#6

321 57 0
                                    

Ogromny uśmiech zdobił moją twarz, a oczy miałem nadal przymknięte

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Ogromny uśmiech zdobił moją twarz, a oczy miałem nadal przymknięte. Nie ruszyłem się z tego miejsca nawet na moment. Bałem się, że jak to zrobię, to już nigdy tu nie wrócę- Do mojego raju.

-Zawszę się zastanawiałem, jak teraz wyglądasz.

Powiedziałem spokojnie uchylając powoli powieki, aż promienie zachodzącego słońca nieprzyjemnie mnie poraziły.

-Jak pięknym stworzeniem musisz być.

Jeden kącik moich ust uniósł się ku górze, a nogi jeszcze bardziej ze sobą skrzyżowały.

-Czy twój majestat, jest ponad ludzkie wyobrażenie. Czy istniejesz taka, jaką cię piszą w pradawnych księgach.

W sercu coś mnie ścisnęło. Jakiś niezrozumiały ból, który zawsze objawiał mi się, gdy myślałem o tym małym, drobnym nieznajomym. To uczucie nasilało się z każdym zachodzącym dniem. Jakbym tęsknił za czymś, czego nigdy nie widziałem i nie spotkam.

-Co, jeśli jesteś tylko moim wyobrażeniem? Fikcją, której twórcą jest moja bujna wyobraźnia?

Spuściłem wzrok na dłonie. Od razu mój humor się pogorszył, przez co prawie łza spłynęła, po moim policzku.

-Nawet wolę nie brać pod uwagę tej ewentualności. Zbyt pragnę tego spotkania.

Przesypywałem w dłoniach nagrzany słońcem piasek. Przemykał przez moje palce, tak bezwstydnie i zarazem sprytnie. Trochę jak moje stracone dni w ścianach, chłodnych murów zamku. Westchnąłem przeciągle na tę myśl.

-Gdybym tylko miał tutaj farby i sztalugę... Chciałbym zapamiętać choćby najmniejszy szczegół, najdrobniejszą rzecz tego miejsca.

Wymruczałem zawiedziony. Dzisiejszy zachód był tak wspaniały i zapierające dech w piersiach, aż ciężko było go nie uwiecznić. Uniosłem się pospiesznie z sypkiego podłoża i strzepałem brudny pył z gustownych, drogich ubrań.

-Będę wracał tu każdego dnia. I deklaruję ci, że dotrzymam danego słowa. Aż w końcu, jeśli tylko zechcesz, ujawnisz przede mną swe oblicze.

~Taehyung~

Obserwowałem młodego mężczyznę z ukrycia, bardzo uważnie z widocznym zaciekawieniem i wszechogarniającym niepokojem oraz delikatnym strachem. Moje tęczówki nabrały intensywniejszej barwy różu, a ogon zaświecił fioletowym blaskiem, przez nadmiar odczuwanych, sprzecznych emocji.

Chwyciłem się nieudolnie twardej, nieprzyjemnie szorstkiej skały. Z uśmiechem podziwiałem radość i szczęście wysokiego człowieka o czarnych włosach. Tryskała z niego taka niezrozumiała, niesamowita energia. Skakał, krzyczał, śmiał się, rzucał we wszystkie możliwe strony. Zachowywał się jak niespełna rozumu, jednak w dobrym tego słowa znaczeniu. To było zadziwiające.

Kiedy tylko zbliżył się do zwilżonego brzegu, dotyk jego dłoni na wodzie spowodował niezidentyfikowaną falę, która uderzyła mnie, jak szok. Rozprzestrzeniające się uczucie połączenia w jedność. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, jak i nigdy nie słyszałem.

Aż przeszedł mnie dreszcz, a ogon zesztywniał w bezruchu. Dziękowałem bogom za, to iż zdecydowałem się być w ukryciu.

Jego słowa docierały do mnie echem, co spowodowało, że kilka łez w postaci perełek spłynęło do mojej muszli.

Nikt nigdy nie mówił o mnie w tak piękny i pochlebny sposób. Tak uczuciowy i czysty. Choć nie miałem takiej pewności, lecz czułem. Czułem tą szczerość.

Kiedy tylko przymknął powieki, od razu zanurzyłem się w krystalicznie niebieską taflę. Lecz tylko kilka centymetrów od powierzchni, by jak najlepiej słyszeć jego dalsze wywody.

Jak docierają do mnie słowa obietnicy,  policzki pokrywa róż, a serce w piersi zagrzewa, pompując niebieską, szlachetną krew.

-Trzymam za dane mi słowo drogi Seokjinie.


Siren singing «~TAEJIN~»Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang