlatego też zawiedziona przestała dociekać. Z Severusem sytuacja wyglądała zabawnie. Granger nigdy by nie przypuszczała, że może tak swobodnie żartować sobie w jego towarzystwie. Jednak to był tylko początek niespodzianek, których profesor miał w zapasie.

- Granger, nie bądź baba, zabij tego pająka! Jak się brzydzisz to kapciem! - Ubolewał nad jej twórzostwem pewnego jesiennego poranka.

- Jak byś jeszcze nie zauważył, to jestem babą! - Odpyskowała mu wciąż przyglądając się z daleka korsarzowi, który uwił sobie pajęczynę w kącie łazienki.

- Oh, zauważyłem. W końcu nie raz machałaś mi swoim życiowym dorobkiem przed nosem. - Odparł złośliwie lewitując wokół jej pół-nagiego ciała.

- Zdawałeś się być z tego bardziej zadowolony niż zdenerwowany. - Spojrzała na niego hardo na chwilę zapominając o wątpliwej budowie wielonogu.

- Nie narzekam. Nic lepszego do wyboru nie mam. - Wzruszył ramionami z nonaszalanckim uśmiechem, który Hermiona od dwóch tygodni widziała przynajmniej raz dziennie. Nie marudziła, bardzo jej się ta mina podobała.

- Więc korzystaj z widoków pókim jeszcze miła. - Rzuciła w jego przeźroczystą postać kapciem, który przez niego bez najmniejszego problemu przeszedł. Snape spojrzał się z powątpiewaniem na zachowanie dziewczyny.

- Mogłaś go lepiej wykorzystać i zabić tego pająka. - Wspomniał, przez co Hermionie powrócił nieprzyjemny dresz. - Nie jesteś Weasley, zabij go normalnie.

Hermiona wzięła drugiego papcia do ręki, po czym zaczerpnęła pare głębszych wdechów i na oślep uderzyła w kąt łazienki. Kiedy tam spojrzała pająk był pięknie rozplaszczony. Zadowolona z siebie spłukała ścianę, po czym wytarła ją jeszcze papierem toaletowym który spuściła w klozecie. Z uczuciem ulgi rozebrała się do końca by wejść do letniej już wody. Zaczęła się myć i kiedy znów przyłapała Snape na wlepianiu swoich czarny do granic możliwości oczu w jej ciało postanowiła się z nim trochę podroczyć. Sposób w jaki szorowała swoje ciało przypominał kotkę w rui. Kiedy Snape zdawał się być nieporuszonym rozpoczęła delikatne pomrukiwania. One jednak też nie odniosły wymarzonych efektów, ale wystarczającą satysfakcję, kiedy jego oczy lekko się rozbłysły. W końcu wyszła z wanny i zaczęła się z zadowoleniem i delikatnym podnieceniem własnymi ruchami wycierać. W pewnym momencie zdenerwowała się na obojętność Snape, więc po prostu ubrała się już zwyczajnie. Mężczyzna cicho parsknął dumny ze swojej gry aktorskiej. Nie mógł się przyznać, że wieloletni celibat sprawiał, że przy Hermionie, która była w gruncie rzeczy niczego sobie był rozpalony do granic wytrzymałości. Gdyby nie to, że nie mógł jej dotknąć każde inne zahamowania były by za słabe.

Nie rozumiał czemu pozwolił sobie w końcu na taką swobodę, na granie w tą grę i był przekonany, że nie może się ona skończyć dobrze, a przynajmniej nie dla dziewczyny. Pomimo to nie schodził z pola walki – jaki miałoby to sens, skoro każde starcie wygrywał?

5 Metrów ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz