Rozdział 16-Szczęście naszej matki jest najważniejsze

155 6 5
                                    

Ja*Patrzyłam przestraszona na to co się dzieje i nie mogłam pozwolić na śmierć Kemankesa więc zaczęłam działać, kopnęłam strażnika w piszczel który mnie trzymał a następnie popchnęłam go z całych sił na drugiego strażnika*
Murad*Trzymał matkę i spojrzał zdziwiony na Salihę*
Ja*Podbiegłam do Kemankesa i zabrałam mu sztylet*Nie zabijesz się ja na to nigdy nie pozwolę!
Kemankes-Saliha oddaj mi ten sztylet *Podszedł do niej i próbował zabrać jej sztylet*
Ja-Nie oddam!*Po biegłam na taras i wyrzuciłam sztylet*
Murad*Puścił matkę, złapał Salihę za włosy*Musisz zawsze się wtrącać!?
Ja-Jestem wierna swojej pani i zawsze będę się wtrącać w sprawy od których zależy szczęście i życie sułtanki! *Spojrzałam na sułtana bardzo zła za to jak traktuje swoją matkę*
Kösem*Spojrzała na Kemankesa a potem na Salihę która była trzymana za włosy przez jej syna*
Masz ją puścić!
Murad-Nie możesz mi rozkazywać
*Zaśmiał się*
Kösem*Podeszła do niego i złapała go za rękę*Powiedziałam, że masz ją puścić
Murad-Nie!*Odepchnął matkę z całych sił*
Kösem*Upadła na ziemię, uderzając się o biurko i straciła przytomność*
Kemankes-Sułtanko!*Nie wytrzymał, wziął Murada i rzucił nim o ściane*
Ja*Gdy zostałam puszczona, zobaczyłam jak Kemankes uderzył władcę i po chwili ujrzałam Sułtanke która leżała jak nie żywa, szybko do niej podbiegłam*Pani otwórz oczy!
Murad-Taki chardy jesteś? *Zamachnął się i uderzył Kemankesa w twarz*
Kemankes*Oddał Sułtanowi ale mocniej*To za Sułtanke Kösem!
Ja-Pani proszę otwórz oczy
*Oderwałam kawałek materiału od swojej sukni i zrobiłam Sułtance prowizoryczny opatrunek*
Kösem*Otworzyła lekko oczy i ujrzała Salihę*Saliha?
Ja*Uśmiechnęłam się lekko*Tak
Kösem*Odwróciła głowę w stronę Murada i Kemankesa którzy się bili*
Powstrzymaj Murada...proszę
Ja-Dobrze*Kiwnęłam głową, wzięłam świecznik bo sztylet wyrzuciłam i uderzyłam Sułtana który okładał Kemankesa pięściami*
Murad*Upadł na ziemię*
Kemankes-Dałbym sobie radę sam
*Spojrzał na Salihę*
Ja-Przejrzyj się w lustrze to zmienisz zdanie*Cicho się zaśmiałam bo Kemankes był cały zmasakrowany i wątpię czy by dał radę sam Muradowi*
Kemankes-Dobrze...może masz rację*
Podszedł do ukochanej i ostrożnie ją podniósł*
Kösem-Czy on nie żyje?*Spojrzała na swojego syna*
Ja*Podeszłam do sułtana i sprawdziłam czy oddycha*Nie martw się pani...żyje
Kemankes-On nam tego nie daruje
*Zerknął na Kösem*
Kösem-Wiem ale ja nie chcę jego śmierci to przecież mój syn*W tym samym momencie Murad nagle wstał i złapał się za tył głowy*
Murad-Myśleliście, że tak łatwo się mnie pozbędziecie?*Zawołał więcej strażników i Silathara*
Silathar*Ukłonił się i zaniepokojony spojrzał na swojego władce*Panie co się tu stało?
Murad-Nie pytaj tylko zabieraj mi z oczu całą trójkę i macie ich wrzucić do oddzielnych cel!
Silathar-Jak rozkażesz panie*Zabrali siłą Kemankesa i mnie a Sułtanka dobrowolnie poszła nie miała sił by walczyć*
~Droga do lochów~
Haci*Szedł do komnaty swojej pani gdy zobaczył strażników którzy prowadzili do lochów Kemankesa, Salihę i Sułtanke*Na Allaha Sułtanko!? Dlaczego cię prowadzą do lochów?
Ja-Haci pamiętasz jak mi opowiadałeś o Sułtance Handan i Derwiszu paszy?
Haci-Pamiętam ale co ma to związek z...*Zastanowił się przez chwilę i wiedział co Saliha ma na myśli*
Kösem*Spuściła głowe na dół bo nie potrafiła spojrzeć w oczy swojemu wiernemu słudze*
Hacı-Pani nie mogę cię stracić*Łzy zaczęły mu spływać po policzku*
Silathar-Haci Aga chcesz z nimi posiedzieć w lochu? *Podszedł do eunucha*
Haci-Coś wymyślę i was uratuje
*Szepnął do Salihy i do swojej pani a potem odszedł nie odpowiadająć szambelanowi*
~Lochy~
