Rozdział XVI

492 50 16
                                    


Karkaroff z Draconem opowiedzieli wszystkim zebranym o wyprawie i o nieudanej próbie odebrania Korony zarówno przez Nowych Najwierniejszych jak przez nich samych. Hermiona z jednej strony była ucieszona tym faktem, jednak z drugiej bała się, że może Malfoy przegapił coś będąc w grobowcu. Ogłosiła jednak zawieszenie rozmów i pozwoliła wszystkim już trochę mniej spokojnie cieszyć się świętami. Oczywiście Karkaroff natychmiast został sprawdzony i doleczony na ile się dało przez Poppy. Pielęgniarka pochwaliła Dracona za jego umiejętności magomedyczne po czym wciąż mając na oku obojga mężczyzn zasiadła do wigilijnego stołu. Ledwo przybyli poszli w jej ślady tęskniąc jeden za swoją ukochaną, a drugi za przyjaciółmi.

Młoda nauczycielka nie pozwoliła sobie jednak na taki komfort. Wzięła na talerz tyle ile uznała za słuszne po czym usiadła w kuchni, z dala od gwaru rozmów i śmiechów. Jadła machinalnie zatopiona w swoich myślach. Snape nie odezwał się słowem póki nie przestała pustym wzrokiem kontemplować jednej z półek.

- Wpadłaś na jakiś pomysł? - Spytał w momencie w którym spojrzała na pół pusty talerz.

- Niestety, chyba pozostaje nam tylko czekać na nieuniknione. - Pokręciła smutno głową.

- Też mi się tak wydaje. Granger, tylko nie czekajmy bezczynnie. O ile uda się i atak nie nastąpi jeszcze dziś zacznij najmłodszych przygotowywać do tego.

- Wiem Severusie, wiem. - Odpowiedziała krótko po czym znów zaczęła wpatrywać się w półkę. Snape ledwie westchnął i zaczął szukać jakiejś książki w w kieszeni swojego płaszcza wiedząc, że dziewczyna znów zatopiła się we własnej głowie.

- Severusie... - Zaskoczyła go, kiedy nie zdążył nawet znaleźć dobrego tytułu. - Pomóż mi... Zaczyna mnie dopadać nostalgia świąt, a sama mówiłam, że musimy uważać.

Przetarła oczy po czym zjadła ostatnią porcje sałatki jaką miała nałożoną na talerz. Snape zastanowił się przez chwilę nie wiedząc co ma zrobić czy powiedzieć. Wyjrzał przez okno w kuchni i jakby go olśniło. Poprosił, by Granger się ubrała i wyszła na dwór. Trochę zdziwiona postąpiła zgodnie z prośbą i opuściła kuchnie wychodząc na tyły Nory. Stanęła na schodach ale Snape kazał jej iść dalej, aż pod samą barierę. Szła zastanawiając się o co chodzi duchowi. Kiedy już doszła do samego końca poprosił by przeszła barierę dookoła. Zmartwiona coraz bardziej szła co jakiś czas pytając się Snape o co może mu chodzić. Jednak ten nie chciał nic powiedzieć. Po pół godzinie, może trochę więcej stanęła w tym samym miejscu z którego ruszyła i dopiero w tedy duch raczył się do niej zwrócić.

- Jest około dwudziestej. Przeszliśmy cały teren. Nasłuchiwałem, wypatrywałem a wzrok mam lepszy od człowieka. Ani śladu po Nowych Najwierniejszych. - Zaczął a ona mniej więcej zrozumiała o co mogła mu chodzić. - Nie sądzę, by się pojawili dzisiaj, jednak nie można zaufać wrogowi. Mimo to spójrz w górę. Co widzisz?

- Niebo. - Spojrzała i odpowiedziała, ale Snape milczał. - Rozgwieżdżone niebo. Padające z nieba płatki śniegu. Świecący na niebie księżyc. Severus, o co ci chodzi?

- O nostalgię świąt. Pozwól sobie na nią Granger, chociażby przez chwilę. Pomyśl o tym o czym byś chciała w te święta. Odnajdź swoją gwiazdę i wypowiedź swoje życzenie. Pozwól sobie na to. Pamiętaj, że na pięć minut ja mogę cię zastąpić w pilnowaniu.

- Co to się stało, że taki gbur, który zawsze unikał świąt może tak poetycko o nich mówić. - Zaśmiała się czując jak poruszyły ją te słowa. Udowadniał jej nimi, że jest wsparciem w bitwie, ale również przyjacielem.

Severus postanowił nie odpowiadać jej na tą zaczepkę. Sam nie przepadał za świętami. Tak zwana magia świąt nigdy u niego nie istniała, a ból który czuł co roku się zwiększał przez pryzmat schematycznego wyglądu świąt. Rodzina... Spokój... Radość. Coś, czego w życiu zbyt wiele nie zaznał. Na święta miał przeklętego pijaka, ciągłe krzyki i płacz. Nie akceptował też radości innych na ten świąteczny czas. Na głupie trzy dni. Ale pomimo tego nie chciał zabierać Granger czegoś, czego sam nie doświadczył. Dla Hermiony wesołe święta były czymś normalnym. Pamiętał bardzo dobrze, jak spędzał je pierwszy raz w postaci ducha. Granger zamiast iść do przyjaciół, jeść przepyszne potrawy w Norze siedziała sama w jego starym domu, upijała się Ognistą a potem przespała z Olivierem, który w sumie też był pijany. A scenariusz powtarzał się co roku. Dlatego postanowił, że ten rok – chociaż okrutniejszy – będzie dla niej chociaż trochę lepszy.

5 Metrów ✓Место, где живут истории. Откройте их для себя