Rozdział 26

8.5K 400 19
                                    

To wybór, a nie przypadek, decyduje o twoim przeznaczeniu. Sam musisz zdecydować, ile jesteś wart, jaką odgrywasz rolę w świecie i w jaki sposób nadajesz mu sens. Nikt inny nie dysponuje tym, co ty - twoim zestawem talentów, pomysłów, zainteresowań. Jesteś oryginalnym egzemplarzem. Arcydziełem.

Siedząc przy stole nie miałam pojęcia, jak zachowywać się wobec Dereka. Zdawałam sobie sprawę, że jego słowa były nieprzemyślane, ale mimo wszystko wypowiedział je. A on nigdy nie mówi o swoich uczuciach. Nawet nie stara się ich nazywać.

Gdy w mojej głowie myśli szalały niczym rozpędzony pociąg, zauważyłam kątem oka ruch na krześle obok. Landon powolnym ruchem usiadł obok mnie i zabrał się za nakładanie nutelli na naleśniki. Czyli miałam rację, mężczyzna skrycie wielbi szczęście w słoiku.

Po jego minie możnaby wywnioskować, że kompletnie zapomniał o sytuacji sprzed pięciu minut. Jednak agresywne ruchy nożem pokazywały coś zupełnie innego.

Był przerażony. Totalnie, absolutnie przerażony.

Nie chciał tego okazać, w końcu taki już jest. Zastanawiałam się, czy odezwać się i poruszyć drażliwy temat. Obracałam kubek z kawą w rękach, szukając odpowiednich słów.

- Derek, takie słowa się mówi. Spokojnie. - Cicho zaczęłam.

Poruszył się niespokojnie na krześle.

- Nie, Margo. Ja nie mówię takich rzeczy. - Spojrzał mi prosto w oczy.

- Na pewno powiedziałeś kiedyś komuś, że go kochasz. Każdy to kiedyś zrobił, nawet jak był mały. - Nie zliczę, ile razy powiedziałam to nawet mojemu psu.

- Nie ja. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek powiedział komuś te dwa słowa. - Odpowiedział oschłym tonem. Zastygłam na miejscu.

- Chcesz powiedzieć, że to mi... - Gula w gardle powstrzymała mnie przed dokończeniem zdania.

Derek na moje słowa tylko kiwnął głową. Desperacko zaczęłam szukać czegoś do zmiany tematu. Zerkając na drzwi wejściowe, od razu przypomniałam sobie o niespodziewanym gościu.

- Twoja mama była tutaj pół godziny temu. - Wstałam, żeby odnieść pusty kubek do zlewu i ogarnąć kuchnię po gotowaniu.

- Moja mama? Po co? - W jego głosie można było usłyszeć spore zdziwienie. Najwyraźniej nie często odwiedzają się nawzajem.

- Chciała tylko podrzucić Ci jakieś dokumenty. Położyłam kopertę na komodzie przy wejściu. - Zaczęłam zmywać naczynia. - Nie została dłużej, bo miała zaraz jakieś spotkanie.

- Jasne. Ona zawsze miała jakieś plany. - Wygarnął z oschłością.

Poczułam nagłą chęć bronienia kobiety, która była dla mnie tak uprzejma.

- Wydawała się bardzo miła. I naprawdę wyglądała na odstrojoną. - Zerknęłam na Landona. Katował naleśnika.

Po prostu genialnie.

- Ona zawsze musi wyglądać na przygotowaną na spotkanie z samym diabłem. Tak ją nauczył ojciec. - Wstał i podszedł do mnie z talerzem. - Nie znasz ich i nie wiesz, jacy są naprawdę. To genialni aktorzy.

- A Ty nigdy nie udajesz? - Cicho zapytałam, opierając się biodrem o szafkę i patrząc mu w oczy.

Zastygnął w miejscu i odwrócił głowę w moją stronę. Widziałam, że miał ochotę coś powiedzieć, ale finalnie tylko zabrał się za mycie swoich naczyń.

Od razu poczułam się źle z tym, co wyszło z moich ust. Powinnam była się powstrzymać. Podeszłam do niego powolnym krokiem i zakręciłam wodę.

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz