Rozdział 8-Miłość rośnie

225 8 0
                                    

*Przyjechaliśmy do pałacu od razu pobiegłam po medyków potem poszłam sprawdzić co z Kemankesem, weszłam do lecznicy i zobaczyłam Silathara jak stał przy łożu Kemankesa*
Ja-Jak się on czuje?*Podszedłam do szambelana*
Silathar-Rana jest nie głęboka ale musi odpocząć*Kiwnęłam głową i nagle Kemankes ledwo otworzył oczy*
Ja-Kemankes?*Podeszłam do niego bliżej, próbował coś powiedzieć więc wzięłam jego głowe i lekko ją podniosłam*
Kemankes- Sułtanka... Kosem... Sułtanka Kosem
Ja-Sułtanka ma się dobrze dzięki tobie a ty jak się czujesz?*Jak usłyszał, że z Sułtanką jest wszystko w porządku, zamknął oczy i zasnął*
Silathar-Wydobrzeje potrzebuje  tylko czasu
Ja-Wiem*Położyłam głowe łucznika na poduszke potem wstałam, ukłoniłam się szambelanowi i poszłam do komnaty Sułtana*
~Komnata Sułtana i noc~
*Gdy weszłam do komnaty medyczek nie było, zauważyłam Sułtana Murada jak siedział przy matce i całował jej dłoń*
Murad-Matko nie opuszczaj mnie...nie teraz*Płakał i całował jej dłoń, mi też się zbierało na płacz bo nadal się obwiniałam za to co się stało z Sułtanką*
Kosem-Murad...nie opuszcze cię nigdy*Sułtanka ledwo otworzyła oczy*
Murad-Valide*Ucałował jej dłoń i się lekko uśmiechnął*
Ja*Dziękowałam bogu za to, że wysłuchał moich modlitwa potem powoli podeszłam do Sułtana i się ukłoniłam*Panie powinieneś odpocząć ja przy Sułtance zostane chociaż mogę tyle zrobić
Murad-Dobrze i się nie zadręczaj bo to nie twoja wina*Wstał, spojrzał na mnie a potem wyszedł ja zaś usiadłam przy Sułtance i pojedyncze łzy spływały mi po policzku*
Kosem-Dlaczego płaczesz Saliha?*Spojrzała na mnie, trzymając się za rane*
Ja-Pani...gdybym cię obroniła nic takiego by się nie stało i byś teraz stała cała i zdrowa*Przyłożyłam głowe do ręki Sułtanki*
Kosem-To nie twoja wina, uwierz mi wiele razy byłam raniona i wiele razy ocierałam się o śmierć ale zawsze wygrywałam ze śmiercią i teraz też tak było*Sułtanka pogłaskała mnie deliktanie po głowie*
Ja-Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś ci się stało*Otarłam łzy i spojrzałam na Sułtanke*
Kosem-Przecież żyje a rana się po czasie zagoi*Uśmiechnęła się lekko*
Ja-Tak ale nie wiem czy zapomnę o tym zamachu i o tym, że prawie...*Nie dokończyłam bo nie mogłam*
Kosem-Zapomnisz...a jak czuje się Kemankes?*Sułtanka spojrzała na mnie zaniepokojona widać było po mniej, że martwi się o łucznika*
Ja-Naszczęście dobrze rana nie jest głęboka więc wydobrzeje dzięki bogu gdyby nie on to nie wiem co by się z tobą pani stało*Na tę wiadomość Sułtanka się upokoiła*
Kosem-To dobrze
Ja-Powinnaś pani odpocząć*Uśmiechnęłam się troskliwie do swojej pani*
Kosem*Zamknęła oczy i zasnęła*
Ja*Spojrzałam na otwarty taras i była już noc nagle poczułam silne zmęcznie a potem zasnęłam*
~Ranek~
*Obudziła mnie Gevherhan najstarsza córka Sułtanki*
Ja-Pani wybacz ja...
Gevherhan-Nie tłumacz się to była ciężka noc, jak się czuje moja matka?*Spojrzała na swoją matke która spała*
Ja-Naszczęście dobrze rana niedługo zacznie się powoli goić a Sułtanka wróci do pełni zdrowia*Wstałam i się przeciągnęłam lekko*
Gevherhan-To dobrze mam nadzieję, że ci co chcieli śmierci mojej matki poniosą zasłużoną karę
Ja-Też mam taką nadzieję
Kosem-Gevherhan?*Odwróciłam się z Sułtanką w stronę Sułtanki Kosem*