*Wrzucili mnie i Kemankesa do celi a potem spojrzeliśmy na Sułtanke która skuliła się w kącie swojej celi i po cichu płakała*
Ja-Pani nie płacz*Podeszłam do kraty, naszczęście moja cela była obok Sułtanki a Kemankes był przeciwko mojej celi*
Kemankes-Haci napewno nas z tych lochów wyciągnie on nigdy cię nie zawodzi pani
Kösem*Spojrzała na nich*Ja już nadzieję straciłam na uwolnienie a nawet na zaznanie szczęścia
~Komnata Sułtanki Kösem~
Haci*Zawiadomił wszystkie dzieci Sułtanki by wiedziały o tym co się stało i miał nadzieję, że pomogą uwolnić Sułtanke tak samo jak Salihę i Kemankesa po paru minutach zobaczył jak drzwi od komnaty się otwierają*
Bajazyd*Wszedł jako pierwszy a za nim reszta rodzeństwa*Haci co się stało powiesz nam?
Haci-Sułtan wrzucił do lochu Sułtanke, Kemankesa i Salihę
Kasym-Dlaczego to zrobił!?
Gevherhan-Kasym uspokój się, powiedzć nam Haci dlaczego nasz brat tak zrobił?*Jako starsza siostra musiała zachować spokój ale nie było jej łatwo*
Haci-Jeśli naprawdę kochacie swoją matkę to zrozumiecie...Sułtanka obdarzyła zakazanym uczuciem Kemankesa pasze a Saliha im pomagała i dlatego Sułtan ich wrzucił do lochu*Zapadła grobowca cisza nikt się nie spodziewał takiego czegoś po Wielkiej Sułtance Kösem jako pierwszy głos zabrał Bajazyd*
Bajazyd-Gdybym był sułtanem i bym się dowiedział o takim czymś to nigdy ale to nigdy bym tak nie postąpił jak Murad
Gevherhan-Nasza matka od bardzo dawna jest samotna, nie powinniśmy jej kazać jak ma żyć i uważam, że powinna być z Kemankesem
*Rodzeństwa zgodził się z tym co powiedziała Gevherhan oprócz Atike*
Atike-To nie jest nasza matka tylko tawerniana dziewka która puszcza się na prawo i lewo!
Ibrahim-Atike jesteś odemnie strasza o kilka minut ale to ja jestem ten dojrzalszy ponieważ ja rozumiem naszą matkę i szczęście naszej matki jest dla mnie, Kasyma, Bajazdya oraz Gevheran najważniejsze a dla ciebie i Murada widać, że więc lepiej będzie jeśli z tąd wyjdziesz*Pokazał ręką drzwi*
Atike-Ja mówię tylko samą prawdę  najlepiej będzie jeśli ją zabiją tak samo jak jej kochanka i tą Salihę też
Bajazyd-Atike! Uważaj o kim mówisz!
*Podszedł zły do młodszej siostry*
Atike-Prawda boli nie?*Syknęła do brata*
Kasym-Atike wyjdź z tąd natychmiast!
Atike*Wyszła z komnaty i poszła do sułtana by mu powiedzieć o tym, że Kasym, Ibrahim, Bajazyd i Gevherhan chcą uratować matkę, Kemankesa oraz Salihę*
Haci-A jak Sułtanka poszła do Sułtana?
Bajazyd-Dla mnie się liczy by uwolnić  naszą matkę, Salihę i Kemankesa
*Wszyscy się zgodzili z Bajazydem*
Ibrahim-To jaki mamy plan?
Haci-Znam dwie osoby które nam mogą pomóc
Gevherhan-Kto to taki?
Haci-Deli Hüseyin pasza i Halil pasza
Kasym-Halil napewno nam pomoże bo to wierny człowiek naszej matki ale Deli Hüseyin?
Haci-On jest przyjacielem Kemankesa więc pomoże nam
Bajazyd-Dobrze a wracając do planu to możemy jedynie Murada obalić a na tronie ja zasiąde
Kasym-Dlaczego ty masz zasiąść na tronie może ja bym chciał?!
Gevherhan-Uspokójcie się...Kasym według prawa na tronie zasiada najstarszy z książąt czyli Bajazyd
*Spojrzała na Kasyma*
Bajazyd-Nie bój się nie zabije ciebie i Ibrahima tak jak nasz zmarły brat Osman zabił Mehmeda
Kasym*Kiwnął tylko głową*
Ibrahim-Czyli zniecamy bunt janczarów i obalamy naszego brata, ratując tym samym matkę, Salihę oraz Kemankesa
Kasym*Spojrzał na młodszego brata*
Bajazyd-Taki plan mi odpowiada
*Reszta też zatwierdziła plan i z samego rana plan będzie wcielany w życie by wieczorem zrealizować go*

~Ciąg dalszy nastąpi~
Jestem zadowolona, że udało mi się napisać kolejny rozdział i postaram się kolejny napisać jeszcze przed nowym rokiem, wracając do rozdziału Kemcio żyje a Murad niestety też ale może niedługo nie będzie żył z tym się przekonamy w kolejnym rozdziale, dobranoc

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now