Rozdział 45

6.5K 400 19
                                    

Przepraszam, że przez tak długi okres nie było rozdziału  🙏🏻
Macie pełne prawo mnie ukamieniować XD
Ale spokojnie, opowiadanie zostanie ukończone, więc spodziewajcie się kolejnych części 🙄

Stałem tyłem do okna wychodzącego na centrum Manhattanu i z rozbawieniem przyglądałem się, jak kobieta mojego życia przymierza siódmą już sukienkę. Obróciła się dookoła w odbiciu lustra, po czym ze zdenerwowaniem zaczęła zdejmować z siebie czarny materiał.

- To jest jakaś katastrofa. - Burknęła ze zrezygnowaniem, siadając na łóżku w samej bieliźnie. - Dwa tygodnie temu kupiłam te wszystkie ubrania, a teraz nawet nie mogę ich założyć.

Spojrzałem na zaokrąglony brzuch Margo, którego nie miała jak ukryć pod żadnym materiałem. Momentalnie moje serce zaczęło szybciej bić, a wzdłuż kręgosłupa poczułem przyjemny dreszcz.

Moja kobieta, która nosi w sobie moje dziecko. Cały mój świat.

Ruszyłem powolnym krokiem w jej stronę, ubrany w czarny garnitur. Uklęknąłem przed nią i złapałem jej twarz w swoje ręce.

- Aniele, wyglądasz idealnie we wszystkim, co zakładasz. - Powiedziałem zgodnie z tym, co myślałem. - W czym jest problem?

Blondynka tylko roześmiała się gorzko i spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami. Najpiękniejszymi, jakie kiedykolwiek widziałem.

- W tym, że jeśli założę którąkolwiek z tych sukienek... - Zerknęła na stertę leżącą na podłodze. - Jak tylko usiądę, na samym środku moich czterech liter pójdzie mi szew. A uwierz mi, naprawdę nie chcę pokazywać wszystkim swojej bielizny. Zwłaszcza twojej i mojej rodzinie. - Rzuciła mi dosadne spojrzenie.

Roześmiałem się tylko głośno na jej słowa, po czym podniosłem się i pociągnąłem dziewczynę za sobą. Stojąc naprzeciwko siebie, objąłem ją ramionami i zacząłem krążyć dłońmi po jej brzuchu i plecach.

- Masz rację. - Nachyliłem się do jej ucha. - To widok przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie.

Margo wciągnęła szybko powietrze, po czym najzwyczajniej w świecie rzuciła się na mnie i pociągnęła za sobą na łóżko.

Pół godziny później byliśmy prawie spóźnieni i kompletnie nie gotowi.

- To nie był dobry pomysł. - Mamrotała, przegladając pośpiesznie kolejny raz wieszaki w szafie.

- Nie zwalaj tego na mnie. To nie mi od kilku miesięcy szaleją hormony i mam co pięć minut ochotę na seks. - Wymamrotałem, siedząc na łóżku i zapinając guziki białej koszuli.

- Nie udawaj, że ci to przeszkadza. - Rzuciła przez ramię z uśmiechem.

- Nie składam zażalenia. - Podniosłem ręce do góry. - Możesz mnie wykorzystywać do woli.

- Tak to nazywasz? - Parsknęła, zdejmując przy tym ubranie z wieszaka.

- Myślę, że to akurat działa w dwie strony. Wykorzystujemy siebie nawzajem, a co w tym wszystkim najlepsze, obojgu nam się to podoba.

- O tak. - Spojrzała na mnie głodnym wzrokiem.

Jej lekko zakręcone włosy nabierały w słońcu rudy odcień, brak makijażu odejmował jej lat i eksponowal naturalne piękno, wraz z piegami i uroczymi rumieńcami. Ciało, którego mogłaby zazdrościć sama Afrodyta sprawiało, że nie byłem w stanie myśleć o czymkolwiek innym poza Margo.

Mogę spokojnie nazywać się uzależnionym. Kobieta przede mną jest nałogiem, z którego nie chcę nigdy wyjść.

- A ta? - Pokazała mi pudroworóżową sukienkę na ramiączkach z wcięciem w talii i rozkloszowanym dołem do kolan.

- Bardzo ładna. - Przyznałem, nie odrywając wzroku od jej oczu.

- Cóż, w tą się raczej zmieszczę. - Prychnęła pod nosem. Włożyła ubranie przez głowę i opuściła delikatnie wzdłuż ciała. Materiał opinał ją na piersiach i brzuchu, sprawiając że miałem ochotę po raz drugi w ciągu godziny porwać ją w ramiona.

- Wyglądasz przepięknie. - Powiedziałem cicho, błądząc oczami po jej ciele.

- To dobrze, bo nic innego nie mam. - Roześmiała się z ulgą, po czym wsunęła stopy w cieliste szpilki.

- Będzie ci w nich wygodnie? - Zapytałem niepewnie. Pamiętam urywek rozmowy z lekarzem, w którym mówił o unikaniu wysokich butów.

- Nie, ale nie mogę założyć innych. Po prostu nie wypada. Zresztą, nie mam zamiaru dużo chodzić. Znajdę jakieś wygodne miejsce i się z nim zaprzyjaźnię. - Stanęła przede mną i obróciła się dookoła. - Gotowa.

Podniosłem marynarkę z oparcia krzesła i założyłem szybkim ruchem, po czym wziąłem Margo za rękę i poprowadziłem w stronę wyjścia.

- Wow, wyglądasz nieziemsko. - Taksowała mnie całą drogę wzrokiem. - Mam ochotę zamknąć Cię w sypialni.

Wybuchnąłem głośnym śmiechem na jej wyznanie i objąłem ramionami, przyciągając do siebie. Staliśmy przed windą, czekając aż przyjedzie na górę.

- Nie zapomniała Pani czasem czegoś? - Zapytałem zaczepnie.

- Nie... Czego? - Spojrzała na mnie z konsternacją.

Wskazałem oczami na kanapę, na której leżała kremowa torebka. Kobieta cmoknęła ustami i zgarnęła ją szybkim ruchem.

- Niedługo zapomnę założyć ubrania. - Pokręciła głową, wchodząc przy mnie do windy.

- Ważne, żebyś pamiętała jak je zdejmować. - Burknąłem cicho z lekkim uśmiechem.

W odpowiedzi szturchnęła mnie mocno łokciem w żebra, śmiejąc się jednocześnie.

- Na pewno ten wystawny obiad z naszymi rodzinami jest dobrym pomysłem? - Zapytała, zerkając na mnie.

- Spokojnie, będzie dobrze. Muszą się kiedyś poznać.

- No wiem. Ale i tak mam wrażenie, że coś pójdzie nie tak. Twój ojciec i mój...

- Na pewno znajdą nić porozumienia. - Przerwałem jej. - To będzie bardzo ważny dzień. Nowy początek. Nic się nie stanie.

Margo ścisnęła mocniej moją dłoń, patrząc nieprzytomnym wzrokiem na malejące cyfry nad drzwiami windy.

Wszystko musi być idealnie, bo nie będę miał drugiej szansy. Nie można powtórzyć dnia.

Dotknąłem drugą ręką aksamitnego pudełeczka w kieszeni moich spodni i nabrałem mocno powietrza.

The FeelingWhere stories live. Discover now