Gevherhan-Matko*Podeszła do matki i ucałowała jej dłoń*
Ja-Pani...jak się czujesz?*Spojrzałam na swoją panią*
Kosem-Rana dalej boli ale tak to czuje się dobrze*Sułtanka pomimo bólu podniosła się*
Gevherhan-Matko powinnaś odpoczywać
Kosem-Wiem ale mam dosyć leżenia i trzeba pokazać naszym wrogom, że nie udało im się mnie pokonać*Pomogłam Sułtance wstać a potem się ubrać*
Ja-Teraz cię pani samej nie zostawie
*Sułtanka zaśmiała się cicho pod nosem*
Gevherhan-Haci napewno się ucieszy jak cię zobaczy*Uśmiechnęła się do matki*
Kosem*Odwzajemniła uśmiech*Jak mają się sprawy w haremie?
Ja-Wszystko jest w porządku tylko...
Kosem-Tylko co?
Gevherhan-Nic takiego prawda Saliha?*Spojrzała na mnie*
Ja-Księżniczka Farya z każdym dniem się zbliża do Sułtana*
Kosem-Gevherhan miej tą Farye na oku wrazie jak zbliży się za bardzo to masz działać
Gevherhan-Jak każesz matko
*Ukłoniła się i poszła zrobić to co jej matka kazała po wyjściu córki Sułtanki zrobiłam swojej pani włosy a potem wyszłam z komnaty Sułtana gdy wyszłyśmy zobaczyłam Kemankesa który widać czekał na Sułtanke jak nas zobaczył to ukłonił się lekko*
Kemankes-Pani... cieszę się, że cię widze całą i zdrową*Spojrzał w szmaragdowe oczy Sułtanki ale szybko spuścił głowe na dół*
Kosem-Mam nadzieję, że dobrze się czujesz?*Spojrzała na łucznika*
Kemankes-To nic takiego dla mnie się liczy żebyś ty pani była zdrowa*Ostatnie słowa wypowiedział cicho ale Sułtanka i tak je usłyszała*
Kosem-Dzięki tobie żyje gdyby nie ty...*Nie dokończyła bo nie dała rady*
Kemankes-Ależ skąd, Sułtanko. To mój obowiązek*Ukłonił się lekko*
Kosem*Uśmiechnęła się lekko i poszła w stronę swojej sali a Kemankes patrzył jak się oddala nie umknęło to mojej uwadze, podeszłam do niego*
Ja-Wracaj szybko do zdrowia*Uśmiechnęłam się niewinnie ale było widać jak patrzył na Sułtanke*
Kemankes-Dziękuje*Kiwnął głową i poszedł a ja poszłam do komnaty Sułtanki ale po drodze jakiś strażnik mnie zaczepił*
Strażnik-Jesteś Saliha hatun?*Podszedł do mnie i zmierzył mnie wzrokiem*
Ja-Tak to ja...coś się stało?
Strażnik-To dla ciebie*Podał mi zwinięty liścik a potem odszedł, rozwinęłam go i przeczytałam go okazało się, że jest on od Halila i chce się zemną zobaczyć w ogrodzie powiedziałam Haciemu, że musze coś załatwić i poszłam do wyznaczonego miejsca*
~Pare minut później ogród~
Halil*Chodził w kółko i zastanawiał się czy przyjdzie nagle ujrzał swoją ukochaną*Witaj Saliha
Ja-Witaj Halil*Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił*
Halil-Cieszę się, że cię widze oraz się cieszę, że nie odrzuciłaś propozycji spotkania
Ja-Z tobą zawsze się spotkam ale chciałeś mi coś powiedzieć prawda?
Halil-Ja...chciałem ci powiedzieć, że cię...*Nie umiał się wysłowić bo bał się, że jak powie co czuje do niej to zostanie odrzucony*
Ja-Chciałeś powiedzieć, że się zakochałeś we mnie?*Od momentu zamachu zauważyłam jak na mnie Halil patrzył i coś podejrzewałam ale czekałam aż zrobi on pierwszy krok*
Halil-Tak jeśli nie czujesz tego samego to uszanuje to*Spuścił głowe jakby coś złego zrobił*
Ja-Coś czułam, że się we mnie zakochałeś ale chciałam poczekać aż sam mi to powiesz*Podeszłam do niego bliżej i go pocałowałam lekko*
Halil*Zdziwiony ale odwzajemnił pocałunek i go pogłębił*
~Ciąg dalszy nastąpi~

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now