Rozdział 22-Burza Dopiero Się Zacznie

130 3 0
                                    

~Ranek, bazar~

Sinan-Pamiętaj o naszym planie i nie masz nas zawieść bo inaczej marny będzie twój los*Spojrzał w zielone oczy dziewczyny z poważną miną*
Hatun-Będę pamiętać i postaram się wykonać swoje zadanie jak najlepiej
*Spojrzała na niego i starając się nie okazywać swojego strachu*
Sinan-W porządku a teraz słuchaj mnie uważnie*Zbliżył się do niej*
Hatun*Kiwnęła głową i również się odrobinę zbliżyła do niego*
Sinan-Sułtan dziś pojawi się na bazarze więc masz okazję by wykonać pierwszą część planu, musisz za wszelką cenę wpaść mu w oko oraz by cię zabrał ze sobą do pałacu a reszta wtedy pójdzie Ci dużo łatwiej
*Odsunął się od niej i spojrzał na nią*
Hatun-Nie martw się dam radę *Spojrzała na niego pewna siebie*
Sinan-Trzymam cię za słowo
*Zaczął odchodzić ale się zatrzymał w pewnym momencie*Zapomniałem Ci powiedzieć, że kontaktować się będziemy przez Nasuha ağe a teraz idź do stoiska z materiałami gdzie czeka na ciebie jeden z naszych ludzi który pomoże Ci wykonać pierwszą część planu*Ostatni raz spojrzał na nią a potem odszedł*
Hatun*Skierowała się w stronę tego stoiska i gdy się zbliżała do niego zauważyła przy nim mężczyznę więc podeszła do niego nie pewnie*
Mężczyzna*Odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią*Już myślałem, że nie podejdziesz do mnie
Hatun-Jednak podeszłam...wiesz może czy Sułtan jest już na bazarze? *Spojrzała na niego*
Mężczyzna-Jeszcze go nie ma ale powinien niedługo tu być ponieważ często przed południem się tu zjawia
*Rozejrzał się wokół czy nikt nie podsłuchuje ich rozmowy*
Hatun-A jaki jest plan w ogóle? *Również się rozejrzała dla pewności*
Mężczyzna*Podszedł do niej bliżej*
Musimy wywołać sporą kłótnie w której ty będziesz oczywiście pokrzywdzona a gdy Sułtan ją zobaczy to na pewno przyjdzie Ci z pomocą a później weźmie cię do siebie i się nie martw nic poważnego Ci nie zrobię to tylko ma być udawane...

~Stoisko z biżuterią~
Kemankes*Rozgląda się za odpowiednią biżuterią dla swojej ukochanej żony*Lepiej z dużymi kamieniami kupić czy z jednak mniejszymi? Sam już nie wiem...
Hüseyin*Podszedł trochę zdenerwowany do Kemankesa*
Stoisz tu dobre 20 minut i jeszcze się nie zdecydowałeś!?
Kemankes-Chce po prostu by to był wyjątkowy prezent dla Sułtanki
*Spojrzał na przyjaciela*
Hüseyin-Jak wrócisz wcześniej do pałacu to już będzie prezent dla niej a teraz chodź bo Sułtan czeka na nas
*Ledwo odciągając Kemankesa od stoiska i podeszli do władcy*
Bajazyd*Spojrzał na nich z lekkim uś*
Widać, że wszystko jest w porządku więc możemy wracać do...
*Nie dokończył ponieważ usłyszał za sobą jakąś kłótnie aż się odwrócił i zaczął iść w stronę gdzie słyszał podniesione głosy dwóch osób*
Mężczyzna-Idziesz zemną i nie stawiaj lepiej oporu*Złapał ją za ramię i zaczął ją ciągnąć*
Hatun-Puszczaj mnie! Nigdzie z tobą nie mam zamiaru iść! *Zaczęła się szarpać i krzyczeć*
Mężczyzna*Zasłonił jej usta zdenerwowany i spojrzał na nią*
Milcz bo inaczej wyrwe Ci ten język!
Hatun*Ugryzła go w dłoń ale nie za mocno*Nie boję się ciebie i lepiej dla ciebie będzie jeśli mnie zostawisz w spokoju bo inaczej...
Mężczyzna-Bo inaczej co? *Zaśmiał się i ścisnął mocniej jej ramię*
Hatun-Bo inaczej pójdę do sędzi i wszystko mu o tobie opowiem
*Uśmiechnęła się chytrze*
Mężczyzna-Kłamiesz, nie zrobisz mi tego*Spojrzał na nią i po chwili puścił jej ramię*
Hatun-A założymy się? *Odwróciła się i zaczęła powoli iść*
Mężczyzna*Zagrodził jej drogę i uderzył ja w policzek*

