#15

292 43 18
                                    

~Taehyung~

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

~Taehyung~

Płynąłem czym prędzej, by dotrzeć zpowrotem do pałacu. Dzień chylił się ku końcowi, a słóżba zapewne sprawdza już wszystkie pokoje. Miałem ochotę się popłakać, na wyobrażenie wątpiącej miny ojca. Nigdy nie chciałem być marnotrawnym synem. Nie chciałem łamać ostrych zasad, do których mimo wszystko często się nie stosowałem.

-Jesteś głupi Taehyung.

Mruknąłem do siebie, przepełniony pewną nienawiścią. Tak wżerającą w duszę, aż spokojnie czułem jej piekielny ból. Jednak nie darzyłem nią tego poczciwego, człowieczego młodzieńca, a wyłącznie siebie. Tak bezmyślnego, by poddać się zakazanej pokusie, w postaci spotkania z... Z... CZŁOWIEKIEM.

Samo to słowo wzbudzało przeraźliwy dreszcz, jednak i pewne ciepło.

-To nigdy nie powinno mieć miejsca.

Największy żal, zrodził się z przyspieszonego bicia błękitnego serca, które niegdyś tak szlachetne i czyste, miało na swoim koncie, drobne przewinienia. To ono zabiło mocniej, na dotyk ciepłej skóry, tak kontrastującej z tą moją. To ono rwało się w stronę Seokjina. To ono mu z marszu zaufało.

I właśnie to mi się najbardziej nie podoba...

Nienawistna łza zakręciła się w oku, a pięści zacisnęły. Ogon przyspieszył ruchu, a usta zwęziły. Mury wyłoniły się ze swojej kryjówki, wieża pałacu pojawiła się w zasięgu moich oczu, które w tym momencie świeciły żywym ogniem.

Cisza panująca wokół, sprawiała wrażenie pewnego niepokoju. Tak więc przyspieszyłem jeszcze bardziej. Już wiedziałem dlaczego ojciec przestrzegał mnie, przed późnymi powrotami. Nocą wszystko wydawało się straszniejsze i bardziej obce niż zwykle.

Całe szczęście w mojej jaskini miałem otwór przez który wpadało światło, więc spokojnie mogłem niezauważalnie przemknąć się do środka. Skryłem się za kolorowymi, w tym braku światła, nieco wypłowiałymi koralowcami. Rozglądałem się po obu stronach, czy nie ma w pobliżu żadnego stróżującego.

Ani drgnięcia wody, więc przemknąłem prędko do otworu i z ledwością przecisnąłem. Delikatnie obtarłem sobie biodra, ale najważniejsze było, to że dotarłem do komnaty.

-Gdzie byłeś?

Wzdrygnąłem się na dźwięk niskiego, siarczystego głosu. Przymknąłem oczy i zagryzłem wargę, będąc tyłem do ojca. Niepewnie i z lekką obawą odwróciłem się w jego stronę, dzięki czemu spotkałem się z miną pełną gniewu i niedowierzania.

Tego najbardziej się bałem.

-J-ja...

-Miałeś nie wracać po zmroku. Czy moje słowa do ciebie nie docierają?

Uniósł się, a ja skuliłem ramiona. Czułem się najgorzej na świecie i nie ukrywam, miałem żal do siebie.

-Przepraszam tato.

Siren singing «~TAEJIN~»Where stories live. Discover now