Rozdział 3-Koniec regencji

254 12 0
                                    

*Haci zawołał*
Uwaga jej wysokość Valide Kosem Sultan
*Wszyscy się ukłonili gdy Sułtanka weszła do haremu, szłam za Sułtanką, ujrzałam trzy kobiety jedna miała ciemne włosy druga zaś była blondynką a trzecia też miała ciemne włosy ale stały przy niej dzieci, Sułtanka usiadła na środku haremu a ja ustałam za Sułtanką i patrzyłam na Haciego gdy wyjął papier z rozkazem i zaczął czytać*
Haci-Na początku pragnę podziękować w moim imieniu i poddanych mojej matce za to, że przez 10 lat sprawowała władze nad państwem gdy ja byłem dzieckiem ale dziś zmieniam prawo i zakańczam okres regencji mojej matki oraz ogłaszam siebie jako jedynego sprawującego władze nad państwem*Po przeczytaniu wszyscy spojrzeli z nie dowierzaniem na Sułtanke matkę, Sułtanka po chwili gwałtownie wstała i poszła w stronę swojej komnaty, ja oczywiście poszłam za nią lekko zdezorientowana decyzją władcy, gdy weszła do środka a za mną zamknęły się drzwi ona mnie wygnała*
Kosem-Wszyscy macie stąd wyjść! Wynocha!
Ja*Pośpiesznie wyszłam z komnaty, przestraszona bo nigdy nie widziałam jeszcze Sułtanki takiej złej*
Kosem-Jak on mógł mi to zrobić i to jeszcze na oczach wszystkich jak!*Złapała lustro i z całych sił je przywróciła a potem zrzuciła wszystkie dokumenty jakie były na biurku, wyszła na taras by ochłonąć*
Haci-Dlaczego nie jesteś z Sułtanką?*Podszedł do mnie i przyglądał się mi uważnie*
Ja-Sułtanka Kosem mnie przegnała jest bardzo zła*Spojrzałam na niego lekko przestraszona*
Haci-Nie dziwie się, że jest zła*Wszedł do środka i zobaczył bałagan w komnacie, zobaczył na tarasie swoją panią i podszedł do niej powoli*
Kosem-Widać, że mój własny syn uważa mnie za wroga*Spojrzała na swojego sługe*
Haci-Pani nie mów tak, napewno twój syn nie uważa ciebie za swojego wroga tylko chciał zdjąć z ciebie teb ciężar*Też spojrzał na swoją panią*
Kosem-Mógł mnie wezwać i to powiedzieć sam a on mnie upokorzył na oczach wszystkich*Złapała się barierek i zaciskała dłonie mocno*
Haci*Nie wiedział co odpowiedzieć więc spuścił głowe i milczał*
Kosem-Musze z nim pomówić nie pozwolę siebie tak traktować*Za nim Haci zdążył cokolwiek odpowiedzieć ona wyszła z komnaty jak wiatr, zobaczyłam Sułtanke jak przeszła koło mnie przeszedł mnie lekki dreszcz ale poszłam za nią*
Komnata Sułtana Murada:
M-Jak myślisz Silathar dobrze postąpiłem?*Podszedł bliżej do swojego przyjaciela*
S-Panie każdą decyzje którą podejmujesz wliczając tą dzisiejszą jest słuszna*W tym samym momencie Sułtanka Kosem weszła do komnaty syna jak burza i od razu wygoniła z niej Silathara*
S*Ukłonił się i wyszedł z komnaty, spojrzał na mnie*
Ja-Stało się coś, że tak na mnie patrzysz?
S-Nowa tu jesteś? Bo nigdy ciebie nie widziałem a znam wszystkie służące naszej Sułtanki Valide*Podszedł do mnie bliżej i przyglądał się mnie uważnie*
Ja*Podniosłam głowe do góry*
Jestem tu od wczoraj, powoli się przyzwycziam do tego miejsca
S-Rozumiem*Poszedł do swojej komnaty*
Komnata Sułtana:
Kosem-Jak mogłeś własną matke upokorzyć na oczach służby!
Murad-Valide uspokój się
Kosem-Jak mogę się uspokoić, nie mogłeś mi to w oczy powiedzieć, że chcesz sam rządzić?
Murad-Valide sama dobrze wiesz, że byś i tak władzy mi nie oddała*Podszedł do matki wściekły*
Kosem-Oddałam bym ale teraz mnie uraziłeś i to mocno*Odwróciła się na pięcie i chciała już wyjść ale się zatrzymała*wiesz czasami jak na ciebie patrze to widze Osmana obyś nie skończył tak jak on
Murad-Nie skończe a ty już wracaj do siebie bo ja już się nie boje twoich historyjek i opowiadań o losie Osmana bo za każdym razem o tym opowiadasz by mną kierować po swojemu*Pokazał gestem dłoni by wyszła*
Kosem-Za pamiętaj jedno państwo to ja!*Uderzyła pięścią w klatke piersiową i wyszła z hukiem*
Ja*Spojrzałam na nią i zobaczyłam jak jest bardzo wkurzona więc spuściłam głowe*
Kosem-Przygotuj mi hamam*Odwróciła głowe w strone służącej*
Ja-Jak sobie życzysz pani*Ukłoniłam się i poszłam wszystko przygotować*
~Pare minut później~
*Sułtanka weszła do hamamu owinięta ręcznikiem a potem usiadła, podszedłam do niej i zaczełam ją myć*
Kosem-Teraz zaczeła się wojna ja tak łatwo nie odpuszcze*Powiedziała to dumnie ale zarazem groźnie*
Ja-Pani moim zdaniem powinnaś doradzać swojemu synowi napewno chciał zdjąć z ciebie ten ciężar*Starałam się to powiedzieć normalnym tonem ale nadal się bałam ponieważ Sułtanka nadal była zdenerwowana*
Kosem-Zobaczymy co nam los przyniesie ale nie wiem co mój syn może jeszcze wymyślić i tego najbardziej się obawiam
Ja-Trzeba być dobrej myśli pani*Gdy skończyłam ją myć, pomogłam się jej ubrać w szlafrok i poszłam za nią do komnaty*
Morze śródziemnie:
*Princess Farya właśnie płynęła do Stambułu by poprosić Sułtana Murada o pomoc, gdy płynęła napotkała statek Kemankesa*
Kemankes-Kim jesteście i czego chcecie?
Farya-Jestem Princess Farya
Bethlen i jestem tu by prosić Sułtana Murada o pomoc pomożesz mi się z nim zobaczyć?
Ciąg dalszy nastąpi...

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now