*Całe zajście widział Sułtan Bajazyd i rozgniewany podszedł do mężczyzny*
Jakim prawem uderzyłeś tą kobietę!?
Mężczyzna-To nie twoja sprawa i lepiej będzie jak odejdziesz stąd
*Spojrzał na niego z pogardą*
Kemankes-Destur! Sultan Bajazyd Chan hazretleri! *Gdy zapowiedział Sułtana wszyscy wokół się ukłonili*
Mężczyzna*Pośpiesznie się ukłonił*
Panie wybacz mi nie wiedziałem, że to ty...
Bajazyd-To co zrobiłeś jest nie wybaczalne! Straże zabrać go! *Rozkazał swoim strażnikom*
Mężczyzna*Rzucił się do ucieczki*
Strażnicy*Po biegli od razu za nim*
Bajazyd-Nic Ci nie jest? *Podszedł do dziewczyny i pomógł jej wstać*
Hatun*Ukłoniła się Sułtanowi nie podnosząc glowy*Nic mi nie jest...dzięki tobie panie
Bajazyd*Wziął ją za podbródek i uniósł go lekko do góry by zobaczyć twarz dziewczyny*Jak Ci na imię?
Hatun*Spojrzała mu w oczy*
Sanavber panie...
Bajazyd-Piękne imię tak samo jak ty
*Uśmiechnął się do niej i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho*
Sanavber*Również się uśmiechnęła*
Bajazyd-Kim był ten mężczyzna?
Sanavber-Nie znam go za dobrze ale wiem tylko to, że dużo kobiet zaczepia na ulicy i bazarach*Spuściła wzrok*
Bajazyd-Ciebie już nie będzie dręczył...masz jakąś rodzinę? *Patrzy na nią jak w obrazek*
Sanavber-Niedawno straciłam najbliższą mi osobę i teraz jestem zupełnie sama*Spojrzała na niego smutnym wzrokiem*
Bajazyd-Zabieram cię do pałacu bo chce mieć pewność, że ten mężczyzna nie będzie cię nachodził*Wziął ją ostrożnie na ręce, po czym skierował się w stronę swojego konia*
Kemankes*Spojrzał zdziwiony na Halila i Hüseyina a potem również skierowali się w stronę swoich wierzchowców*

~Pałac, komnata Sułtanki Kösem~
*W całej komnacie było słychać radosne śmiechy dzieci oraz odgłosy zabawy. Sułtanka siedziała na swojej ottomanie pijąc szerbet cytrynowy z dodatkiem róży, patrzyła na swojego potomka jak się bawi z córką Salihy, po czym spojrzała na siedzącą obok niej Salihę*
Kösem-Cieszę się, że przyszłaś odwiedzić mnie i Selima
*Uśmiechnęła się szeroko*
Ja-Rana bardzo nalegała by was odwiedzić a ja nie mogłam jej odmówić*Również się uśmiechnęłam*
Kösem-Wiesz może dlaczego...*Nie dokończyła swojej wypowiedzi, ponieważ do jej komnaty wbiegł Hacı*
Dzieci*Bawią się w berka i przez przypadek wpadają na Haciego. Spojrzeli tylko na niego a po chwili wracają do zabawy*
Hacı*Taki oszołomiony podszedł do Sułtanki i Salihy*
*Obydwie spojrzały na niego trochę rozbawione sytuacją która przed chwilą nastąpiła*
Hacı-Pani, Sułtan wrócił już do pałacu ale nie sam...*Spuścił głowę na dół*
Kösem-Oczywiście, że nie sam przecież był z nim Kemankes, Halil i Hüseyin*Odłożyła szerbet na bok patrząc zdziwionym wzrokiem na swojego wiernego przyjaciela*
Hacı*Podniósł swój wzrok na swoją Panią i przełknął głośno śline*Wrócił jeszcze z jakąś kobietą...
Kösem-Przecież to jest niedopuszczalne brać jakąś kobietę prosto z ulicy, co on sobie myśli, że może brać kogo zechce?! *Wstała zdenerwowana i wyszła z komnaty*
Ja*Szybko wstałam i od razu poszłam za Sułtanką dla jej bezpieczeństwa*
Hacı*Zajął się w tym czasie dziećmi*

~Przed komnatą Sułtana~
Kemankes-Nie wiem jak to powiem Sułtance*Spojrzał na Halila i Hüseyina zmieszany tą sytuacją*
Halil-Lepiej będzie nie denerwować naszej Sułtanki*Spojrzał uważnie na Kemankesa*
Hüseyin-Zgadzam się z Halilem, chyba nie chcesz zaszkodzić swojemu dziecku nieprawdaż? *Uniósł jedną brew patrząc na Kemankesa*

~Ciąg dalszy nastąpi~
Ogłoszenia parafialne bo to już w moich rozdziałach rutyna XD.
To po pierwsze przepraszam, że zawsze musicie czekać tak długo na rozdziały ale wena zawsze lubi płatać mi figle i strasznie opornie mi się ten rozdział pisało ale mam nadzieję, że nie wyszedł tak źle.
Po drugie jestem ciekawa czy się domyślacie co się może wydarzyć w następnym rozdziale.
A po trzecie i ostatnie ogłoszenie to kolejny rozdział postaram się napisać w pierwszym tygodniu września.
Życzę wszystkim miłego dnia😘❤️

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now